Jakoś udało się uniknąć nachalnej dydaktyki, ale historia mocno naiwna, bohaterowie papierowi, a inspiracja "Romperem" aż nazbyt widoczna (vide zakończenie).
Seria MM zaczęła się lekkim grindhouse’m, przeszła w rasowe postapo, by zakończyć ugrzecznioną familijną gawędą. 6* wyłącznie za przygodowy klimat i Gibsona.
Za dużo kart wyłożonych na stół, co rozwodniło intrygę, stłumiło napięcie i przechyliło całość w kierunku obyczajówki. Może 3 to nadrobi, bo widać, że powstanie
Koreańskie rzeźnickie revenge story inspirowane "Oldboy’em" ze szczyptą "The Raid". Solidna dawka wysokooktanowej rozrywki, ale bez klasy Chan-wook Parka.
Yossi Ghinsberg to niemalże Joe Simpson w scenerii boliwijskiej dżungli. Szkoda tylko, że "Jungle" to niestety nie "Touching the Void".
Surowy, kameralny thriller podszyty kryminałem. Solidnie zrealizowany, choć widać, że Sheridan to jednak lepszy scenarzysta, niż reżyser.
Bezkompromisowe i męskie, ale też nieuciekające od autoironii kino, garściami czerpiące z nurtu eksploatacji. Jedna z bardziej zaskakujących premier tego roku.
Teksańskiej masakry pierwowzoru Hooper’a ciąg dalszy. Drugi po "Początku" i do tego słabszy prequel do kolekcji. Po twórcach "Najścia" spodziewałam się więcej.
Kolejny przykład niesłychanego talentu Koreedy do tworzenia wielkiego kina z małych historii. Znowu jestem na tak.
Interesujący, ale nierówny, jak to antologia. "Ambulance" zdeklasował resztę, zaś pomysł na "Kong-jwi and Pat-jwi" żywcem zerwany z "Dumplings" Fruit Chana.
Proszę czekać…