Płatny zabójca przed odejściem na emeryturę wykonuje ostatnią robotę 6
Joe to płatny morderca. W swej profesji jest bezbłędny. Perfekcjonizm zawodowy osiągnął dzięki przestrzeganiu czterech podstawowych zasad. Nie zadaje pytań, nie dzieli ludzi na dobrych, ani złych, nie spotyka się z osobami spoza interesu i wie, kiedy się wycofać. Przychodzi taki moment w życiu Joe, kiedy ostatnia zasada coraz częściej świta mu w głowie. Z tego powodu zostają zachwiane pierwsze trzy reguły. Główny bohater chce jakoś się ustatkować, dlatego przyjmuje zlecenie w Tajlandii, które ma być jego ostatnią robotą. To właśnie w Bangkoku zaczyna wątpić w swoje działania. Zadaje sobie pytania dotyczące słuszności swych czynów. Podczas pobytu w aptece poznaje głuchoniemą Tajkę. Zauroczony piękną kobietą umawia się z nią. Joe pragnąc odejść na emeryturę przekazuje wiedzę i umiejętności zdobyte przez lata pracy chłopakowi, który dla niego pracuje. Płatny morderca staje się nauczycielem, a chłopiec na posyłki uczniem.
Fabuła filmu nie jest skomplikowana, nie zaskakuje, ani nie ma w niej niesamowitych zwrotów akcji. Można łatwo domyślić się, że spotkana kobieta odwróci się od Joe, kiedy pozna czym tak naprawdę zajmuje się jej adorator, lub że bohater zawaha się przy ostatniej akcji. Do przewidzenia jest także samo zakończenie. Bo cóż może zrobić ze sobą człowiek, który tylko pozbawiał innych życia? Może odpokutować w najbardziej oczywisty sposób. A przy okazji zrobi swoim zdaniem dobry uczynek wykorzystując rzemiosło, w którym się kształcił. Cała sprawa mistrza i ucznia jakoś w ogóle nie przemawia do widza. Bohaterowie robią kilka pompek, ćwiczą "lepkie ręce" i strzelają do arbuzów. Chyba trochę inaczej wyobrażamy sobie szkolenie na płatnego zabójcę, albo chociaż na zostanie następcą mistrza tej profesji. Brakuje scen prawdziwego wysiłku fizycznego, dążenia do osiągnięcia czegoś i może zabrzmi to dziwnie – elementu „filozoficznego”. Bo przecież umysł i kontrola sumienia są tak samo ważne jak i zdolność samoobrony. Nicholas Cage w tym obrazie wygląda na zmęczonego życiem. Trudno powiedzieć, czy to zasługa jego gry, czy stał się taki w rzeczywistości. Jego twarz bije smutkiem i starością. A może to wina słabego scenariusza? Zabójca na zlecenie, któremu odzywa się sumienie jest trudny do zaakceptowania, a twardy płatny morderca nie może być główną postacią. Potrzebny jest jakiś pierwiastek dobra, żeby widz mógł polubić bohatera. Jednak Joe nie jest bohaterem, którego chce się lubić. Zapewne twórcy mieli dobre zamiary, ale wszyscy wiemy co się z tym wiąże. Jak na film akcji, to scen, w których "coś" się dzieje jest kilka, ale tylko dwie mogą zasługiwać na miano ciekawych. Pierwsza to duszenie w basenie. Interesujące połączenie obrazu, ciemności dźwięku i ciszy sprawia, że przez chwilę można stracić orientację co do miejsca pobytu. Czy to jeszcze sala kinowa, czy może znajduję się już w basenie? Druga scena, która cieszy oko, to pościg na wodzie i egzekucja pośród pływającego targowiska. Film nie jest nudny, bo przecież często zmieniają się postacie na ekranie i sceneria, ale zasługuje co najwięcej na ocenę średnią. Zamiast na bilet kinowy można wydać pieniądze na coś bardziej wartościowego.
widzę że się czepiacie mi film przypadł do gustu 8/10