"Dawno, dawno temu ..." tak rozpoczyna się baśń o ślicznej Królewnie Śnieżce, której beztroskie życie zmieniło się za sprawą złej macochy, czarownicy. Zazdrosna o urodę dziewczynki - magiczne zwierciadełko uznało Śnieżkę za najpiękniejszą na świecie - postanawia się jej pozbyć raz na zawsze. Porzucona w dzikim lesie, Śnieżka trafia do chatki siedmiu krasnoludków: Mędrka, Gapcia, Śpioszka, Wesołka, Nieśmiałka, Gburka i Apsika, którzy bawią się, śpiewają, śmieją się i gwiżdżą nawet w czasie ciężkiej pracy w kopalni. Wszyscy razem wiodą szczęśliwy żywot do czasu, gdy tajemnicza starucha podstępnie częstuje Śnieżkę zatrutym jabłkiem...

Brakujące sceny

Kiedy realizacja zbliżała się ku końcowi, Walt Disney zmuszony został wyciąć z filmu dwie sekwencje: jedną, w której krasnoludki jedzą zupę i drugą, w której budują łóżko dla Śnieżki. Były one zabawne, ale nie wnosiły niczego do filmu, a tylko niepotrzebnie wydłużały czas projekcji. Ciężka praca animatorów i rysowników nie poszła jednak całkowicie na marne. Sceny zachowały się w archiwum studia, a ich fragmenty włączono do dokumentalnego filmu o realizacji Królewny Śnieżki, który wyprodukowano z okazji 50-tej rocznicy premiery filmu.

Wśród innych scen, których realizacji zaniechano, była scena śmierci matki Śnieżki w połogu i rozgrywająca się w marzeniach sekwencja ślubu bohaterki z Księciem.

Disneyowscy archiwiści dokonują coraz to nowych odkryć. Scott MacQueen, szef archiwum, odnalazł niedawno kilka materiałów, w tym robocze nagranie piosenki "You're Never Too Old to Be Young" i ujęcia przedstawiające kompozytora Ollie Wallace'a i Marge Belcher-Champion wcielających się w role krasnoludków na potrzeby jednego z muzycznych interludiów.

Fakty i liczby

Realizacja Królewny Śnieżki i siedmiu krasnoludków rozpoczęła się w roku 1934, zakończyła zaś trzy lata później. Nad filmem pracowało 750 artystów, w tym 32 animatorów, 102 asystentów, 107 fazistów (artystów, którzy wypełniają fazy ruchu pomiędzy kluczowymi rysunkami przygotowanymi przez animatorów), 20 specjalistów od kompozycji, 25 specjalistów od tła, 65 animatorów efektów specjalnych (którzy rysowali dym, wodę, chmury i inne efekty) i 158 specjalistów od barwienia i malowania postaci na przezroczystych celuloidach.

Na gotowy film złożyło się ponad 250.000 rysunków, ścieżkę muzyczną nagrała osiemdziesięcioosobowa orkiestra. Przyjmuje się, że na potrzeby całej produkcji przygotowano dwa miliony rysunków i szkiców.

Na planie Królewny Śnieżki i siedmiu krasnoludków udoskonalono wieloplanową kamerę, która fotografowała postacie i elementy tła rozmieszczone na różnych poziomach na szklanych płaszczyznach. Pozwoliło to przydać filmowi złudzenia trzeciego wymiaru. Każdy z takich planów trzeba było indywidualnie oświetlać, poruszać indywidualnie lub wspólnie, dalej lub bliżej obiektywu i to z różną prędkością. Technikę tę zastosowano po raz pierwszy przy realizacji krótkometrażowej kreskówki Stary młyn (1937). Zarówno twórców samej techniki, jak i filmu, wyróżniono wtedy Oscarami.

Przygotowanie i wymieszanie 1.500 barw i odcieni zajęło disneyowskim chemikom długie miesiące. Wszystkie barwy opracowano według specjalnych przepisów w laboratorium Disneya.

