Zośka (Olga Bołądź) jest atrakcyjna, wykształcona i wie, czego chce. Rodzinne miasteczko zamieniła na warszawską korporację i pnie się po drabinie sukcesu, choć do raju jeszcze droga daleka. Zamiast luksusowego apartamentu – kawalerka na kredyt, zamiast prestiżowej pracy – użeranie się z szefem burakiem, zamiast szczęśliwego życia – udawanie kogoś, kim nie jest. Pewnego dnia Zośka zalicza twarde lądowanie. Oszukana przez szefa traci pracę i reputację. Ten otrzeźwiający kubeł zimnej wody budzi ją z plastikowego korpo-snu i zmusza do działania. Ale to już nowa Zośka – silna kobieta, która chce wziąć z życia to, co jej się należy: miłość, przyjaźń, szacunek i satysfakcjonującą pracę. A przy okazji ukarać byłego szefa kanciarza i złowić dorodny okaz prawdziwego faceta. Słaba płeć? Serio?

Główna bohaterka – Zośka

Ten pressbook może zdradzać kluczowe elementy filmu

Główną bohaterką filmu jest Zośka (Olga Bołądź). Jest młodą, przebojową kobietą, idącą przez życie jak burza. Jej życiową drogą jest sukces zawodowy. Przyjechała do Warszawy z mniejszego miasta, chcąc udowodnić sobie i innym, że sama może dać sobie radę w bezwzględnej miejskiej dżungli, pełnej brutalnej walki o przetrwanie. Reżyser, Krzysztof Lang, wyjaśnia temat filmu: „Słaba płeć? to dla mnie historia zdolnej i ambitnej dziewczyny z prowincji, która usiłuje zrobić karierę w stolicy. Kariera tak, ale nie za wszelką cenę. Ale za jaką? O tym opowiada film.”

Tętniąca życiem metropolia, bezduszne korporacje, jednakowo wyglądający ludzie-wyrobnicy, codziennie wykonujący te same monotonne roboczogodziny z uśmiechem na ustach i przekleństwem wypowiedzianym po cichu to tło Słabej płci? i codzienność Zośki. Ma pracę, którą kocha i której jednocześnie nienawidzi, dożywotni kredyt na kawalerkę i maskę, którą nosi co dnia. W pracy jest silna, zdecydowana i w każdym calu profesjonalna. Kiedy kończą się korpo-godziny, zrzuca maskę bezkompromisowości i bezwzględności. „To jest opowieść o kobiecie, którą pochłaniają tylko kariera, metki i mieszkanie”, mówi Olga Bołądź o swojej roli. Do tego jest zdeterminowana. Żeby mieć tę konkretną torebkę i luksusowy samochód, jest zdolna oszczędzać miesiącami. Wszak w biznesie, jak w życiu – jak cię widzą, tak cię piszą.

Kiedy kończą się godziny pracy, przychodzi czas na ściągnięcie maski. W życiu Zośki są tylko dwie istoty, przy których czuje się swobodnie: przyjaciółka Marianna (Marieta Żukowska) i pies Wyżeł. Oni znają prawdę: nie mieszka w olbrzymim apartamencie w modnej dzielnicy, nie ma dyrektorskiego stanowiska, a jej konto oscyluje w dolnych strefach stanów niskich. Nawet jej matka (Katarzyna Figura) żyje w przekonaniu, że córka opływa w luksusy.

