"Wszyscy święci" polskiego kina wreszcie grzeszą... humorem! Adam Woronowicz i Piotr Adamczyk bawią do łez w świętym interesie Macieja Wojtyszki, nawiązującym do najlepszych tradycji gatunku komedii prowincjonalnej spod znaku Samych swoich, Nie ma mocnych i serii U Pana Boga... święty interes to komediowa opowieść o dwóch braciach (Piotr Adamczyk i Adam Woronowicz), którzy wracają do rodzinnej wsi na pogrzeb dawno niewidzianego ojca. Okazuje się, że w spadku odziedziczyli jedynie rozpadającą się stodołę wraz ze starą, rozklekotaną Warszawą M-20. Losy samochodu budzą ogromne zainteresowanie mieszkańców wsi, gdyż wieść gminna niesie, że w przeszłości należał on do biskupa Karola Wojtyły. Przekonani o cudownej, uzdrawiającej mocy pojazdu, ludzie chcą odkupić auto od spadkobierców. Ci zaś mają nadzieję, że sprzedaż pojazdu pozwoli im wydobyć się z finansowych tarapatów. opis dystrybutora
5/10 – Największy grzech tego filmu to brak tempa, ale są i pomniejsze grzechy. W polskich komediach "za komuny" brakowało taśmy, rekwizytów i mnóstwa innych rzeczy, ale warsztat (nawet w rolach epizodycznych) był na wysokim poziomie. Tutaj tego nie ma: ot dwóch aktorów ciągnie jakoś ten film, ale poza nimi nikt nic szczególnego nie wnosi. Człowiek to ogląda i tak naprawdę czeka kiedy się skończy. Pamiętam, że film reklamowano jako znakomitą komedię – no ale komedią to tu jest tylko pierwsza scena, do momentu odebrania telefonu o śmierci ojca, który wpadając do studni kończy wątek komediowy. Reszta to IMHO nieudolna próba opowiedzenia historii, która może i miała potencjał, ale go nie wykorzystano.
Ogólne
Czy wiesz, że?
Pozostałe
Nie do końca udana komedia ale znośna film na raz