Pracownice wydziału barw opracowały własną metodę, która pozwoliła nadać twarzy Śnieżki bardziej naturalny wygląd. Jak wspomina legendarny animator Frank Thomas panie nie były zadowolone z tego, że filmowa bohaterka ma jaskrawe czerwone policzki i niemodną fryzurę. Zmieniły więc jej wizerunek nakładając naturalny róż i inne kosmetyki bezpośrednio na klatkę filmową. Walt Disney docenił ich wysiłki, zapytał jednak, skąd wiedziały, jak nakładać makijaż na każdy z kadrów. Panie Disney, nic innego nie robimy przez całe nasze życie - odpowiedziała mu wtedy jedna z nich.

Film odzyskuje dawny kształt

Na potrzeby wznowienia z okazji 50-tej rocznicy powstania filmu, która przypadła na rok 1987, oryginalny, utrwalany azotanem negatyw odnowiono w laboratorium YCM Labs w Burbank, które przywróciło do dawnej świetności m.in. Przeminęło z wiatrem i setki innych filmów. Negatyw wyczyszczono klatka po klatce, naprawiono także uszkodzenia perforacji. Po ukończeniu prac wykonano nową pozytywową kopię-matkę. Wykorzystano do tego celu kopiarkę kontaktową, która w przeciwieństwie do optycznej zapewnia pełniejsze odwzorowanie negatywu. Dzięki nowoczesnej emulsji barwy lśnią dziś pełnym blaskiem, a swą jakością dzisiejsze kopie przewyższają nawet te, które oglądali widzowie kin premierowych w roku 1937.

Na potrzeby wznowienia w roku 1993 film poddano obróbce cyfrowej, przy której zastosowano opracowany w roku 1991 w laboratoriach Kodaka system zwany High Resolution Electronic Intermediate System (HREIS) czyli System Elektronicznej Duplikacji Wysokiej Rozdzielczości, którego nazwę zmieniono wkrótce na Cineon. Twórcy systemu planowali początkowo stosować go do przekomponowywania krótkich sekwencji z wykorzystaniem efektów specjalnych, nie zaś całych filmów. Aby sprostać zadaniu, jakie powierzyli im szefowie studia Disneya, rozbudowali więc system i zwiększyli jego operatywność.

Przed przystąpieniem do pracy poddano dokładnej analizie wszystkie 700 scen, z których składa się film. Dzięki systemowi Cineon skutecznie usunięto wszystkie niedoskonałości negatywu, w tym zabrudzenia poszczególnych klatek, refleksy szklanych płytek oraz drgania i migotanie obrazu. Film możemy dziś oglądać w oryginalnym, standardowym kinowym formacie 1.33:1, który pozwala podziwiać pełny, nieskanowany obraz.

Pod kierunkiem wyróżnionego licznymi nominacjami do Oscara Terry'ego Portera (Piękna i Bestia, Aladyn, odrestaurowane wersje Fantazji i Pinokia) ścieżkę dźwiękową oczyszczono i zmiksowano w systemie zbliżonym do Dolby Stereo. Oryginalna ścieżka dźwiękowa nagrana została w mono, ale poszczególne jej elementy miały tak wysoką jakość, że bez trudu udało się z nich uzyskać efekt stereofoniczny. Porter przydał wielu sekwencjom niezwykłej głębi dźwiękowej, dzięki której sceny takie jak ucieczka bohaterki przez las czy finałowa scena burzy wywierają dziś dużo większe wrażenie niż kiedykolwiek wcześniej.

Geneza pierwszego pełnometrażowego filmu animowanego Disneya

Walt Disney przybył do Hollywood w roku 1923 i natychmiast zajął się realizowaniem filmów animowanych, których bohaterami byli m.in. myszka Mickey i królik Oswald. W roku 1928 powstał film Parowiec Willie, w którym aktor i piosenkarz Al Jolson partnerował myszce Mickey. Rok później odbyła się premiera Tańca szkieletów, filmu, który zapoczątkował cykl "Głupiutkich symfonii". W późniejszych filmach z tego cyklu Disney eksperymentował z barwą (Kwiaty i drzewa); integracją narracji, rysunku postaci i muzyki (Trzy małe świnki); wieloplanową kamerą, która dawała złudzenie wielowymiarowości (Stary młyn) i przydaniem ludzkim postaciom maksymalnego realizmu ("Bogini wiosny"). Dzięki tym eksperymentom jego animatorzy zdobyli doświadczenia, bez których nie mogło być mowy o realizacji pierwszego w historii kina pełnometrażowego filmu animowanego.

