Pilot serialu Fear the Walking Dead to cisza przed apokalipsą. Cisza, która trwa zdecydowanie za długo i nie wnosi ze sobą nic, poza skrajnie antypatycznymi postaciami i marnymi dialogami. 4
Fear the Walking Dead to spin-off słynnego serialu grozy The Walking Dead, a jego akcja poprzedza zdarzenia ukazane w sześciosezonowej produkcji. Widz uraczony zostaje klasycznym wstępem do apokalipsy zombie, w niczym nie różniącym się od innych filmowych wyobrażeń końca świata. Gdzieś, ktoś został zaatakowany przez oponenta z kanibalistycznymi skłonnościami, ktoś inny umarł, po czym powstał z martwych – służby publiczne są bezradne, a przeciętni obywatele nie wiedzą, co się dzieje. Słoneczna pogoda ani na moment nie zwiastuje nadchodzącej zagłady.
Fani The Walking Dead, liczący na szybkie wyjaśnienie źródła epidemii, będą niemile zaskoczeni, podobnie zresztą jak miłośnicy brutalnych scen gore z udziałem żywych trupów. Pierwszy odcinek serialu to ponad godzinny dramat obyczajowy, w którym główną rolę odgrywa problem narkotykowy jednego z bohaterów. Pozostałe postacie to ucieleśnienie wszelkich klisz amerykańskiego kina, z pryszczatym grubym nerdem i czarnoskórym dilerem narkotyków na czele. Ich rozmowy są monotonne, powtarzające się i nic nie wnoszące do fabuły (o scenie, w której dziewczyna przez pięć minut umawia się na seks ze swoim narzeczonym nie wspominając). Właściwie cały odcinek zbudowany jest z równie trywialnych i nieistotnych wymian zdań.
Twórcy kilkakrotnie budują napięcie i uczucie grozy, co wychodzi im naprawdę dobrze, niestety cały nastrój wyparowuje przy kolejnej, nic nie wnoszącej do fabuły sekwencji z udziałem nieciekawych bohaterów. Szkoda, bo zrujnowany kościół, służący za melinę narkomanów, to interesujący obiekt, w którym batalia z krwiożerczymi pożeraczami mięsa pasowałaby, jak nigdzie indziej.
Cały serial zamiast przysporzyć serii The Walking Dead jeszcze większej ilości fanów, prawdopodobnie zniechęci do siebie rzesze oglądających. Brak powiązania z jakimkolwiek motywem czy postacią z oryginalnego cyklu tylko działa na niekorzyść. Pozostaje mieć nadzieję na bardziej spektakularną akcję w kolejnym odcinku Fear the Walking Dead, co w dużym stopniu zwiastuje finał Pilota.
4/10 – Walking Dead pozbawione maniery pozowania na niesamowicie ambitny, oscarowy dramat co zostało zastąpione manierą popołudniowego serialu obyczajowego. Ogląda się tak samo ciężko jak ostatnie sezony statku-matki, wątek opowieści ćpuna i jego meliny przeciągany jest w nieskończoność, podobnie jak zbieranie się do pokazania wybuchu epidemii. Nie polecam.
Swoją drogą postać narkomana jest zagrana i skonstruowana w sposób przywodzący na myśl ćpającą część Seattle początku lat 90-tych. Dawno nie widziałem już na ekranie takiego przedstawienia sprawy, ale żaden to atut, bardziej ciekawostka.