To nie hejt a kwestia gustu. Jednych lubimy bardziej innych mniej.
Wszystkie filmowe twory posiadające klimat lub inne oślizgłe lovecraftowskie macki. Lub cokolwiek innego w tym stylu.
Muzyka z różnych filmów i seriali, która przypadła mi do gustu.
Nieczęsto się spotyka brazylijski horror. Niezły i nawet ciekawy, choć nie podaje wyjaśnień na tacy.
Wypada słabo w porównaniu do innch slasherów z tamtego okresu. Nudne momenty i bardzo średnie aktorstwo. Tylko efekty to jakiś niewielki plus.
Widzę że uzupełniłeś listę, więc mam co komentować.
Dwayne Johnson jak na wrestlera nieźle odnalazł się w grając w filmach. Jeśli o mnie chodzi to jego gra aktorska nie wypada jakoś rażąco słabo. Porównuję go do Schwarzeneggera, obaj zaczynali jako sportowcy (jeśli wrestling zaliczamy do sportu), obaj prezentują podobny poziom gry. Johnson to ekranowy mięśniak, którego znakiem firmowym są mięśnie. Niejako zajął miejsce Schwarzeneggera mając podobne atrybuty fizyczne, taki mięśniak młodszej generacji.
Myślę że obaj są świadomi swojego pułapu aktorskiego i swoich ograniczeń, stąd też wybór ról /filmów skrojonych na ich miarę. Akcja, przygoda, lekka komedia. Rodzaj kina orbitujacego wokół herosa ratującego świat z dużą giwerą i czasem w przypadku Schwarzeneggera dużym cygarem. Duże mięśnie, duża spluwa, dużo testosteronu. Zero jeńców !
Z tym że Arnold ma bardziej imponującą karierę kulturysty, tytuły Mister Universe i Mister Olympia robią wrażenie. W sporcie osiągnął bardzo wiele, w kinie nie celował tak wysoko. Wybitny kulturysta, aktor niezły. Filmy z nim miały przynosić dużo kasy, niekoniecznie być ambitnie i mega poważnie. Wybór podjął dobry bo filmy ma rozpoznawalne a i kasiaste również były. Nawet onlinery stały się sławne. Hasta La Vista baby !
Natomiast Dwayne aktorsko, jeszcze się dociera, próbuje. Hajsu zdobył dużo, filmy są niezłe i lekkie ale nie przeszły do historii jak Terminator. Dwayne jeszcze nie dotarł w te rejony. Dwayne myślę że ma bardziej lajtowe podejście, mniej parcia na bycie samcem alfa.
Co do reszty aktorów, to wiele nie napiszę. Nie widziałem wiele filmów z nimi, więc mój stosunek do nich będzie neutralny.
W przypadku kobiet dobrze mieć urodę, seksapil, można nimi nadrobić brak talentu aktorskiego czy charyzmy.Kombinacje bywają różne, więc różne aktorki na czym innym polegają.
Rene Zellweger – Jeszcze nie grała bohaterek jakie lubię, mój stosunek neutralny. I nie pasuje do profilu heroiny jakie lubię oglądać. Trochę zaszufladkowała się jako uganiająca się za facetami Bridget Jones.
Denise Richards – Taka girl next door. Buzia ładna. Charyzma, nie wiem.Talent ? Jakiś ma, dużo wyżej niż Pamela Anderson i dużo niżej niż charyzmatyczna, utalentowana Cate Blanchett. Nie pasuje do ról twardzielek więc się mijam z jej filmami. Zgaduję że ma za słodką filmografię żeby trafiła w mój gust.
Hilary Duff – Okazuje się że nie widziałem ani jednego filmu z nią. Nic dziwnego, wygląda na to że nie preferuje ról w horrorach, thrillerach.
Carmen Electra – Klon Pameli Anderson, więc zgaduję że i poziom aktorstwa podobny. Plastikowy seksapil i niewiele więcej.
Proszę czekać…