Disney od dawna o nim myślał. We wczesnych latach 30-tych rozważał możliwość nakręcenia Alicji w krainie czarów, w którym aktorce Mary Pickford "partnerowałyby" postacie wyczarowane przez animatorów i utrzymanej w podobnej technice ekranizacji dziejów Ripa Van Winkle'a z Willem Rogersem w roli tytułowej. Żaden z tych projektów nie doczekał się jednak realizacji.

Do realizacji pełnometrażowego filmu animowanego zmusiły go w końcu względy ekonomiczne - w latach 30-tych kina wprowadziły bowiem tzw. "seanse łączone", w ramach których pokazywano dwa filmy fabularne. Kreskówki Disneya zepchnięto tym samym do ról "zapchaj dziur" i wyświetlano je tylko wtedy, gdy pozwalał na to czas projekcji pozostałych filmów.

Disneyowski weteran, kierownik artystyczny i projektant Ken Anderson wspomina: Pewnej nocy wróciliśmy do studia po kolacji, a Walt zwołał 40 z nas na plan. Usiedliśmy na składanych krzesełkach, pogasły światła, a Walt przez cztery godziny opowiadał nam historię królewny Śnieżki i siedmiu krasnoludków. Nie tylko opowiadał, ale wcielał się przy tym w każdą z postaci, a kiedy skończył, powiedział nam, że taki właśnie będzie nasz pierwszy pełnometrażowy film animowany. Byliśmy w szoku, bo doskonale zdawaliśmy sobie sprawę, jak trudno jest zrealizować zwykłą kreskówkę, a on chciał porwać się na coś, czego nikt nigdy nie próbował. Zaraził nas jednak swoim entuzjazmem.

Animator Ollie Johnston wspomina: Walt wykazał się nie lada odwagą. Cała historia opiera się na tym, że Królowa chce zamordować Śnieżkę. Jedna postać z kreskówki zabija drugą. Walt przekonał nas, że uda nam się to pokazać i wszyscy mu uwierzyliśmy.

Nieformalne warsztaty dla animatorów rozpoczęto w domu Arta Babbitta, a potem przeniesiono je do studia, gdzie cieszyły się ogromnym wzięciem. Animatorami opiekował się Don Graham, ceniony instruktor z Chouinard Art Institute. Wpoił on swoim podopiecznym zasady motoryki, a dzięki jego ruchomym modelom filmowa Śnieżka nie ma w sobie nic z niezręczności i sztywności bohaterki wcześniejszej "Bogini wiosny".

Animatorzy wzorowali się na zdjęciach modeli, Śnieżką była na nich Marjorie Belcher (która później stała się sławna jako Marge Champion z duetu tanecznego Marge and Grower Champion), księciem - Louis Hightower. Aby uniknąć sztuczności, zmieniono nieco proporcje postaci i tła. Śnieżka ma głowę dwukrotnie większą od głowy modelki, a jej talię zredukowano do wymiarów postaci z kreskówki.

Muzyka i piosenki

Na potrzeby Królewny Śnieżki i siedmiu krasnoludków muzycy studia Disneya, Frank Churchill, Paul J. Smith i Leigh Harline, skomponowali osiem piosenek: "I'm Wishing" (śpiewaną przez Śnieżkę przy pałacowej studni życzeń), "One Song" (śpiewaną przez Księcia), "With a Smile and Song" (którą Śnieżkę śpiewa leśnym zwierzętom i ptakom), "Whistle While You Work" (którą Śnieżka śpiewa sprzątając domek krasnoludków), "Heigh-Ho" (którą krasnoludki śpiewają w drodze do i z pracy w kopalni diamentów), "Buddle-Uddle-Um-Dum (The Washing Song)" (śpiewaną przez krasnoludki, które Śnieżka zmusza do umycia się przed obiadem), "The Dwarfs' Yodel Song" (którą Śnieżka i krasnoludki śpiewają tańcząc wokół domku w lesie) oraz "Some Day My Prince Will Come" (którą śpiewa Śnieżka u schyłku długiego, burzliwego dnia).