Marianna korzysta z dobroci Zośki. Mieszka razem z nią w jej – ciasnym, choć własnym – mieszkaniu, i jest jej przeciwieństwem: roztrzepana, lekkomyślnie traktująca pracę, z wielkim planem (bez konkretów!) na wystawne życie. „Marianna to radosna kwintesencja życia”, mówi o swojej roli Marieta Żukowska. „Potrafi rozśmieszyć Zośkę w każdej sytuacji i poprawić jej humor. Targana swoją emocjonalnością na okrągło, raz jest w euforii, za sekundę w bezbrzeżnym smutku. Beztroska, prostolinijna hedonistka, woli żyć zamiast myśleć”. W relacji Marianna – Zośka to Zośka twardo stąpa po ziemi, myśli za swoją przyjaciółkę o pracy i przyszłości. Dlatego sprowadza ją do swojej firmy. „Sytuacja między przyjaciółkami zmienia się diametralnie, kiedy moja bohaterka trafia do korporacji i spotyka szefa Zośki – Ryszarda (Piotr Głowacki). To on zmieni Mariannę nie do poznania”, podkreśla Marieta Żukowska. I będzie to także początek końca takiej Zośki, jaką ona sama wykreowała na potrzeby świata zewnętrznego. Wtóruje jej również Krzysztof Lang: „Bohaterka – Zosia Suczyńska, brawurowo zagrana przez Olgę Bołądź, to dziewczyna z zasadami, która chowa swoją wrażliwość pod maską silnej korporantki. Te jej ‘barwy ochronne’ działają tylko do pewnego czasu. Przed zdradą najbliższej przyjaciółki nie da się nimi ochronić…”.

Olga Bołądź żartuje, że nazwała swoją bohaterkę facetem w spódnicy. Według aktorki „uosabia wszystkie cechy bardziej kojarzone z mężczyzną – zdecydowanie, siłę przebicia, nieustępliwość”. Zośka spędziła lata, żeby zbudować wizerunek silnej i mocno stąpającej po ziemi kobiety, której facet nie jest do pełni szczęścia potrzebny. Wystarczy praca, krótkie romanse, drogo wyglądające ciuchy. Co się jednak stanie, kiedy misternie nakreślony plan na życie runie…?

Komediowa "Słaba płeć?"

Scenariusz został stworzony na postawie książki pod tytułem „Suka”. „Zmieniliśmy tytuł na Słaba płeć?. Zdecydowaliśmy się na zmianę z wielu względów. Głównie dlatego, że ‘suka’ jest co prawda słowem wieloznacznym, ale kojarzy się głównie pejoratywnie i z pewnością mało komediowo”, wyjaśnia producent kreatywno-wykonawczy filmu, Wojciech Pałys. Przed ekipą stanęło trudne wyzwanie przeniesienia na ekran historii Zośki Suczyńskiej, silnej kobiety w męskim świecie. Kobiety nazywa się ‘słabą płcią’. Mężczyzn ‘płcią brzydką’. Tylko która z płci jest naprawdę słaba? Czy to mężczyźni nie są zdolni poradzić sobie w świecie bez kobiet, czy odwrotnie.

Piotr Adamczyk, wcielający się w postać zagranicznego klienta firmy – Jimmi’ego – komentuje: „Przede wszystkim to oryginalny tytuł, bo jest ze znakiem zapytania. Pamiętam kilka takich pytajników w tytułach filmów: Co się stało z Baby Jane?, Kto się boi Wirginii Woolf?, Słyszeliście o Morganach?. Tylko na te pytania widz nie znał odpowiedzi i szukał ich w kinie, a w naszym przypadku można jedynie mówić o pytaniu retorycznym. Bo, że słaba płeć nie jest słaba wiedzą już nawet kilkuletni chłopcy…” Marcin Korcz przyklaskuje tej wypowiedzi. „Znak zapytania w tytule poddaje w wątpliwość stwierdzenie jakoby kobiety były kruchymi istotami. Bo jak wiadomo słaba płeć a jednak najsilniejsza. Czy ten film będzie tego potwierdzeniem? Widzowie muszą przekonać się sami”, mówi aktor.

