Obraz przedstawia codzienne, a raczej conocne życie trzech wampirów, które egzystowały razem przez setki lat na Staten Island. Samozwańczym przywódcą grupy jest Nandor The Relentless (Kayvan Novak), wielki wojownik i zdobywca wywodzący się z Imperium Osmańskiego. Jest też awanturniczy wampir pochodzenia brytyjskiego Laszlo (Matt Berry) oraz uwodzicielska Nadja (Natasia Demetriou). Po nieoczekiwanej wizycie mrocznego pana i przywódcy, wampirom zostaje przypomniane zadanie, które otrzymali po przybyciu na Staten Island ponad sto lat wcześniej – doprowadzenie do całkowitej dominacji Nowego Świata. Pytanie, jaki jest najlepszy sposób osiągnięcia tego celu?
Redaktor na FDB.pl oraz innych portalach filmowych. Pisze, czyta, ogląda i śpi. Przyłapany, gdy w urzędzie w rubryczce "imię ojca" próbował wpisać Petera Greenawaya.

Recenzja: Co robimy w ukryciu - sezon 1. Serial dostępny na HBO GO. 7

Poznałem kiedyś wampira. Nazywał się Taika Waititi i nic nie sprawiało mu większej radości od ubierania peleryny, zakładania sztucznych kłów oraz opowiadania przeciętnych dowcipów na swój temat. Później widziałem go w pewnym mockumencie. Film zapewnił mu miejsce wśród najpopularniejszych współczesnych reżyserów. Wampir zmieniał swoje wizerunki. Bywał Adolfem Hitlerem oraz spełnionym laureatem Oscara. Ten wampir nie wysysał ze mnie krwi. Zamiast tego pożerał pokłady złego humoru.

Wampiry. Każdy może powiedzieć coś na ich temat. Bywają namiętne. Bywają mordercze. Nieustannie powracają na duże i mały ekrany – czasem, by uwieść nastolatków, innym razem, aby dostarczyć mocnych wrażeń prawdziwym wyjadaczom kina grozy. Taika Waititi i Jemaine Clement postanowili zebrać i uporządkować wszystkie stereotypy na ich temat. Najpierw powstał krótkometrażowy What We Do in the Shadows: Interviews with Some Vampires. Później wampiry oraz ich ludzkie alter ego powróciły na duże ekrany w filmie Co robimy w ukryciu. Tyle wystarczyło, aby świat oszalał na punkcie poczucia humoru Waititiego. Jego wampiryczne uniwersum stopniowo się powiększa - teraz bogatsze o nowych bohaterów w serialu telewizyjnym.

Można było pójść na łatwiznę. Można było nakręcić serial na podstawie słynnego filmu, bazując na wykorzystanych już gagach oraz wcześniejszych motywach. Można było dodać od siebie najwyżej kilka wątków i wyprodukować telewizyjną kopię kinowego przeboju, jakich wiele w świecie dziesiątej muzy. Ale czy byłoby to w stylu Waititiego? Skądże. Pomimo rozwijania wielu autorskich projektów ceniony reżyser i scenarzysta nie opuścił swojego ukochanego dziecka. Wyprodukował wszystkie odcinki telewizyjnego spin-offu. Wyreżyserował też najlepsze z nich. Pisząc scenariusz pierwszego odcinka, wyznaczył ścieżkę twórcom kolejnych epizodów.

Serial Co robimy w ukryciu przedstawia życie zupełnie nowych krwiopijców oraz ich wiernych sługusów, powiększając tym samym wampiryczne uniwersum Waititiego. Miłośnicy mockumentalnego widowiska dostaną tutaj wszystko, za co pokochali kinową historią, nawet z nawiązką. Bo chociaż niektóre motywy i klisze na temat wampirów były już przytaczane w licznych książkach, filmach i serialach, twórcom Co robimy w ukryciu wciąż nie brakuje świeżych pomysłów w trawestacji klasycznego, wampirycznego mitu. Obok tradycyjnych potworów z europejskich legend pojawia się miła odmiana - mój osobisty crème de la crème wszelkich gagów w serialu – wampir energetyczny Colin Robinson (Mark Proksch). Grupę głównych bohaterów zasila również zmysłowa wampirzyca Nadja (Natasia Demetriou) - ciekawa wariacja w kontekście męskiej obsady pełnometrażowego Co robimy w ukryciu. Ona skradnie pozostałym postaciom najciekawsze wątki w serialu.

Powracają niektóre motywy znane z filmu. Wampiry i wilkołaki nie zaprzestają wojny rasowej, wyzywając się na pojedynki i sikając na trawnik przed domem. Przemiana w nietoperza może skończyć się źle, kiedy w pobliżu znajdą się hycle. Przede wszystkim jednak twórcy skupią się na staroświeckości głównych bohaterów, wynikającej z ich długowieczności. Staroświeckości i dekadentyzmu / hedonizmu widzianego w krzywym zwierciadle. Wampiry będą toczyły beztroską, nocną egzystencję, próbując odnaleźć się w nowożytnym świecie. Poznacie przy tym odpowiedź na pytanie, czy Dracula i jemu podobne stwory mogą korzystać ze smartfonów? Kontekst długowieczności pozwoli nawet w jednym z odcinków przedstawić historię porno w pigułce.

