Cała historia związana jest z dwoma braćmi Jin-tae oraz Jin-seck którzy zostali wcieleni do wojska podczas wybuchu Wojny w Korei (25 czerwca 1950 r.). Starszy z braci robi wszystko aby ochronić swojego brata przed śmiercią, dlatego też zgłasza się na ochotnika do wszystkich misji. Młodszy brat interpretuje to jako obsesję starszego brata na punkcie chwały i sławy. Niedługo jednak pojmie jak bardzo się mylił...

Ciekawe i mocne, azjatyckie spojrzenie na mało znany konflikt. 9

Gdy myślimy o kinie wojennym, przed oczami od razu staje nam cała plejada amerykańskich gwiazd i najbardziej sztandarowych pozycji takich jak Szeregowiec Ryan, Pluton czy Byliśmy żołnierzami. Gdzieś tam w tle przemknie kino rosyjskie i europejskie, ale na tym kończy się najczęściej nasze pojęcie o tym gatunku. Dlaczego by naszej wiedzy więc nie poszerzyć? Szczególnie gdy Korea Południowa ma do zaoferowania tak profesjonalne pozycje filmowe.

Braterstwo broni (2004) -

Jedną z nich jest Braterstwo broni. Tytuł ten jest tyleż pompatyczny, co związany z fabułą opowieści, która przedstawia nam losy dwóch braci wplątanych w brutalną wojnę koreańską. Konflikt ten nie jest zbyt często eksploatowany przez popkulturę, co jeszcze bardziej zachęca aby przyjrzeć się filmowi bliżej.

Jin-tae i Jin-seok to młodzi ludzie, którzy nie wyróżniają się praktycznie niczym. Mają ukochaną rodzinę, plany na przyszłość, mniejsze i większe marzenia, lecz jak to często bywa w życiu, wszystkie cele muszą zostać porzucone. Tutaj impuls do odstawienia marzeń na bok, jest bardzo nagły, ponieważ siły Korei Północnej przekraczają granicę, a bracia zostają siłą wcieleni do wojska i rzuceni na szybko przesuwający się front. I właśnie w tym miejscu przejawiają się jedne z najważniejszych cech tego filmu, którymi często przebija zachodnią konkurencję - brak tu ubarwiania, mało jest patosu, a rzeczywistość jest bezlitosna i nie pozostawia prawie żadnej nadziei. Ten właśnie brak nadziei jest tu czynnikiem dominującym i opanowuje on wszystkich, których możemy zobaczyć na ekranie.

Braterstwo broni (2004) -

Od samego początku widzimy jak konflikt ten wyciąga szpony po ludzi, którzy ani trochę nie chcieli brać w nim udziału i siłą ciska ich w świat krwi, przelatujących nad głowami kul i gradu artylerii. Obserwujemy masę przypadkowych śmierci, rannych gnijących żywcem, samobójstwa i żądzę krwi, którą pałają obie strony konfliktu i która opanowuje ich umysły. Widzimy jak nawet dobre zamiary, są zmieniane przez wojnę w czynnik potrafiący poróżnić kochających się do tej pory braci. Wraz z przebiegiem wojny, kolejne zbrodnie powodują reakcję drugiej strony, co wprawia w ruch prawdziwą spiralę okrucieństwa. Obrazy bezlitosnych rozstrzeliwań, pułapek ukrytych w martwych ciałach, upokarzającego traktowania jeńców wojennych i wielu innych patologicznych zachowań na długo pozostają w pamięci. Swoją brutalnością film jest szokujący, tym bardziej, gdy uświadomimy sobie, że przedstawia on te wydarzenia naprawdę wiarygodnie. Mamy tu ukazane zbrodnie komunistycznego reżimu, ale twórcy nie poskąpili swojemu narodowi, pokazując niesławne rozstrzeliwania "zdrajców" czy obozy jenieckie, w których pastwiono się nad pojmanymi żołnierzami.

Treść dodatkowo wzmacnia świetne wykonanie pod względem technicznym. Obraz jest lekko wybielony co mogliśmy poznać już we wspomnianym we wstępie Szeregowcu Ryanie, a sceny batalistyczne niczym nie ustępują zachodniej kinematografii. Wybuchy pocisków rozrzucają dookoła ziemię i okaleczone ciała, kule trafiają przypadkowych żołnierzy, a wszystko to w wielkim natężeniu, co świetnie oddaje chaos starć na pierwszej linii. Scena ostrzału artyleryjskiego, który pojawia się niespodziewanie, wbija w fotel, a potem jest tylko lepiej.