Piosenki z filmu przetłumaczono na kilkanaście języków, co zapewniło im międzynarodową popularność.

Premiera światowa 21 grudnia 1937

Ken Anderson wspomina: Zbliżał się dzień premiery, a my wciąż byliśmy w lesie, i to w sensie zarówno przenośnym, jak i dosłownym. O ile pamiętam, kopię filmu dostarczono do kina na kilka godzin przed pokazem.

Premiera odbyła się 21 grudnia 1937 w sławnym Carthay Circle w Los Angeles. Wśród zaproszonych gości byli Charlie Chaplin, który przygotowywał się do realizacji "Dyktatora", młoda Judy Garland, Douglas Fairbanks, Carole Lombard, Charles Laughton, Marlena Dietrich i John Barrymore, który ukrywał zapłakane oczy za ciemnymi okularami.

Nieżyjący już animator i reżyser Wolfgang "Woolie" Reitherman wspominał: Widzowie bili brawo w przerwach między kolejnymi scenami zupełnie tak, jakby oglądali spektakl teatralny. Nigdy potem czegoś takiego nie widziałem. Następnego dnia wpadłem na Walta Disneya. Zamiast myśleć o wakacjach, planował już następny film. Jeszcze się taki nie urodził, który by mu dorównał.

23 lutego 1939 Królewnę Śnieżkę i siedmiu krasnoludków wyróżniono specjalnych Oscarem - jednym dużym i siedmioma małymi. Disneyowi wręczyła go dziewięcioletnia wówczas Shirley Temple. W uzasadnieniu napisano: "Dla Walta Disneya za Królewnę Śnieżkę i siedmiu krasnoludków", pionierskie osiągnięcie na polu animacji filmowej, które oczarowało miliony".

Walt Disney wspomina "Królewnę Śnieżkę"

Wiele lat po ukończeniu prac nad filmem Walt Disney podzielił się z innymi swoimi wspomnieniami: Gdy zaczynaliśmy pracę nad pierwszym w historii kina pełnometrażowym filmem animowanym, zewsząd dawały się słyszeć ostrzeżenia. Przepowiadano nam, że nikt nie wysiedzi na czymś takim. Zdawaliśmy sobie sprawę, że musimy rzucić się na głęboką wodę i zdać się na łut szczęścia. Nie było mowy o oszczędnościach i kompromisach, a były to czasy, w których cały kraj zmagał się z kryzysem. Gdy budżet przekroczył wszelkie granice, ja sam zacząłem mieć wątpliwości, czy uda nam się odzyskać zainwestowane pieniądze. W krytycznym okresie studio odwiedził wielki showman W. G. Van Shamus, dyrektor Radio City Music Hall w Nowym Jorku. Pokazałem mu fragmenty filmu, a on natychmiast zgodził się go wyświetlać. Ogromnie podniosło nas to na duchu. Potem przyszedł szok. Mój brat Roy powiedział mi, że jeżeli chcemy skończyć film, musimy pożyczyć ćwierć miliona dolarów. Musiałem zabrać te same fragmenty, które oglądał Van Shamus i pokazać je bankierom, którzy mieli nam udzielić pożyczki. Bałem się, że nie zrobią one na nich takiego samego wrażenia. W oznaczonym dniu siedziałem sam z Joe Rosenbergiem z Bank of America starając się przekonać go, by pożyczył nam ćwierć miliona na podstawie tego, co zobaczył. Gdy zapaliły się światła, nie zobaczyłem na jego twarzy żadnej reakcji. Wstał, wyszedł z sali projekcyjnej i odwrócił się do mnie mówiąc: "Walt, ten film zarobi fortunę". Jak pewnie wiecie, dostaliśmy pożyczkę, film zrobił kasę, a gdyby przepadł, nie byłoby dziś studia Disneya...

Wprowadzenie

Królewna Śnieżka i siedmiu krasnoludków to ekranizacja klasycznej baśni braci Grimm, pierwszy w historii kina pełnometrażowy film animowany. Dzięki zastosowaniu pionierskich technik cyfrowych obraz i dźwięk przywrócono do dawnej świetności. Z oryginalnego negatywu usunięto najdrobniejsze nawet rysy i niedoskonałości, a ścieżkę dźwiękową zmiksowano w systemie Dolby Stereo, tak by zaspokoić oczekiwania najwybredniejszych kinomanów.

