W wieku siedmiu lat, Libby Day (Charlize Theron) przeżyła brutalny mord swojej rodziny. Oskarża o popełnienie tego morderstwa swojego brata. Dwadzieścia pięć lat później, "Kill Club", tajne stowarzyszenie zajmujące się rozwiązywaniem zbrodni, stara się odkryć prawdę o wydarzeniach z tego pamiętnego dnia. Kristo
Flynn za bardzo popłynęła. – Niezły początek – dramat rodzinny połączony z kryminalną tajemnicą. Im dalej robiło się jednak coraz bardziej tandetnie. Tym razem Flynn za bardzo popłynęła.
Czytając opinie innych widziałem, że hejtowany jest nudny początek, który dopiero później się rozkręca. No cóż – dla mnie SPOILERY SPOILERY
pomysł na mordercę, z którym należy podpisać kontrakt na "samobójstwo lub morderstwo" jest po prostu głupi. Do tego niezbyt kupuje argumentację brata, który przesiedział 28 lat w celi. Ogólnie rzecz biorąc pomysł był dobry – fani zbrodni próbujący rozwikłać zagadkę sprzed lat. Niestety niewykorzystany potencjał.
Pozostałe
Interesujące (choć niespecjalnie logiczne); Charlize Theron wygląda jak Ewa Błaszczyk w "Zmiennikach" :(