Redaktor na FDB.pl oraz innych portalach filmowych. Pisze, czyta, ogląda i śpi. Przyłapany, gdy w urzędzie w rubryczce "imię ojca" próbował wpisać Petera Greenawaya.

TRANSATLANTYK 2018: W pokoju 0

Survival bez zagrożenia? Bez zombie pożerających mózgi, drapieżnych bestii czułych na dźwięk czy postapokaliptycznego krajobrazu spowodowanego niedawną wojną atomową? Nic trudniejszego, gdy wymowa filmu skupia się na samotności stoickiego bohatera w opustoszałym świecie niemieckiej fauny i flory.

Tak wyglądałoby Jestem legendą, gdyby reżyser filmu nie zdecydował się wrzucić do widowiska z Willem Smithem drapieżnych potworów łaknących mięsa i krwi. Fabuła W pokoju kontempluje stoicyzm i samotność. To przewrotna historia wkraczania w dorosłość oraz niełatwa próba opowiedzenia o naturze związku partnerskiego za pomocą języka kina survivalowego. Armin to typ życiowego nieudacznika – nie radzi sobie w pracy, nie dogaduje się z rodziną, a poznane na imprezach dziewczyny traktuje gorzej niż sfrustrowany gimnazjalista. W niczym nie pomaga przepaść między religijną matką i radykalnym w swoich poglądach ojcem. Wszystko zmienia się, gdy umiera jedyna bliska mu osoba, babcia. Na drugi dzień mężczyzna budzi się w opustoszałej rzeczywistości – nie ma piekarzy, policjantów ani księży. Rozsiane na drogach wraki samochodów wskazują, że zniknięcie wszystkich osób nastąpiło nagle, bez żadnego uprzedzenia i konkretnych przyczyn, niczym w serialu Pozostawieni.

Błahy punkt wyjścia pozwala spojrzeć twórcom na wewnętrzną przemianę Armina. Rozpoczyna się boleśnie: od depresji. Później nadchodzi próba pogodzenia się z rzeczywistością oraz infantylne szaleństwa w opustoszałym świecie. Ostatecznie W pokoju ujawnia swoją metaforyczną płaszczyznę – mężczyzna ucieka z dala od cywilizacji, godząc się ze samym sobą, przeżywa wewnętrzną odnowę poprzez pojednanie się z naturą. Stoicki obraz bazuje na kinie survivalowym, z drugiej strony fabuła pozwala pobawić się autorom z Arminem w opustoszałym świecie. Stopniowo obserwujemy, jak zakłada on własną fermę, buduje elektrownię wodną oraz dba o hodowane zwierzęta. Ten fragment fabuły wydaje się najdłuższy i może odstręczyć dużą część widowni. Fanom horroru może brakować bezwzględnego zagrożenia, czyhającego na mężczyznę na każdym kroku. Inni mogą poczuć się znudzeni kontemplacyjnym charakterem obrazu. Jego wydźwięk zmienia się dopiero, gdy do drzwi wybudowanego przez Armina domu puka pewna kobieta…

W gruncie rzeczy bowiem W pokoju to wnikliwe studium samotności oraz próba zobrazowania ewolucji głównego bohatera i pokonywania kolejnych progów dorosłości – zerwania pępowiny, wylotu z rodzinnego gniazda i usadowienia się „na swoim”. Na dokładkę wychodzi dojrzała analiza związku między mężczyzną a kobietą. Wszystko skrojone zostaje w umiejętny sposób, choć twórcy popadają momentami w zbyt kontemplacyjne tony narracji, mogące znużyć mniej wymagającego widza. Fizyczna więź z naturą wysuwa się na pierwszy plan, kontrastując ze sobą ukazaną parę zakochanych. Z drugiej strony obserwujemy pozostałości miast i mniejszych miejscowości, wyjęte jakby z serialu The Walking Dead.

Zarówno W pokoju, jak i inne niemieckie tytuły prezentowane na tegorocznej edycji Festiwalu Transatlantyk (1000 rodzajów deszczu, Dobry kraj), świadczą o renesansie kina zza zachodniej granicy. Twórcy nie boją się romansować z kinem gatunkowym, by w jego konwencji opowiedzieć historię bardziej humanistyczną, traktującą o zamkniętych grupach społecznych (mieszkańcy wsi, domowe ognisko). W pokoju to kino survivalowe bez zauważalnego zagrożenia – prawdziwy potwór ukrywa się w głębi protagonisty filmu i tylko on może go poskromić.

Zostań naszym królem wirtualnego pióra.
Dołacz do redakcji FDB

Komentarze 0

Skomentuj jako pierwszy.

Proszę czekać…