Podobnie, choć pod innym kątem, na tytuł filmu patrzy Magdalena Kumorek. „To przewrotny tytuł, poddający w wątpliwość faktyczną siłę osobowości głównej bohaterki jak i wszystkich innych kobiecych postaci w tym filmie”, twierdzi. Piotr Adamczyk wprost mówi, że jego bohater jest przedstawicielem i ‘płci brzydkiej’, i ‘słabej’: „Można powiedzieć, że mój bohater jest przedstawicielem brzydkiej i słabej płci. Tym brzydszej, że cierpi na alergie pokarmowe, przez które puchnie do karykaturalnych kształtów”. Do tezy na temat tego, że słaba płeć nie jest słaba dokłada się Marieta Żukowska: „To przewrotny pstryczek w nos dla wszystkich, którzy ciągle uważają że kobiety to słaba płeć”. O tym, co jest ‘słabe’ wspomina Piotr Głowacki: „Tytuł to główne pytanie filmu, które budzi szereg następnych: która płeć jest słabą, co znaczy słabość w dzisiejszym świecie, a może widzenie świata przez pryzmat płci jest słabe?”, zastanawia się.

„Ten film jest trochę komedią, trochę tragikomedią”, mówi Olga Bołądź. „Tytuł daje do myślenia, czy coś takiego, jak słabsza płeć w ogóle istnieje, czy to może tylko nomenklatura. Kobiety nie kojarzą mi się jako te słabsze. Choć taka ‘słabość’ to też kobieca siła”. Marcin Korcz rozszerza temat: „Jest to opowieść o trzydziestolatkach, którzy obracają się w korpoświecie, ich nadrzędnym celem jest zarabianie pieniędzy, mają dolary w oczach”. Dodaje jednak, że „z perspektywy mojej postaci – i nie boję się tego powiedzieć – film jest komedią romantyczną. Jest spotkaniem dwojga ludzi, którzy pochodzą z zupełnie różnych światów, ale w ostateczności dużo uczą się od siebie nawzajem. A czego mogą spodziewać się widzowie? Dawki humoru i dobrej zabawy”.

Magda Kumorek zwraca uwagę na jeden z wątków, aktualnych dla wielu kobiet: „Ze scenariusza wyłania się historia kobiety, która po kilku latach mozolnego wspinania się po korporacyjnych szczeblach kariery, kosztem np. życia osobistego, pewnego dnia zmuszona jest do przemeblowania swojego życia. Traci prestiżową pracę, ale dostrzega, że przyjaźń i miłość są ważne. Bilans tych zmian widz musi już ocenić sam”. Zdaniem wielu aktorów praca nad komedią jest jednym z najbardziej wymagających wyzwań. Trzeba wejść w swoją rolę tak, żeby w publiczności ta rola wywołała szczery a nie szyderczy uśmiech. Mówi o tym Piotr Adamczyk: „Dla mnie przygodą była scena, gdy mój bohater dostaje alergii. Wymagało to specjalnych zabiegów charakteryzatorskich, ale mam nadzieję, że wyszło naturalnie i śmiesznie”. Wtóruje mu Olga Bołądź: „Warto zaznaczyć, że dla reżysera, aktorów i ekipy to ciężka praca, żeby zrobić film, który będzie i lekki, i mądry. Zależało nam na tym, żeby postacie były realne, rzeczywiste, interesujące. Chodziło o mądre granie i zrobienie naprawdę zabawnego filmu”.

Wojciech Pałys twierdzi, że komedia jako gatunek jest bardzo trudna do produkcji, reżyserii i zagrania: „Pomysł produkcji pojawił się krótko po Kamieniach na szaniec, bardzo trudnym filmie. Udało nam się ściągnąć do kin niemal milion widzów, daliśmy szansę nieznanym aktorom, ale dotknęliśmy tematu, który wywołuje kontrowersje. Mamy plany na kolejne filmy o bardzo trudnych sprawach, jak zamach na papieża czy ekranizacja Lema, ułożone na za chwilę, lub dwie. Po Kamieniach… mieliśmy w związku z tym około półtora roku planowanej dziury produkcyjnej. Stwierdziliśmy, że zagospodarujemy ten czas – paradoksalnie najtrudniejszym z gatunków: komedią”.

