Sprawia wrażenie stosu usypanego z książek w mało czytelnych obwolutach. Co prawda, z każdej da się wyczytać ciekawe informacje, aczkolwiek nie wiadomo od czego zacząć, a na czym poprzestać. 2
The Brain w reż. Edwarda Hunta swą opowieść rozpoczyna od przedstawienia pozbawionego skrupułów doktora Anthony Blake'a (David Gale), który wykorzystuje tytułowy Mózg do kontrolowania ludzkich umysłów poprzez odbiorniki telewizyjne. Do kogo należał organ i skąd się wziął? Nie wiadomo. Prawdopodobnie został laboratoryjnie wyhodowany. Wątpliwej proweniencji uczony prowadzi również w fikcyjnym centrum badawczym eksperymenty na "trudnej" młodzieży. Pewnego razu do gabinetu pana doktora trafia Jim Majelewski (Tom Bresnahan), inteligentny chłopak udający zbira, którego to talent aktorski wpycha w łapska Blake'a. Doznając ciężkostrawnych halucynacji podczas eksperymentu, Jim postanawia uciec z kliniki, to zaś inicjuje wiązkę nieprzyjemnych dla niego wydarzeń.
Film z pozoru wydaje się być soczystym klasykiem końcówki lat osiemdziesiątych. Atmosfera jaką buduje reżyser, może faktycznie wzbudzić w odbiorcy ukryte nostalgiczne impulsy. Nic bardziej mylnego, The Brain to okrutnie napisany produkt swoich czasów. Niski budżet nie jest wytłumaczeniem. Od strony scenariusza, nie ma dosłownie żadnych wskazówek naprowadzających widza na właściwe tory prowadzonej narracji. Oglądając film odniosłem wrażenie, że wrzucono mnie w kocioł dziejącej się dotąd nieznanej mi akcji, której nie potrafiłem ogarnąć z powodu panującego wszem chaosu. Technicznie film leży na wszystkich płaszczyznach.
Najważniejszym jednak elementem jest wiadomość schowana w trzewiach scenariusza, ukryta pod kołdrą degrengolady. Wiadomość ta brzmi następująco: "Zastanów się nad istotą medium, jakim jest telewizja i co ono wnosi do twojego życia!" Oj tak, okres wielkiego boomu na nowoczesne "tivisety", coraz to większe przekątne ekranu, o bogatszej barwie i czystszym dźwięku wciąż ma się dobrze.
Tytułowy Mózg symbolizuje zahipnotyzowaną ekranem masę, która pod kontrolą elektronicznych sygnałów, wytwarza jednolity, w pełni homogeniczny obraz rzeczywistości. To umysł roju, hiperobiekt, wszech-jaźń całkowitego poddania się iluzji mediów. Tutaj pojawia się doktor, jako element ukierunkowujący zaprogramowany emocjonalny strumień, prosto do głów oglądających "zombie", w celu ich zmanipulowania. Blake reprezentuje władzę i siłę. Jest głosem urojonej "prawdy". Problem silnie konotuje z krytycznym spojrzeniem na kulturę popularną (umasowioną), gdzie wszyscy widzowie oglądają jeden i ten sam spektakl, który kreuje w ich świadomości bliźniacze pragnienia. Nic nie jest racjonalne, wszystko redukuje się do emocji i instynktownych aktywności. Telewizja (dzisiaj również internet), oprócz warstwy czysto rozrywkowej czy intelektualnej, jest narzędziem formującym obraz świata indywidualnego, podatnego na wszelką propagandę odbiorcy. Film akcentuje moment ludzkiej refleksji przed wzięciem do ręki pilota. Mówi nam, "bądźmy bardziej świadomi otaczającego nas świata oraz jego irracjonalnych pułapek".
Niestety, nawet jeśli produkcja ma potencjał w postaci silnej symboliki, to całokształt wypada nieskładnie. Sprawia wrażenie stosu usypanego z książek w mało czytelnych obwolutach. Co prawda, z każdej da się wyczytać ciekawe informacje, aczkolwiek nie wiadomo od czego zacząć, a na czym poprzestać. Natomiast warto Mózg obejrzeć dla zawartej w nim krytyki nowych mediów.
Polonia 1 to uszczała – co młodsi to z emule dorwali – dużo nie pamiętam z tego shit’u ale tytuł się zakodował w bani na dobre ze starych lat :-))))))))))))))