Dwudziestokilkuletni Franciszek jest świadkiem kradzieży cennego obrazu z ołtarza jednego z warszawskich kościołów. Całe zdarzenie rejestruje amatorską kamerą. Złodziejem okazuje się Benedykt Weber, człowiek wpływowy, właściciel galerii i znawca sztuki. Franciszek nie zdradzi Benedykta, ale w zamian za milczenie żąda od… zobacz więcej
Dwudziestokilkuletni Franciszek jest świadkiem kradzieży cennego obrazu z ołtarza jednego z warszawskich kościołów. Całe zdarzenie rejestruje amatorską kamerą. Złodziejem okazuje się Benedykt Weber, człowiek wpływowy, właściciel galerii i znawca sztuki. Franciszek nie zdradzi Benedykta, ale w zamian za milczenie żąda od niego, by zwrócił skradziony obraz. Niestety, dzieło sztuki znalazło już nabywcę i wkrótce ma opuścić kraj... opis dystrybutora
Okres zdjęciowy rozpoczął się 25 kwietnia 2006 roku. zobacz więcej
Możliwe spoilery Stanisław Mucha o "Nadziei" — Wierzę, że nadzieja jest bardzo ważnym elementem w życiu każdego człowieka. W moim również. Poprzez obserwację rzeczywistości, mam poczucie, że gdyby nadzieja nie istniała, to należałoby ją jak najprędzej wynaleźć... Po moich dotychczasowych kinowych filmach dokumentalnych, historia Nadziei jest mi bardzo bliska. Nie tylko dlatego, że moim ulubionym dokumentalistą... zobacz więcej
Ta strona powstała dzięki ludziom takim jak Ty. Każdy zarejestrowany użytkownik ma możliwość uzupełniania informacji
o filmie.
Poniżej przedstawiamy listę autorów dla tego filmu:
Pozostałe
Proszę czekać…
6/10 – Film co najmniej dziwny – to już chyba jakaś maniera, że film żeby uszedł za ambitny to musi być monotonnie przymulający i koniecznie z przygnębiająca muzyką. Świetni aktorzy, poza główną rolą (Fudalej bardziej wkurza niż gra), niezły scenariusz (choć Piesiewicz już po raz trzeci zawiązuje akcję w ten sam sposób, czyli poprzez wypadek /"Cisza" i "Niebieski"/), bardzo dobre zdjęcia i estetycznie zrobiony film jako całość. A teraz minusy: reżyser na siłę chciałby być bardziej kieślowski niż sam Kieślowski, niespójność fabuły, braki logiki, nic nie wnoszące sceny (dodające tylko minut do seansu); no i kardynalny minus: żeby dać widzowi nadzieję opowiadaną historią można to było zrobić na milion lepszych sposobów – ten, który wybrano byłby na końcu tej listy, a jednak właśnie ten wybrano i daję słowo nie wiem czemu.
Natomiast to, że się jacyś tam Włosi z RAI wycofali to dla mnie jest żadną miarą – częściej jestem we Włoszech niż w Polsce i o RAI zdanie mam jakie mam, czyli marne.