7/10 – Możliwy spoiler.
Wspaniale ukazane stadium samotności, odosobnienia i walki z własnymi słabościami.
Wielkie brawa dla odtwórcy głównej roli – Hanksa i reżysera, którzy już wcześniej pracowali ze sobą na planie ("Forrest Gump"). Tak naprawdę ponad połowę filmu obserwujemy poczynania jednej osoby- rozbitka bez napotkania momentów nużenia. To taki teatr jednego aktora, ale wykonany z pomysłem i oglądany z zaciekawieniem. I do tego tak emocjonalnie przeżywamy razem z Chuckiem utratę Wilsona. Niebywała rzecz. Jest i wątek miłosny, a raczej melodramatyczny, bardzo subtelnie podany.
zycie na bezludnej wyspie – potraficie wyobrazic sobie siebie w takiej sytuacji? Mi sie wydaje, ze on i tak mial mocne nerwy i psychike, bo po dlugim czasie zaczal swirowac… co ciekawsze – nie przypominam sobie nawet zadnych prob samobojstwa. Ja nie chce wiedziec co bym zrobil… na pewno bym tam tyle nie wytrzymal. I tak wkoncu po takim czasie odwazyl sie wyruszyc…
Pozostałe
Proszę czekać…
Całkiem udany film. Daję mocne 8. Jeśli ktoś lubi Robinson’a Crusoe lub tematykę ukazującą osamotnioną jednostkę, która dodatkowo znajduje się w sytuacji ekstremalnej (np. "Jestem legendą"), to będzie bardzo zadowolony.