Spring Breakers to opowieść o wyzwolonych i szalonych dziewczynach, dla których głównym mottem życiowym jest dobra zabawa. Ciąg imprez, niewiarygodnych pomysłów i nieposkromionej fantazji sprowadzi cztery ślicznotki w bikini i w kominiarkach, na drogę bezprawia i totalnej rozpusty. Wraz z Jamesem Franco, który gra tu życiową rolę, Seleną Gomez i Vanessą Hudgens przeżyjesz najlepszy melanż w życiu! Kultowy amerykański reżyser Harmony Korine porywa zawrotnym tempem i obrazem, od którego nie można oderwać wzroku. Spring Breakers było objawieniem Festiwalu w Wenecji, gdzie "jak żaden inny film, wyjątkowo pogodził publiczność w zachwycie". opis dystrybutora
5/10 – Ten film to jedna wielka satyra na zepsucie w teledyskowej formie. Można odnieść wrażenie, że "Spring Breakers", poza wyglądem bohaterów i miejscem akcji, niewiele różni się od "Skrawków" – w obu filmach mamy kompletny upadek moralności. Sam temat, w którym specjalizuje się Korine nie pociągnął tych obu filmów, a niestety nie zrobiły tego też szczątkowe scenariusze, ani mało złożone, wręcz papierowe postaci.
W dużej mierze "Spring Breakers" budują świetne zdjęcia połączone z soundtrackiem złożonym z utworów Skrillexa czy Britney Spears.
Dużo się nasłuchałem o rewelacyjnej grze Jamesa Franco, ale moim zdaniem jest ona po prostu bardzo solidna, aktorsko nie tak źle wypadły też Hudgens i Benson ale one akurat błyszczą innymi atutami (w sumie to też mały plus filmu :p)
Prawdopodobnie efekt końcowy jest taki, jaki miał być i dlatego nie chcę się za bardzo przyczepiać do tej produkcji, ale to jeszcze nie znaczy, że jest to dobry film. Do twórczości Harmony’ego Korine mam bardzo ambiwalentny stosunek. Z jednej strony nie mogę się do niej w pełni przekonać, ale z drugiej szanuję go bardzo za to, że jego filmy są czymś zupełnie nowym i ciekawym i jednocześnie mają pełną świadomość tego czym są.
Pozostałe
Krytyka bezmyślnej gównażerii i falującej jak cyce na plaży degrengolady. Wulgarne ociekanie seksem na wierzchu, głebiej alegorie biblijne. Trochę cudak.