Korpoświat

Zofia Suczyńska – pracownik trzeźwo oceniający każdą sytuację, potrafiący znaleźć usprawiedliwienie dla każdego karygodnego zachowania własnego szefa, zdecydowany i… uczciwy, co nie zawsze popłaca. Pracuje w firmie Ryszarda, zajmującej się audytami. „Wszystko jest kwadratowe, albo czarne, albo białe, wyścig szczurów trwa bez przerwy, nikt się nie lubi, ale wszyscy się do siebie uśmiechają”, opisuje świat przedstawiony w filmie Olga Bołądź. Wojciech Pałys, producent kreatywno-wykonawczy, dodaje: „Korporacja daje człowiekowi ułudę bezpieczeństwa: raczej nie zbankrutuje, daje stałe zatrudnienie, pensja się nie spóźnia. To ucieczka od wolności, o której kiedyś pisał Erich Fromm. Ludzie pędzą za bezpieczeństwem kosztem wolności. Nasza bohaterka jest pożerana przez Warszawę, ale chce tu za wszelką cenę zostać, a jej celem jest odnalezienie bezpieczeństwa w budynku ze szkła. Dzięki temu wierzy w swój sukces, czuje prestiż”. Krzysztof Lang dodaje: „W świecie korporacji, w którym obraca się bohaterka Słabej płci?, obowiązuje zasada – ten lepszy, kto się bardziej opłaca. Dlatego tę rundę nasza bohaterka musi przegrać po to, żeby wygrać kolejne”.

Wszystko w firmie ułożone jest pod dyktando apodyktycznego szefa, tylko nie Zośka. Jest najlepsza w branży. Jako jedna z niewielu nie ma skrupułów traktować Ryszarda tak, jak on traktuje swoich pracowników: podrzędnie. Sam Ryszard ma usposobienie karykaturalnego korposzefa: sądzi, że zjadł wszystkie rozumy, że jego firma jest najmodniejsza i zarazem najlepsza, a on sam pierwszy po Bogu. Wierzy bezgranicznie w swoją wyjątkowość, inteligencję, spryt, przebojowość, zdolności przywódcze i motywacyjne. Jest zwolennikiem garniturów, krawatów, garsonek, szpilek, szklanych drzwi i kontroli nad pracownikami. Przy tym wszystkim jest gburem, którego ambicje wykraczają daleko poza zdolności. Sam Piotr Głowacki prostymi słowami opisuje swojego bohatera: „Skupiony na wizerunku, który wytwarza na potrzeby świata niepewny chłopiec. Więzień pragnień i obietnic, które usłyszał w drodze na szczyt korporacyjnej hierarchii. Szef”. Opis postaci doprecyzowuje reżyser: „Postać Ryszarda jest wyrazistą kreacją wybijającego się dzisiaj aktora – Piotra Głowackiego. Ryszard w jego wydaniu to momentami groteskowo narysowany nikczemnik mieniący się różnymi kolorami jakże fotogenicznego zła”.

„Wszyscy dookoła udają każdą emocję”, definiuje korporacyjny świat Słabej płci? Wojciech Pałys. „Korporacja w tej perspektywie jest współczesnym więzieniem. A to jest na rękę szefom takich pracowników. Kiedy oni już zadłużą się na długie lata i zbudują sobie w głowie świat wypełniony sukcesami, to szef może z nimi zrobić, co mu się tylko podoba. Tak też powstała postać szefa filmowej korporacji, który mobbinguje, molestuje, kradnie, oszukuje i sam w sobie jest definicją łajdaka”, mówi o postaci granej przez Głowackiego. Według samego aktora dla Ryszarda najważniejsze są kobiety. „Ryszard robi wszystko, żeby zyskać władzę i pieniądze, które zapewnią mu… bliskość z każdą kobietą, której zapragnie”, mówi.

