Redaktor na FDB.pl oraz innych portalach filmowych. Pisze, czyta, ogląda i śpi. Przyłapany, gdy w urzędzie w rubryczce "imię ojca" próbował wpisać Petera Greenawaya.

GDYNIA 2018: Ułaskawienie (reż. Jan Jakub Kolski) 0

Jan Jakub Kolski powraca do lasu, zagłębiając się w bolesną przeszłość – zarówno narodu polskiego, jak i w wydarzenia z życia prywatnego. Ułaskawienie to przepiękne kino drogi, rozegrane niemal w całkowitej ciszy, pełne skrytych emocji i subtelnych niuansów. Całokształt posiada w sobie solidny wątek autobiograficzny, który wzrusza i skłania do zadumy. Przy tym wszystkim Kolski już dawno nie był w tak znakomitej formie twórczej.

Moje słowa się potwierdziły: Kolskiemu zaszkodziła współczesność. Od czasu premiery Zabić bobra (a więc od 2012 roku), reżyser zrezygnował z charakterystycznego portretowania rodzimej prowincji dawnych lat na rzecz bardziej aktualnych wydarzeń. Niestety, twórczy ruch niespecjalnie wyszedł mu na dobre – tytuły jak Serce, serduszko czy Las, 4 rano nie dorastają do pięt Jańciowi Wodnikowi ani Historii kina w Popielawach. Magicznego realizmu, którego słusznie można doszukiwać się w portrecie polskiej wsi widzianej oczami „wczesnego Kolskiego”, trudno dopatrzyć się we współczesnych wizjach lasu, okraszonego technologicznymi nowinkami oraz do bólu aktualnymi bohaterami (by wspomnieć księdza Pietrygę, nagrywającego katolickie blogi). Na szczęście w swoim najnowszym filmie twórca powraca na łono natury, uciekając daleko od klasycznych przejawów cywilizacji.

Emocjonalny ekshibicjonizm twórcy, który pojawił się już w Lesie, 4 rano, powraca w najnowszym filmie. Ułaskawienia niemal nie można odczytać inaczej, jak tylko przez pryzmat osobistych przeżyć Jana Jakuba Kolskiego. Zwłaszcza, że w jednej z głównych ról wystąpiła nawet była żona reżysera i scenarzysty, Grażyna Błęcka-Kolska. Film opowiada o rodzicach, którzy w wojennych okolicznościach stracili swojego syna – młodzieniec był oficerem Armii Krajowej. Wraz z nastaniem nowej władzy oraz panoszeniem się po lasach i prowincjach Wojska Polskiego, jego trumna zostaje nieustannie odkopywana z ziemi, a zwłoki są bezczeszczone przez okupantów oraz posłusznych im pionków. Rodzice postanawiają wyruszyć pieszo w liczącą ponad 500 kilometrów podróż, aby zakopać ciało syna w bezpiecznej i spokojnej ziemi. W trakcie drogi spotka ich wiele poniżeń oraz przeciwności losu – honor małżeństwa zostanie wystawiony na próbę, a moralność kilkukrotnie stanie w szranki ze zdrowym rozsądkiem. Jednak Jan (Jan Jankowski) i Hanka (Grażyna Błęcka-Kolska) nie cofną się nawet o krok w trakcie wspinaczki na prywatną Golgotę.

Trumna skrywająca ciało chłopaka jawi się właściwie jako krzyż, spoczywający na barakach dwojga rodziców oraz towarzyszącym im Niemcem. Ten pomaga dźwigać ich brzemię, pokutując tym samym za winy z czasów II Wojny Światowej. Równocześnie w jego zachowanie wpisany zostaje teologiczny topos Samarytanina – tym samym twórca uczłowiecza wizerunek nazistowskiego żołnierza, jakże często sprowadzany w (pop)kulturze do symbolicznej, zdehumanizowanej postawy czystego zła. Podróż tej trójki odbywa się w całkowitej ciszy – ogrom tragedii, jaka spotkała każdego bohatera, ich sprzeczne emocje nie znajdują w sobie słów na opisanie towarzyszących im uczuć. Każda postać przeżywa traumatyczne wydarzenia na własny, subiektywny sposób – zamykając się w sobie, prowadzą intymne dywagacje nad istotą egzystencji oraz wiarą. Zwłaszcza ostatni z wątków wydaje się istotną płaszczyzną filmu – pietyzm oraz symboliczna trumna jako krzyż występują niemal od pierwszych scen filmu. Podróż rodziców kończy się z kolei w klasztorze, gdzie każdy na swój sposób stara się poradzić z bólem po utracie bliskiego.

Autobiograficzną płaszczyznę Ułaskawienia można dostrzec na dwóch płaszczyznach. Po pierwsze: kino od pewnego czasu stanowi wymiar niemal terapeutyczny dla Jana Jakuba Kolskiego, który w 2014 roku stracił swoje jedyne dziecko. Po drugie: reżyser i scenarzysta przyznaje, że podobna historia względem fabuły Ułaskawienia wydarzyła się w domu jego dziadków. Rodzicom zabrakło jednak odwagi, aby ruszyć w drogę.

Temat żołnierzy wyklętych nie posiada w Polsce żyznej gleby – po kilku latach poprawności politycznej, przez modę na odzież patriotyczną oraz filmy jak Historia Roja czy Wyklęty, ich topos kojarzy się bardziej z propagandowymi symbolami, aniżeli faktycznymi bohaterami powojennych dziejów naszego państwa. Jan Jakub Kolski ociepla ten wizerunek, odstępując od dotychczasowych stygmatyzacji. Podobnie jak Ewa Bukowska w 53-ech wojnach, spogląda na wojenną tragedią oczami rodzin żołnierzy. Nie wyrusza na front, tworząc historię bardziej kameralną, intymną – skupioną na humanistycznej myśli, a nie patetycznym romantyzmie.

Jan Jakub Kolski już dawno nie zaprezentował widzom tak wysokiej klasy. Operując ciszą oraz malowniczą transcendencją leśnych kniei, twórca naszkicował plastyczną metaforę radzenia sobie z traumą po utracie najbliższych. Ton przypowieści nie razi próbą chrystianizacji – przeciwnie, wydobywa z Ułaskawienia niejednoznaczną płaszczyznę metaforyczną. Dodatkowo obraz wzbogacony zostaje warstwą historyczną, która dalece odbiega od klasycznych kodów kulturowych, utożsamianych zwłaszcza z aktualnym kinem wojennym w Polsce. Ból, z jakim Kolski spotkał się na przestrzeni kilku ostatnich lat nie pozwala mu stworzyć folkowych baśni (jak np. Jańcio Wodnik) – historie, które teraz pisze, posiadają w sobie metaforyczny polot, zetknięty jednak z bolesną i brutalną rzeczywistością.

Moja ocena: 7/10

Zostań naszym królem wirtualnego pióra.
Dołacz do redakcji FDB

Komentarze 0

Skomentuj jako pierwszy.

Proszę czekać…