Gdy Walt Disney przystąpił do realizacji pierwszego w historii kina pełnometrażowego filmu animowanego, wielu wróżyło mu klęskę, zwłaszcza, gdy koszty przekroczyły astronomiczną jak na owe czasy sumę półtora miliona dolarów. Realizacja filmu trwała trzy lata i aby zdobyć fundusze na jej ukończenie Walt Disney i jego brat Roy zastawili cały swój majątek. W Hollywood nazywano film "szaleństwem Disneya".

Nie sprawdziły się przepowiednie pesymistów. Królewna Śnieżka odniosła wielki sukces kasowy i artystyczny: w ciągu zaledwie trzech pierwszych miesięcy wyświetlania film obejrzało 20 milionów widzów, a Amerykańska Akademia Filmowa wyróżniła Walta Disneya specjalnym Oscarem. Jedną duża statuetkę i siedem małych (po jednej na każdego z krasnoludków) wręczyła mu Shirley Temple. Do dziś Królewna Śnieżka i siedmiu krasnoludków pozostaje niedoścignionym arcydziełem kina animowanego, bez którego nie byłoby takich filmów jak Kopciuszek, 101 dalmatyńczyków, Król lew, Aladyn czy Piękna i bestia.

Zarys akcji

Pewnego razu była sobie piękna królewna zwana Śnieżką, której uroda budziła zazdrość złej macochy, Królowej. Każdego dnia Królowa pytała swego magicznego zwierciadła, kto jest najpiękniejszy na świecie, a ono niezmiennie odpowiadało: "Ty, pani". Pewnego dnia jednak ku rozpaczy Królowej zwierciadło odpowiedziało, że najpiękniejsza na świecie jest królewna Śnieżka, o którą stara się młody Książę...

Zazdrosna Królowa postanowiła zgładzić Śnieżkę i nakazała swemu wiernemu łowczemu, by zaprowadził ją w głąb lasu i tam zabił. Łowczy nie mógł jednak wykonać okrutnego wyroku - w ostatniej chwili nakazał Śnieżce, by schroniła się w ostępach i nigdy nie wracała na zamek...

Przerażona Śnieżka uciekała ile sił w nogach, aż padła na ziemię z wyczerpania. Leśne ptaki i zwierzęta ulitowały się nad nią i wskazały drogę do chatki siedmiu krasnoludków, które pracowały w pobliskiej kopalni diamentów...

Śnieżka była przekonana, że malutką chatkę zamieszkują dzieci. Posprzątała więc, ugotowała obiad i zmęczona zasnęła. Śpiącą znalazły ją wracające z pracy krasnoludki...

W tym samym czasie magiczne zwierciadło powiedziało złej Królowej, że Śnieżka żyje. Królowa przebrała się za żebraczkę i zakradła do chatki krasnoludków częstując ją zatrutym jabłkiem. Śnieżka padła na ziemię jak martwa...

Leśne zwierzęta rozpoznały Królową i pospieszyły ostrzec pracujące w kopalni krasnoludki. Te rzuciły się na pomoc Śnieżce, przybyły jednak za późno. Wytrwale ścigały Królową, która uciekając spadła z wysokiej skały ponosząc karę za swe niecne czyny...

Krasnoludki zrobiły szklaną trumnę, uznały bowiem, że Śnieżka jest zbyt piękna, by ją pogrzebać. Dniem i nocą strzegły jej nie wiedząc, że zły urok może przełamać pocałunek ukochanego...

Książę, który wcześniej starał się o rękę Śnieżki, dowiedział się o szklanej trumnie i wyruszył na jej poszukiwanie. Ujęty pięknem królewny, pocałował ją. Zły czar prysł i Śnieżka obudziła się z głębokiego snu. Żegnani przez krasnoludki i leśne zwierzęta Śnieżka i Książę odjechali do zamku, gdzie żyli długo i szczęśliwie...

Więcej informacji

Proszę czekać…