Marina, atrakcyjna, dojrzała i samotna instruktorka przybywa do Królowego Mostu, by zapoznać miejscową policję z tajnikami obsługi komputera. Wreszcie można wyciągnąć z szafy laptopa, którego przesłali z centrali, a który dotychczas spokojnie oczekiwał na swój los w sejfie. Zza wielkiej wody, w białym kabriolecie, przybywa Amerykanin, a tak naprawdę - Staś Niemotko, po 20 latach emigracji wracający na ojcowiznę. Niestety – miasteczko niby nic się nie zmieniło, ludzie ci sami, ale z ojcowizny pozostały same zgliszcza. A tymczasem w Królowym Moście zbliżają się wybory burmistrza. Od lat było tak samo, ten sam kandydat, który mógł liczyć na poparcie i proboszcza, i komendanta. Ale władza staje się modna, i o fotelu burmistrza zaczyna marzyć inny kandydat, miejscowy przedsiębiorca, jakby nie patrzeć, człowiek sukcesu. Gość z Ameryki, bezrobotny, obyty w świecie, jest idealnym kandydatem na szefa sztabu wyborczego. W ten oto sposób podlaskie Macondo staje się podlaską „warszawką”, miniaturą wielkiej sceny politycznej, na której wszystkie chwyty są dozwolone – ukryte kamery, stronnicze media i brak elementarnych zasad. Sprzymierzeńcami walki politycznej staje się banda Gruzina, tego samego, który 10 lat wcześniej wygnany został z miasteczka przez Komendanta. Rozboje, haracze, zastraszanie stają się smutną codziennością mieszkańców Królowego Mostu. opis dystrybutora
No to czekamy na następną część!!!! – Dlatego tak piszę bo myślę że będzie jeszcze co najmniej 2-3 części.Bo wciąż jest niewyjaśnione czy pan Bocian będzie kandydował na BURMISTRZA.No i jak wygra to co się będzie działo w wiosce.
A tak w (nawiasie) to WARTOOOOOOOOOOO obejżeć polecam.daje 10/10 gwiazdek.ZAPRASZAM DO KINA!!!!!!!!!
Pozostałe
7/10 – Niestety odczułem juz pewne zmęczenie materiału. Pomimo wszystko jest to jednak film wart obejrzenia. Fani poprzednich części znajdą tutaj wszystko, co zdecydowało o sukcesie. Mamy więc urokliwe krajobrazy, podlaską gwarę, fikcyjne miasteczko oraz wyraziste postacie. Największym plusem jest obsada.
Krzysztof Dzierma oraz Andrzej Beja-Zaborski ponownie świetnie wcielili się w swoje role. Tak nawiasem mówiąc obecnie nie wyobrażam sobie kogoś innego w roli proboszcza i komendanta. Mam jednak cichą nadzieję, że "U Pana Boga …" pozostanie dobrą, w porywach bardzo dobrą trylogią, która będzie bawić kolejne pokolenia.