W białym piekle 8 mężczyzn walczy o życie. Ich jedyną nadzieją jest pewna kobieta. W sercu Alaski rozbija się samolot. Na miejscu ginie 117 pasażerów, a tylko ośmiu udaje się przeżyć. Na skutym lodem odludziu, bez kontaktu ze światem, bez ciepłej odzieży i jedzenia każdy z nich musi się zmierzyć z siłami natury i samym sobą. Uznani za zaginionych, ścigani przez stado wygłodniałych wilków, nie mieliby żadnych szans na przetrwanie, gdyby nie jeden z nich. Jeszcze wczoraj chciał umrzeć, dziś będzie walczył, by przeżyć za wszelką cenę. Wszystko dla pewnej kobiety…

Casting do "Przetrwania"

Ten pressbook może zdradzać kluczowe elementy filmu

Sprowadzając na pokład „Przetrwania” zróżnicowaną pod każdym względem obsadę, twórcy musieli pamiętać, iż ekranowi mężczyźni dobrze się znają i potrafią oddać za siebie życie; był to jeden z najtrudniejszych aspektów procesu castingu. Joe Carnahan świadomie poszukiwał nieznanych na szerszą skalę nazwisk, by osiągnąć jeszcze dosadniejszy efekt. Do Liama Neesona i Dermota Mulroneya dołączyli Frank Grillo, Dallas Roberts, Joe Anderson, Nonso Anozie, Ben Hernandez Bray oraz James Badge Dale. Jeśli te nazwiska niewiele wam mówią, jest ku temu dobry powód. Kluczem doboru aktorów było znalezienie mężczyzn, którzy będą w stanie wytrzymać presję fizyczną kręcenia filmu o przetrwaniu w prawdziwych lokacjach. „W większości filmów survivalowych jest tak, że jeśli na pokładzie samolotu widz rozpozna sześciu znanych aktorów, od samego początku wie, kto przetrwa, a kto zginie. To psuje całą zabawę”, wyjaśnia Mulroney. „Joe zatrudnił silnych, oddanych aktorów – niektórzy występowali już w popularnych filmach, ale nie w głównych rolach, a kilku to prawdziwe odkrycia”. Akurat Mulroney ma bardzo rozpoznawalną twarz, więc na potrzeby roli zapuścił brodę i przez cały film nosi okulary – w efekcie wygląda zupełnie inaczej, niż przywykła do tego międzynarodowa publiczność.

Grillo, wieloletni przyjaciel Carnahana, wcielił się w postać byłego więźnia i socjopaty, Johna Diaza. Doszło nawet do tego, że aktor spędził samotnie noc w słynnym nowojorskim więzieniu Rikers Island, żeby lepiej przygotować się do roli. Grillo wspomina także, że aby lepiej zgrać ekipę aktorską, puszczono im pewnego razu kultowy męski film survivalowy „Deliverance” („Uwolnienie”). „Chcieliśmy pokazać grupę facetów, którzy nie wiedzą, kim tak naprawdę są, ale w momencie kiedy zostają postawieni w niezbyt przyjemnych okolicznościach, zostają zmuszeni do przemiany”, opowiada aktor. „Okazuje się, że może ten, który wygląda na bohatera, nie jest ostatecznie aż tak dobry, a ewidentny antagonista tak zły, jak się wydawało na początku czy też nawet w środku filmu”.

Fabuła "Przetrwania"

Ten pressbook może zdradzać kluczowe elementy filmu

Sama historia kilku zdanych wyłącznie na siebie mężczyzn również uruchomiła wyobraźnię Neesona. Akcja zaczyna się na terenie rafinerii na Alasce, gdzie ropa naftowa jest przerabiana na potrzeby komercyjnego użytkowania. Zatrudnieni tam robotnicy muszą trwać na swoich posterunkach dwadzieścia cztery godziny na dobę, przez pięć tygodni z rzędu, bowiem tyle trwa jedna zmiana. Później wylatują na mniej więcej dwutygodniowe wakacje. Jedna z grup, wylatująca właśnie z tego mroźnego piekła, napotyka brutalną burzę, która demoluje ich samolot, zmuszając do awaryjnego lądowania w pięknej, acz diabelnie niebezpiecznej tundrze. Przy życiu pozostaje jedynie ośmiu mężczyzn. Ich celem przez następne dni będzie osiągnięcie znamion cywilizacji, zanim zamarzną lub zostaną pożarci przez watahę tajemniczych wilków, w swoich rozmiarach i drapieżności przypominających bardziej prehistoryczne bestie.

