Everyone wants to be found 9
Trochę czasu minęło od seansu, więc miałem czas, aby go dogłębnie przeanalizować. Ale i tak żadne słowa nie oddadzą piękna tego dzieła. To trzeba po prostu zobaczyć, przeżyć... Ale od początku. Scenariusz napisała córka Francisa Coppoli, ta sama, która łagodnie mówiąc - zniszczyła ostatnią część Ojca Chrzestnego. Widać dziewczyna opamiętała się i zaczęła tworzyć coś z pomysłem.
Bardzo trudno powiedzieć właściwie, o czym jest ten film. Dużo się w nim dzieje, pada wiele słów. Może dla tych, którzy jeszcze nie mieli przyjemności obcowania z tym obrazem, króciutko opowiem o co chodzi. 50-letni aktor Bob Harris przyjeżdża do Tokio, by nakręcić reklamę o whisky. Poznaje on Charlotte, która wraz ze swoim zapracowanym mężem przyjechała do miasta. Dalej zobaczcie sami, bo naprawdę warto. Zapewniam.
Nie mamy do czynienia z typową, owianą schematami komedią romantyczną. Nawet mam wątpliwości, czy możemy zakwalifikować film ten do tegoż gatunku. Charlotte i Boba łączy szczególne uczucie, chcą się wzajemnie poznawać, spędzać ze sobą czas. To uczucie to coś dojrzałego i nierozerwalnego. Są zagubieni, a równocześnie spełnieni, mając siebie w "pędzącym" świecie, gdzie liczą się wyłącznie pieniądze i inne dobra materialne. Film zachwycił mnie swoją prostotą. Nie ma nagłych zwrotów akcji, wszystko toczy się równo. W pewnym momencie mamy nawet wrażenie, że jesteśmy wraz z bohaterami, którzy toczą różne dyskusje, zwiedzają różne miejsca. Coppola bardzo ciekawie przedstawiła Tokio, jako miejsce zagubienia się ludzi w krainie pełnej drapaczy chmur, reklam, neonów i tłumów zabieganych ludzi.
Ogromnie zaskoczył mnie w tym obrazie Bill Murray. Zawsze kojarzył mi się jako typowy aktor komediowy (wystarczy podać takie tytuły jak Dzień świstaka czy dwie części Pogromców duchów). Z tą rolą poradził sobie naprawdę dobrze. Mogą o tym świadczyć różne nagrody, które otrzymał. I oczywiście muszę wspomnieć o filmowej partnerce - Scarlett Johansson. Jej także należą się ogromne brawa! Film również świetnie prezentuje się od strony technicznej. Bardzo dobre zdjęcia i montaż sprawiają, że czujemy się tak, jakbyśmy byli w Tokio. To wszystko, mogłoby się wydawać, sprawia, że forma przerasta treść, ale tak nie jest.
Między słowami to obraz niezwykły, wprost magiczny. Prosty, a jednocześnie tak złożony. Życzę pani Coppoli tak udanych obrazów jak ten, które będą zmuszały do refleksji nad naszym życiem. Gorąco wszystkich zachęcam do obejrzenia tego magicznego filmu.
No cóż mogę rzecz? Jest to po prostu przepiękny film. Bill oraz Scarlett zagrali wprost rewelacyjnie. Również muzyka zasługuje na uznanie, bo jest przepiękna. Ehh ile ja bym dał, żeby tak spędzić tydzień w Tokio u boku takiej Scarlett ;)