Zośka widzi wszystkie wady i swojego przełożonego i firmy, w której pracuje, ale umiejętnie gra w tę grę. Kredyt na mieszkanie sam się nie spłaci, a iluzja dobrobytu musi trwać.

Życzliwą Zośce osobą w firmie jest sekretarka Szprycha (Magda Kumorek). Jeździ na wózku, jest dynamiczna, samodzielna, dowcipna, czerpiąca z życia pełnymi garściami pomimo swojego kalectwa. Z każdym dniem sobie i innym udowadnia, że można czuć się sprawnym i szczęśliwym bez względu na to, czy chodzi się na własnych nogach czy jeździ na wózku. Nawet w korporacji, rządzonej przez człowieka na zupełnie nieodpowiednim miejscu.

O fakcie, że Ryszard wykazuje się wyjątkową niekompetencją przekonuje się również zagraniczny klient firmy, Jimmi. „Jimmi to zwykły facet o wielkich możliwościach i władzy. Szycha z Londynu.” , mówi krótko o swojej roli Piotr Adamczyk. Kiedy Jimmi przyjeżdża do Polski, Ryszard musi stanąć na głowie, żeby mu zaimponować. Niestraszne mu będą bariera językowa, czy dobre maniery. Brak tych ostatnich udowodni również, kiedy w firmie pojawi się Marianna.

„Nieczęsto mam okazję zagrać taką słodką idiotkę, sprawiło mi to wielką frajdę”, mówi Marieta Żukowska o roli Marianny. „To osoba, która w sekundę potrafi przejść od śmiechu do płaczu. Wydaje się, że życie jest dla niej jednym wielkim placem zabaw. Tak naprawdę to zakompleksiona dziewczyna, która nie potrafi utrzymać pracy dłużej niż tydzień”, podsumowuje.

„Na tle tego korporacyjnego obrazka pojawia się Janek, który wszystkie te ‘korpowartości’ odrzuca. Nie chce mieć szefów, prezesów, nakazów, sam sobie jest szefem”, opowiada o swojej postaci Marcin Korcz. Ma zupełnie inaczej ustawione priorytety. „Janek stoi w opozycji do postawy ‘karierowicza’, nie interesuje go pięcie się po kolejnych szczeblach kariery w sztywnych ramach korporacji, związanych niejednokrotnie z koniecznością zaprzedania duszy. Postanowił podążać za swoimi marzeniami. Ma własną firmę, jest sam sobie szefem, panem własnego losu i robi to, co kocha. Robi to z ogromną pasją”. Janek zjawia się w życiu Zośki zupełnie niespodziewanie – lubią przychodzić na basen o późnej porze. Ich światy są od siebie oddalone, na początku łączy ich tylko pasja do pływania o północy… Olga Bołądź zdradza jednak, że światy Janka i Zośki są bliższe, niż można przypuszczać: „To film o rozliczeniu z mitem, że praca w korporacji to szczyt marzeń. Bo kiedy już wspinasz się po kolejnych szczeblach, pniesz się wyżej i wyżej, a w końcu dochodzisz na samą górę, to okazuje się, że dookoła jest tylko pustka. W życiu jest coś ważniejszego niż tylko praca w szklanym biurowcu i ogromne sumy na koncie”, mówi aktorka.

Lokacje

Wybór planów zdjęciowych miał dwojakie zastosowanie. Główna bohaterka prowadzi podwójne życie, musiało mieć to odzwierciedlenie w doborze lokacji. Twórcy znowu postawili na ‘zasadę przeciwieństwa’. Skoro Zośka pracuje w wielkiej firmie, lokalizacje zdjęciowe pod tę część obrazu, gdzie widać korporacje, musiały zostać odpowiednio ‘zdehumanizowane’. Twórcy chcieli pokazać dwie Warszawy. Podzielili film na Warszawę korporacyjną, zdehumanizowaną, snobistyczną i na Warszawę prawdziwych ludzi, trochę biedniejszą ale bardziej autentyczną.