Neeson wciela się w Johna Ottwaya, strzelca wyborowego, który został zatrudniony przez właścicieli rafinerii, ażeby chronić obiekt i jego pracowników przed niedźwiedziami, wilkami i innymi dzikimi bestiami próbującymi ataków na kolejne zmiany. „O rany, zupełnie inaczej wyobrażałem sobie ten film, ale prawda jest taka, że nie ma na świecie lepszego aktora, który wcieliłby się w główną rolę”, zachwyca się Neesonem Carnahan. „To, w jaki sposób udało mu się ukazać poszczególne fazy charakterologicznej przemiany swojej postaci, pokazać, kim Ottawy naprawdę jest, przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Liam był w stanie wnieść na ekran pewien rodzaj głębi, związany z przemijaniem oraz zmieniającymi się wraz z wiekiem definicjami życia i śmierci. Kiedy rozmawiałem z młodszymi aktorami, od razu uświadamiałem sobie, iż nie byli jeszcze gotowi, by zrozumieć swoją śmiertelność. Liam dobiega sześćdziesiątki i pomimo tego, że jest w świetnej formie, energia go wręcz rozsadza, doskonale rozumie, że nam wszystkim, bez wyjątku, tyka nad głową biologiczny zegar. Każdy jest zależny od upływu czasu”.

Carnahan wierzy, że w „Przetrwaniu” nie istnieją pojęcia dobra i zła. Uważa, że archetypiczne rozumienie słów takich jak „łowca” czy „drapieżca”, które można rozumieć na wiele sposobów, nie zostałyby odpowiednio „wygrane” na ekranie przez młodszego, bardziej naiwnego aktora. Reżyser potrzebował kogoś, kto poprowadzi resztę obsady, pokaże im właściwą drogę. Szanując podatność swojego bohatera na fizyczne niebezpieczeństwo, Neesonowi spodobał się przede wszystkim dualizm zawarty w tej roli – strzelec wyborowy Ottway jest postacią niejednoznaczną, może służyć zarówno za protagonistę, jak i antagonistę. „Nie ma żadnego konkretnego związku z wilkami”, wyjaśnia Neeson. „Pracuje na terenie rafinerii, można powiedzieć, że niejako na linii frontu pomiędzy człowiekiem i naturą, a jego praca polega na powstrzymywaniu zwierząt przed podejściem zbyt blisko. Po znalezieniu się w sytuacji ekstremalnej, na nieznanym sobie terytorium, w umyśle Ottwaya pojawia się myśl, że może wilki pragną po prostu zemsty”.

Historia "Przetrwania"

Ten pressbook może zdradzać kluczowe elementy filmu

W „Przetrwaniu” bohater grany przez Liama Neesona przewodzi grupie mężczyzn, robotników z platformy wiertniczej, których samolot rozbił się gdzieś na terenie mroźnych ostępów Alaski, daleko od jakichkolwiek przejawów cywilizacji. Walcząc z groźnymi ranami i kontuzjami, a także bezlitosną naturą, pozostali przy życiu mężczyźni mają zaledwie kilka dni na uratowanie swego życia. Warunki pogodowe nie pozostawiają bowiem żadnej nadziei na dłuższe przetrwanie, a na dodatek grupą zaczyna interesować się wrogo nastawiona wataha wilków.