Rozrasta się również świat Co robimy w ukryciu. Twórcy przedstawiają nowe lokacje zasiedlone przez wampiry oraz ich rytualną Radę. Szczególnie przez drugi z wymienionych motywów serial stanowi rarytas dla wszystkich miłośników popkultury. Nie zgadniecie, jakie nazwiska zasiadają w Radzie Wampirów. Napomknę tylko, że jej kulturowa historia sięga początków lat 90. Odcinek z udziałem Rady kultowych “wampirów” nakręcił sam Taika Waititi. Do tego zagrał w nim osobiście. Czy potrzeba wam więcej rekomendacji?

Podobnie, jak miało to miejsce w krótko- (2005 rok) i długometrażowym Co robimy w ukryciu (2014 rok), także tutaj twórcy sięgają po dokumentalną estetykę i fabularną fikcję. Formuła przysparza jednak kilka istotnych luk. Często nie zostaje wyjaśnione, dlaczego operator – zarazem realna postać w świecie przedstawionym - znalazł się w danym miejscu (np. w furgonetce hycla). Równie dużo pytań wzbudza fakt, że niektórzy bohaterowie nie zwracają na niego uwagi, chociaż właśnie rejestruje tajne spotkania albo inne arkana życia wampira. Nie miałbym z tym problemu, gdyby twórcy nie mieszali tej konwencji. Niekiedy obecność ekipy realizacyjnej zostaje zaznaczona na poziomie dialogów. Jeden z dźwiękowców staje się nawet pokarmem dla żądnego krwi Barona (Doug Jones - ikoniczny odtwórca potworów). Innym razem jednak realna obecność ekipy zostaje przemilczana, chociaż sytuacja ewidentnie tego wymaga.

Równocześnie to doskonały sitcom, wykraczający poza mury rezydencji wampirów. Snujący autonomiczne fabuły na przestrzeni kolejnych epizodów, ale też kontynuujący kilka kluczowych wątków z pierwszego i drugiego odcinka. Może zainspiruje kogoś w trakcie pandemii COVID-19, kiedy każdy z nas wiedzie swój własny, prywatny sitcom w czterech ścianach?

Wampiryczna komedia towarzyszy Waititemu od samego początku jego artystycznej działalności. Występując na nowozelandzkich scenach, późniejszy zdobywca Oscara wcielał się w jednego z krwiopijców. Opowiadał przy tym niewinne żarty dotyczące przemiany w nietoperza oraz innych stereotypów związanych z wampirami. Ale nie tylko potwory z europejskich legend demaskują autorskiego pazura Waititiego w serialu. W jednej z głównych ról występuje urzekający, acz nieco fajtłapowaty grubasek Guillermo (Harvey Guillen). Podobnie napisane postacie, tylko znacznie młodsze, pojawiły się m.in. w Jojo Rabbit oraz Dzikich łowach tego reżysera. Do tego dochodzi jeszcze beztroskość - nie mylić z infantylizmem, strasznie drażni mnie, kiedy kino Waititiego określane się mianem infantylnego - którą nacechowani są wszyscy bohaterowie filmów i seriali Nowozelandczyka.

Serial Co robimy w ukryciu popełnia kilka słabszych odcinków. Niestety, głównie są nimi te, w których nie maczał scenopisarskiego palca Waititi. “Słabsze” nie znaczą przy tym “złe”. W ogólnym rozrachunku serial ogląda się wybornie. Wampiry – poprzez pastisz konwencji klasycznego horroru - budzą do życia największych ponuraków. Oprócz świeżej krwi – najlepiej: z dziewic - afirmują cudowną beztroskę. Tarapaty, w które się pakują, są jednak niczym wobec zgrabnych i ciętych dialogów. Co robimy w ukryciu w sam raz nadaje się do oglądania w trakcie kwarantanny, kiedy wszyscy prowadzimy swoje sekretne życie. W ukryciu.

Pierwszy sezon Co robimy w ukryciu zadebiutował na platformie HBO GO już 2 kwietnia 2020 roku.

2 z 3 osoby uznało tę recenzję za pomocną.
Czy ta recenzja była pomocna? Tak Nie
Komentarze do filmu 2
john6

słaby serial, trochę głupkowaty, źle się ogląda, może ktoś taki styl lubi, ale nie każdemu podejdzie

justangel john6 7

@john6 Nie powiedziałabym, że głupkowaty, raczej jest to serial dla osób lubiących filmy o wampirach. Humor jest specyficzny, często może być śmieszny, jeśli się te klimaty wampiryczne zna i lubi. Osobiście daję 7/10, ale z zaznaczeniem, że to mocno subiektywna ocena :) Serial przypomniał mi, że kiedyś takie klimaty mocno lubiłam. Pozytywnie jestem zaskoczona również ilością tematów i pomysłów na kolejne odcinki: wydawałoby się, że szybko zacznie wiać nudą, bo ileż można wymyślać nowych historii, a tu jednak okazuje się, że można sporo.

Więcej informacji

Proszę czekać…