Ta pierwsza Warszawa tworzy maski, budzi pożądanie, zachęca do udziału w wyścigu szczurów, jest przezroczysta, pełna sztywnych zasad i norm. Druga pozwala odetchnąć i spróbować być zwykłym człowiekiem, a nie maszynką do zarabiania pieniędzy dla swojego przełożonego. Tak jak i przy doborze obsady i tu została zastosowana zasada kontry. Część zdjęć zostało nakręconych w miasteczku Wilanów, część na Pradze. „Ta ‘uczłowieczona’ Warszawa daje możliwość wejścia w szczere relacje. Stąd takie dość ‘zwykłe’ lokacje: restauracja pośród zieleni, z ogródkiem i szklarnią.”, mówi producent.

Przed ekipą stał szereg wyzwań. Proces produkcji przypadł na upalne lato, bijące wszelkie rekordy temperaturowe. Dla ekipy filmowej takie warunki oznaczają mniejszy komfort pracy – szczególnie, jeśli zdjęcia kręcone są w plenerach a nie w studiach, co potwierdza Wojciech Pałys: „Musieliśmy zaczynać o 5 rano, żeby móc kręcić choć kilka godzin bez żaru, lejącego się z nieba.” To nie było jednak jedyne wyzwanie. „Film jest umiejscowiony w Warszawie, a to miasto nie jest przyjazne filmowcom. Chcieliśmy pokazać więcej miasta, ale każde ujęcie to osobny papier ze zgodą. Gdziekolwiek chcieliśmy coś wynająć, pojawiały się stosy papierów do podpisania, wielokrotnie na biegu zmienialiśmy lokacje”, kończy. Reżyser zwraca również uwagę na tempo, podkręcone przez pogodę i zmianę lokacji: „Główną trudność w realizacji Słabej płci? upatruję w tempie, w jakim film musiał być zrealizowany. Okres zdjęciowy wymagał od realizatorów i ekipy szczególnego przygotowania planu, dyscypliny, odporności psychicznej a przede wszystkim zawodowstwa”, mówi.

Piotr Adamczyk zapowiada, że efekt końcowy z pewnością zadowoli publiczność: „Widzowie powinni się spodziewać tego, czego w kinie często szukamy – rozrywki, humoru i wzruszeń, nie tylko tych romantycznych. A o czym film jest? Każdy na to pytanie znajduje inną odpowiedź. I o to w tym właśnie chodzi”. Krzysztof Lang jest pewien, że Słaba płeć? nie jest filmowym fast foodem, skrojonym na modłę tysiąca innych. „Owszem ten film oferuje widzowi pokaźną dawkę humoru, ale też - mam nadzieję - skłoni go do refleksji, z którą zostanie dłużej niż trwa seans”, mówi.

Obsadzanie ról

O aktorach opowiada Wojciech Pałys, producent kreatywno-wykonawczy filmu.

„Obsada komedii to zawsze dychotomia, coś musi się uzupełniać, coś musi się wykluczać, żeby wszystko złożyło się w logiczną całość. Klasycznym biegunem jest przykład Flipa i Flapa. Przy obsadzaniu ról właśnie to było najważniejsze. Olgę Bołądź uważam za najlepszą aktorkę swojego pokolenia. Jest absolutnie wszechstronna. Jest w stanie zagrać i dramat, i komedię. Nie wiem, czy byłaby w stanie zatańczyć Jezioro łabędzie, ale jestem przekonany, że gdyby rola tego wymagała to i taniec klasyczny opanowałaby perfekcyjnie. Jest genialna. Trochę też zasugerowałem się jej poprzednią rolą w Służbach specjalnych, gdzie musiała przejść imponującą metamorfozę.

Marieta Żukowska była naturalnym wyborem, żeby skontrować Olgę. Pamiętałem ją dokładnie z poprzednich castingów, utkwiła mi w głowie jej przewrotność. Postać Mariety miała być zupełnie inna, niż postać Olgi, więc i same aktorki musiały się różnić. Jej Marianna pod delikatną powierzchownością miała skrywać wyrachowanie i cynizm.