Od niemego „Nanuka z północy” (1922 r.) poprzez przełomowe „Szczęki” (1975 r.) aż po „Przetrwanie” – konflikt człowieka z naturą okazuje się być jedną z najbardziej płodnych i fascynujących filmowych narracji w historii kina. Dzięki Joe Carnahanowi i ekipie wybornych aktorów widzowie otrzymują kolejną okazję, by obejrzeć bezkompromisowe, intensywne kino przygodowe. Historia grupy prawdziwych macho, zagubionych w nieprzystępnych przestrzeniach Alaski, którzy muszą wykazać się niesamowitą tężyzną fizyczną i hartem ducha, nie pozostawi nikogo obojętnym. „To brutalny, mocny film o przetrwaniu”, mówi reżyser i współscenarzysta, Joe Carnahan, autor takich produkcji jak „Na tropie zła”, „As w rękawie” oraz „Drużyna A”. W „Przetrwaniu” przeciwnikami ludzi są ekstremalne warunki pogodowe oraz wataha wygłodzonych wilków broniących swojego terytorium. „Jeśli boicie się dzikich zwierząt albo podróży samolotem, ten film sprawi, że wasz lęki zostaną jedynie spotęgowane”, dodaje z przekorą Carnahan.

„Film przekracza granice kina gatunkowego”, wyjaśnia producent Jules Daly. „Jest tu i thriller, i horror, i prawdziwy dramat psychologiczny opowiadający o mężczyznach stawiających czoła swoim najgorszym koszmarom”. Oparte na opowiadaniu „Ghost Walker” Iana Mackenziego Jeffersa, „Przetrwanie” to drugi projekt, przy którym Joe Carnahan współpracował z Liamem Neesonem, gwiazdorem o ugruntowanej, międzynarodowej reputacji, który świetnie sprawdza się w dynamicznym kinie akcji. Carnahan i Neeson spotkali się wcześniej na planie kinowej wersji „Drużyny A”, produkowanej – tak jak „Przetrwanie” – przez braterski duet Ridleya i Tony’ego Scottów.

„Ten film wyzwolił we mnie jakieś pierwotne, dawno uśpione instynkty”, opowiada Neeson. Aktor po raz pierwszy usłyszał o przedsięwzięciu w Berlinie, podczas wywiadów prasowych na potrzeby promocji „Drużyny A”. Jakiś czas później wypytał Carnahana o wszystkie szczegóły, a po zapoznaniu się ze scenariuszem od razu podjął decyzję, by zagrać główną rolę, doskonale zdając sobie sprawę, iż reżyser będzie dążył do maksymalnego realizmu doznań. „Miałem 57 lat, kiedy przeczytałem ten scenariusz, ale mały chłopak wewnątrz mnie podszeptywał, że to fantastyczne wyzwanie, którego nie można przegapić”, wspomina Neeson.

Opis

Ten pressbook może zdradzać kluczowe elementy filmu

Ridley Scott („Helikopter w ogniu”, „Gladiator”, „Robin Hood”) zaprasza na prawdziwą szkołę przetrwania!

W białym piekle 8 mężczyzn walczy o życie. Ich jedyną nadzieją jest pewna kobieta. W sercu Alaski rozbija się samolot. Na miejscu ginie 117 pasażerów, a tylko ośmiu udaje się przeżyć. Na skutym lodem odludziu, bez kontaktu ze światem, bez ciepłej odzieży i jedzenia każdy z nich musi się zmierzyć z siłami natury i samym sobą. Uznani za zaginionych, ścigani przez stado wygłodniałych wilków, nie mieliby żadnych szans na przetrwanie, gdyby nie jeden z nich. Jeszcze wczoraj chciał umrzeć, dziś będzie walczył, by przeżyć za wszelką cenę. Wszystko dla pewnej kobiety…