Braterstwo broni (2004) -

Szczególnie świetnie zrealizowane są momenty ciszy, przerywane nagle przez eksplozję brutalności. Do tego dodajmy świetne udźwiękowienie oraz aktorstwo pozbawione częstej w azjatyckim kinie nadmiernej egzaltacji, a dostaniemy wszystko, co potrzebne, aby przenieść się na środek pola bitwy. Jedynym mankamentem, który łatwo zauważyć jest muzyka. Utwory w wykonaniu orkiestry są dość typowe, stworzone jakby w oparciu o podręcznik pod tytułem "Jak stworzyć muzykę do filmu wojennego". Do tego jeden źle obrobiony cyfrowo samolot i to właściwie tyle - więcej grzechów nie pamiętam. Czy jest to w takim razie film dla każdego? Niestety nie. Dlaczego? Ze względu na dwie z jego podstawowych cech – brak nadziei w przedstawianej historii i brutalność przekazu. Myślę, że co wrażliwsza osoba, która potrzebuje w kinematografii choć trochę dobra, naprawdę łatwo mogłaby popaść po seansie w chwilową depresję i zdecydowanie nie jest to przesada. Film nie pozostawia złudzeń, jedynie smutek.

Każdemu, kogo jednak to nie zniechęca, szczerze polecam Braterstwo broni. Warto zainteresować się filmem z tak mało znanej części filmowego świata, o tak mało znanej części historii. Szczególnie gdy jest zrealizowany pieczołowicie i po mistrzowsku.

Czy ta recenzja była pomocna? Tak Nie
Komentarze do filmu 10
pablo75 10

BARDZO DOBRY FILM!!! – Film wojenny? Koreański??? Pomyślałem sobie,że będzie klapa na całej linii,a tu takie miłe rozczarowanie… Bardzo dobry film,pokazujący jak wojna (domowa) może podzielić,zniszczyć rodzinę…

Redox 6

6/10 – Nawet, nawet. Sceny batalistyczne trochę chaotycznie zrobione, dość stłumione przez muzykę, ale odróżniają się od bezmyślnej napierdzielanki ukazanej na przykład z w spielberowskim "Szeregowcu". Patos? Może i był, ale za to bardzo ładnie zatuszowany. Za to niestety przerysowane postacie i zakończenie, które najwyższych lotów niestety nie było.

arosATI Redox 5

Zgadzam sie.Koncówka filmu mogła być lepsza bo zalatywało bajka.

Ronaldinho 10

Najlepszy dramat wojenny. 10/10 – W tym filmie wszystko jest idealne. Genialnie została przedstawiona wojna między Koreą południową a północną. Teraz już wiem jak bardzo Korea północna nie lubi komunistów i co z nimi robi, gdy trafią do niewoli. Zaryzykuje stwierdzenia, że "Braterstwo broni" jest filmem lepszym niż "Szeregowiec Ryan", gdyż wojna jest przedstawiona znacznie lepiej. Film momentami naprawdę wzruszający, a nie często filmy wywierają na mnie to uczucie.
Po obejrzeniu filmu, a trwa on 205 minut, nie mogłem uwierzyć, że trwał on tak długo, tego się po prostu nie czuło. Tak film potrafi wciągnąć. Bardzo przyjemnie mi się go oglądało na kinie domowym. Oglądałem wersje z angielskim dubbingiem, ale był, co mnie bardzo zaskoczyło, zrobiony wręcz perfekcyjnie.
Gorąco polecam.

k4c5er Ronaldinho 10

Przed chwilą obejrzałęm ten film i całkowicie się zgadzam jest to najlepszy film wojenny. Wszystko bardzo dobrze przedstawione NAPRAWDE WARTO OBEJRZEĆ !!

Neo10 Ronaldinho

moja ocena 10/10 ;] film jest poprostu idealny, szeregowiec ryan był niezly ale w mojej ocenie tylko 8/10

główna zaleta że niema tego typowego dla amerykanow upiększania wojny ;] plus bardzo dynamiczna akcja itp…

film nie jest po angielsku i nie polecam ogladania po angielsku w oryginalne z napisami jest lepszy, angielski popsuje klimat.

Polecam każdemu kto lubi kino wojenne

Camil21 Ronaldinho 10

najlepszy dramat wojenny jaki widziałem nie to co amerykańskie produkcje upiększane i idealizowane, na szczegolną uwage zasługuje równiez muzyka:
http://www.youtube.com/watch?v=gArv0nlWPh0

Ronaldinho Ronaldinho 10

Ze stwierdzenia, że film lepszy niż "Szeregowiec Ryan" z biegiem czasu się wycofuje.

Anonimowy Ronaldinho

Kurdelebele ten film to Koreańska ŻYLETA!! Cóż mogę więcej napisać!! Polecam!!

pablo75 Ronaldinho 10

Koreańczycy stworzyli arcydzieło!!! Nie spodziewałem się,że ten film tak mną wstrząśnie i zauroczy jednocześnie.

Więcej informacji

Ogólne

Czy wiesz, że?

  • Ciekawostki
  • Wpadki
  • Pressbooki
  • Powiązane
  • Ścieżka dźwiękowa

Proszę czekać…