"Kto walczy z potworami, powinien się strzec, by walka nie uczyniła go jednym z nich." Kawał surowego i wyważonego kina społecznego prosto z Iranu. Finał na +.
"Urodziłem się, gdy mnie pocałowała. Umarłem, kiedy odeszła. Żyłem kilka tygodni, gdy mnie kochała."
Nieco się zestarzał.Broni się satyrycznie antywojenną wymową oraz faktem zainspirowania świetnego serialu,ale fabularnie kuleje.Zbyt epizodyczny, mało treściwy.
Rozpaczliwa podróż do kresu depresji, czyli nowoczesna wersja "Błędnego ognika" rozegrana w scenerii współczesnego Oslo i równie jak ono surowa i zimna. Warto.
Świetnie zrealizowany, ale kiepski fabularnie. Historia naiwna, operująca schematami i najeżona absurdami, których apogeum przypada na scenę finałową. Zawód.
Zrealizować kino przygodowe z akcją pędzącą aż do zadyszki w sposób tak kompletnie niezajmujący i pozbawiony emocji to właściwie też sztuka.
Przekombinowana i chaotyczna wariacja na motywach Goethego. Szkoda, bo mimo sporego budżetu i scenograficznej maestrii, nazbyt to wszystko wysilone i naciągane.
Kilka typowych wiejsko-romskich obrazków zupełnie nieprzekonujących fabularnie. Udźwiękowienie do tego stopnia tragiczne, że dołączono napisy. Zmarnowany temat.
Przyzwoity remake, mimo sporej ingerencji w fabułę. Mniej sensacyjny niż oryginał, co jednak nadrabia dramatyzmem i większą wiarygodnością. Zakończenie na +
Dyskwalifikująca, jak na biografię, liczba przekłamań i nieścisłości. Jeśli La Madrina to tylko "Kokainowi kowboje" (zwłaszcza 2 część). To można sobie darować.
Proszę czekać…