Plan filmu

Ten pressbook może zdradzać kluczowe elementy filmu

Docieranie się aktorów okazało się o wiele łatwiejsze, kiedy już cała ekipa zebrała się na górskim planie w Smithers, pięcioipółtysięcznym miasteczku położonym w kanadyjskiej Kolumbii Brytyjskiej, mniej więcej 12 godzin jazdy na północ od Vancouver. „Ernest Shackleton powiedział kiedyś słynne zdanie, że lód zabiera to, co zechce”, opowiada Carnahan. „Doświadczyliśmy tego na górze, na której kręciliśmy. Byliśmy całkowicie zdani na kaprysy natury i choć było to wielokrotnie frustrujące, ten okres miał w sobie coś niezmiernie fascynującego”. Od pierwszego dnia na planie reżyser postawił na jak największy realizm, każąc aktorom brnąć w sięgającym pasa śniegu i stawiać czoła porywistym wiatrom na zboczu góry. „To było szaleńcze przedsięwzięcie, na moich okularach gromadziły się sople lodu!”, wspomina Roberts, który w filmie gra Hendricksa. „Nigdy wcześniej nie byłem w tak zimnym miejscu”, dodaje Grillo. „Wiatr wiejący grubo ponad 100 km/h, marznięcie godzinami w mało sprzyjających warunkach. Zdarzało się, że kiedy miałem powiedzieć swoją kwestię, moje usta odmawiały mi posłuszeństwa”.

„Trzy razy potężne zamiecie śnieżne zmusiły nas do opuszczenia stoku góry. Kilkukrotnie częściowo odmroziłem sobie palce u rąk i stóp”, wspomina Carnahan. „Absolutny mróz – sięgający głęboko za skórę”, przypomina sobie Anozie. A Mulroney dodaje: „Wszystkie przygotowania, które przeszliśmy w oparciu o scenariusz, czytanie artykułów o wrakach samolotów i zbieranie wiedzy o wilkach, nie miały żadnego przełożenia, kiedy zaczęliśmy kręcić. Stojąc na stoku góry, kiedy mróz sięga dwudziestu stopni poniżej zera, porządnie śnieży, a wiatr wieje z prędkością ponad 100 km/h, nic, co wydawało ci się, że wiesz, nie ma tak naprawdę znaczenia. Jesteś tam i musisz nauczyć się sobie radzić”.

„Ciężko symulować trudne warunki pogodowe”, zwierza się Carnahan. „Istnieje takie urządzenie, nazywane „ritter fan”, które jest standardowym wyposażeniem do tworzenia podmuchów na planie, ale w „Przetrwaniu” dosłownie czuć potęgę wiatru pomiatającego bohaterami. Dlaczego? Bo był prawdziwy. Setki takich urządzeń nie byłyby w stanie oddać majestatu i koszmarności prawdziwych wichur, którymi uraczyła nas na tej górze matka natura”, wspomina reżyser. „Mogłem osadzić akcję tej opowieści na Tahiti, z dzikami w rolach drapieżców, ale nie przeszło mi to przez myśl. Zamiast tego wylądowaliśmy na tej zapomnianej przez Boga górze, odmrażając sobie tyłki i klnąc pod nosem. Tego się nie da zagrać – aktorzy, których widać na ekranie, zachowują się tak, jak się zachowują, ponieważ doświadczyli tego mrozu, tego przenikającego wiatru, na własnej skórze”.

„To musiało mieć taki przebieg, pogoda musiała dokopać każdemu na planie, ponieważ w ten sposób powstało wrażenie realizmu, którego jeszcze nie osiągnięto w tego typu filmie”, wyjaśnia producent Daly. A Mulroney dodaje: „Zimno nie oznacza w tym wypadku bezpiecznego, ładnego krajobrazu; to zimno intensywne, diabelnie bolesne, na granicy odmrożenia sobie wszystkich członków. Joe wymyślił i napisał ten film mając w głowie właśnie takie warunki – nie można sobie wyobrazić trudniejszego miejsca do walki o przetrwanie”. Ben Hernandez Bray, niegdyś kaskader, obecnie jeden z aktorów, tak podsumowuje okres zdjęciowy: „Udało nam się nakręcić naprawdę piękny i brutalny film. Wszystko dzięki pogodzie i zapierającej dech w piersiach scenerii. Nic, co stworzylibyśmy w warunkach studyjnych, nie miałoby porównania z rzeczywistością. Widzowie w ciągu sekundy wyczują, że nie to nie jest żadna ściema, że to nie efekty komputerowe”.

„Na plan można było dotrzeć jedynie specjalnymi samochodami”, mówi Carnahan. „Wszystko było trudne, łącznie z odżywianiem się i parzeniem kawy”. Pomiędzy kolejnymi ujęciami na górskim planie, które trwały od 7.30 rano do późnego popołudnia, aktorzy nie mieli dostępu do wymyślnych przyczep i komfortowych łóżek. „Przez pierwsze kilka dni nie mogliśmy przywyknąć do takiej pracy”, wspomina Neeson. „Mieliśmy szereg kwestii do nauczenia się, a nasze mózgi dosłownie zamarzały i potrafiliśmy myśleć jedynie o poszukiwaniu w miarę ciepłego schronienia od mrozu”. Ze względu na tak ostre warunki pogodowe, obsada gromadziła się w przerwach w specjalnie osłoniętych przestrzeniach, odgradzając się od mrozu drewnianymi skrzyniami, aby zatrzymać choć trochę ciepła. W takim otoczeniu, w temperaturze poniżej zera, wszyscy aktorzy naprawdę mocno się ze sobą zżyli.

Doprowadziło to w efekcie do wielu niecodziennych zdarzeń. Bodaj najbardziej pamiętnym z nich był incydent, który wydarzył się w momencie, kiedy ekipa miała problemy techniczne; panująca właśnie śnieżyca uniemożliwiała widzenie na większą odległość, a operatorzy kamery mieli kłopoty z planowanym ujęciem z kranu, bowiem zamarzła ropa wymagana do wprowadzenia skomplikowanej maszynerii w ruch. W pewnym momencie postawny brytyjski aktor Nonso Anozie nagle zaczął deklamować głębokim barytonem szekspirowskie frazy, zaczerpnięte z „Otella”. „To było niezwykle inspirujące – może to zabrzmi jak szaleństwo, ale dzięki temu poczuliśmy się lepiej”, przywołuje Neeson. „Przypomniał nam, że może i panuje na zewnątrz zatrważający mróz, ale przecież jesteśmy, do cholery, aktorami i musimy odegrać swoje partie niezależnie od tego, co się dzieje wokół nas. Dodało nam to wielkiej otuchy – do końca nie zapomnę głosu tego człowieka”.

Wilki

Ten pressbook może zdradzać kluczowe elementy filmu

„Bardzo dużo zależało od tego, w jaki sposób przedstawimy filmowe wilki”, poucza Carnahan. „Od samego początku wiedzieliśmy, że jeśli odpowiednio ich nie „sprzedamy”, cały film straci na wiarygodności”, dodaje Daly. Chociaż reżyser mógł wybrać bardziej konwencjonalną drogę i wykreować zwierzęta na ekranach komputerów, Carnahan nie chciał iść na łatwiznę. Efekty wizualne były jedynie dodatkiem do różnych innych systemów kreowania ekranowego zagrożenia, między innymi pracy z prawdziwymi tresowanymi wilkami oraz wykorzystywania efektów animatronicznych. Carnahan obejrzał dziesiątki godzin dokumentów przyrodniczych i przeczytał książki Shauna Ellisa o zachowaniu wilków. A jednak chciał czegoś innego dla swojego filmu, czegoś bardziej tajemniczego, zahaczającego o kino fantasy. „Pragnąłem realistycznych wilków, ale jednocześnie musiały być one o wiele większe niż normalne osobniki”, wyjaśnia amerykański twórca.

Zdobywca Oscara i nagrody Emmy w kategorii efektów specjalnych, Greg Nicotero, podjął się zadania wykreowania wraz ze swoją ekipą prawdziwego wilczego zagrożenia. Podzielili się na trzy drużyny: jedna nadzorowała animatroniczne „kukły”, druga pracowała z prawdziwymi wilkami, a trzecia czuwała nad komputerową obróbką. „To było idealne połączenie. Praca tylko jedną z tych technik spowodowałaby, że nie osiągnęlibyśmy tak piorunującego efektu”, wspomina Daly. „Mieliśmy na planie niesamowite kukły, które potrafiły realistycznie się poruszać, warczeć a nawet krwawić”, opowiada Dallas Roberts. „To nie żadne komputerowe punkciki, z którymi gra się na green screenie, tylko prawdziwe wilki stojące w kadrze, ciężko dyszące zaledwie kilka centymetrów od twojej twarzy”. Carnahan potwierdza: „Możliwość uchwycenia na kamerze interakcji aktorów z czymś, co jest prawdziwe, fizycznie namacalne, była nie do przecenienia. Nikt nie musiał ich instruować, że jakaś piłka tenisowa zaczepiona na kiju oznacza gigantycznego wilka, który zaraz zaatakuje”.

„Mieliśmy na planie wielkie wilcze głowy, poruszane przez trzech czy czterech operatorów, używaliśmy akrobatów przebranych w stroje wilków i tak różnych innych efektów”, wspomina Neeson. „Później wszystko zostało odpowiednio poprzycinane w montażu. W pierwszej scenie kontaktu z wilkami mój bohater zostaje zaatakowany przez dwa osobniki; jeden łapie mnie za nogę, a drugi chce zacisnąć szczęki w okolicy pasa. Dwóch facetów manipulowało tymi urządzeniami tak, żeby wyglądało, że atakują mnie prawdziwe wilki. I wiecie co? Doświadczenie było boleśnie realne”. Carnahan, broniąc się przed zarzutami działaczy na rzecz ochrony środowiska, mówi: „Niezwykle szanuję fakt, iż wilki nie atakują ludzi, zachowując swoją dzikość i będąc częścią kręgu natury. Ani przez chwilę nie miałem zamiaru przedstawić ich jako bezlitosnych morderców; nasze wilki po prostu bronią swojego terytorium przed potencjalnymi napastnikami”.

„To film o przetrwaniu, ale nie tylko fizycznym – o utrzymaniu ciała i duszy w jednej całości, przy jednoczesnej walce z żywiołami natury i krwiożerczymi wilkami”, podsumowuje projekt Neeson. Można też zacytować ponownie wielkiego odkrywcę, Sir Ernesta Shackletona: Doświadczyliśmy Boga w Jego całej doskonałości, usłyszeliśmy prawdziwy głos Natury. Dotarliśmy do esencji ludzkiej duszy”.

Źródło "Przetrwania"

Carnahan z miejsca zainteresował się opowiadaniem Jeffersa „Ghost Walker”, uznając to za idealny materiał na prawdziwe męskie kino akcji, z kilkoma dodatkowymi refleksjami w tle.. Pierwszą wersję scenariusza przygotował sam Jeffers, a Carnahan spędził kolejne cztery lata, wracając do pomysłu pomiędzy kolejnymi projektami, rozwijając elementy narracji oraz poszczególne postaci. „Zabrało mi to mnóstwo czasu, ale ta historia rozbudziła we mnie coś, czego się nie spodziewałem – musiałem doprowadzić temat do końca”, wspomina reżyser i współscenarzysta. „To opowieść, której bohaterowie – i wszystko to, co przeżywają – odzwierciedla to, co dla człowieka najważniejsze w życiu”.

Przez lata wprowadzania do scenariusza kolejnych poprawek historia przetrwania we wrogich warunkach została nasycona wątkami natury egzystencjalnej. „Chciałem stworzyć coś znacznie głębszego, zadać kilka niewygodnych pytań o sedno natury, sens życia oraz istnienia Boga”, objaśnia Carnahan. „Wilki są integralną częścią tego wrogiego dla ludzi świata, ale służą jednocześnie za nośnik różnych innych motywów. Są równie wszechwiedzące i mocarne co rwące rzeki, zamiecie śnieżne czy inne siły, które stanowią dla grupy zagubionych mężczyzn niebywałe niebezpieczeństwo, podczas gdy dla nich są czymś oczywistym, stałym. Chciałem ukazać ludzi jako intruzów w świecie, który jest im obcy; jako przedstawicieli świata uprzemysłowionego w starciu z rzeczywistością natury, pierwotną, nieprzeniknioną. Osią filmu jest z pewnością podróż, do której zmuszeni zostają bohaterowie, ale nie chciałem, żeby to było jedynie kolejne kino akcji, bezpieczne i przewidywalne. Ten film ma zaprowadzić widzów w zupełnie nieznane im obszary”.

Więcej informacji

Proszę czekać…