Podobnie było z Piotrem Głowackim i Piotrem Adamczykiem. Z wielkiego uśmiechu szefa miała wręcz wylewać się hipokryzja, a cherubinowa ‘szelmowatość’ brytyjskiego dżentelmena uśpić czujność i pozwolić zaatakować w najmniej spodziewanym momencie. Głowacki genialnie zagra literalnie wszystko, więc wiedzieliśmy, że i w tej roli wypadnie świetnie.

Główny bohater męski – Janek – jest z kolei kontrą dla całego świata ‘szklanej’ Warszawy. Jest stolarzem, ale potrzebowaliśmy czegoś więcej. Tak powstała jego firma – ‘Klinika mebli’. Pod tą nazwą kryje się nie tylko jego fach, ale i fakt, że ma artystyczną duszę: daje nowe życie starym meblom. Chcieliśmy, żeby był buntownikiem. Dlatego daliśmy mu porsche, w którym zginął James Dean. Stąd też w jego warsztacie plakat Buntownika bez powodu. Chcieliśmy uwidocznić różnice między tymi dwoma światami, również na przykładzie postaci. Janek, czyli Marcin Korcz, ten korpoświat zupełnie odrzuca. Sam jest sobie panem i władcą.”

Synopsis

Zjawiskowa Olga Bołądź (Służby specjalne, Nad życie) oraz plejada gwiazd polskiego kina w niepoprawnej romantycznie komedii o kobiecie, która dostaje kopa od życia i postanawia grę pozorów zamienić na realizację marzeń. Autorem zdjęć do filmu jest Michael Coulter, współtwórca takich komedii jak: Cztery wesela i pogrzeb, Notting Hill, To właśnie miłość.

Zośka jest atrakcyjna, wykształcona i wie, czego chce. Rodzinne miasteczko zamieniła na warszawską korporację i pnie się po drabinie sukcesu, choć do raju jeszcze droga daleka. Zamiast luksusowego apartamentu – kawalerka na kredyt, zamiast prestiżowej pracy – użeranie się z szefem burakiem, zamiast szczęśliwego życia – udawanie kogoś, kim nie jest. Pewnego dnia Zośka zalicza twarde lądowanie. Oszukana przez szefa traci pracę i reputację. Ten otrzeźwiający kubeł zimnej wody budzi ją z plastikowego korpo-snu i zmusza do działania. Ale to już nowa Zośka – silna kobieta, która chce wziąć z życia to, co jej się należy: miłość, przyjaźń, szacunek i satysfakcjonującą pracę. A przy okazji ukarać byłego szefa kanciarza i złowić dorodny okaz prawdziwego faceta. Słaba płeć? Serio?

To właśnie miłość...

Pomysł na Słabą płeć? powstał, kiedy Wojciech Pałys, przypadkiem usłyszał w radiu wywiad z młodą pisarką. „Kiedyś jechałem samochodem i słuchałem radia. Akurat o swojej książce mówiła Katarzyna Gryga, opowiadając o trudnym rynku pracy dla młodych ludzi. Była bezczelna w odpowiedziach, zadziorna, sarkastyczna. Urzekło mnie to. Kiedy wróciłem do domu, zasiadłem do poszukiwań, co to za książka. Okazało się, że to ‘Suka‘”, wspomina.

Scenariusz nie jest wiernym odwzorowaniem treści książki. Podczas pisania scenariusza twórcy nie skorzystali 1:1 z pomysłów autorki, znacznie odbiegli od powieści. Scenariusz Słabej płci? współtworzyła Hanna Węsierska, autorka scenariusza do hitu Lejdis.

Kiedy w projekt zaangażował się Krzysztof Lang (Śniadanie do łóżka, Miłość na wybiegu), produkcja nabrała tempa. Producentom zależało, żeby za kamerą stanął właśnie ten reżyser: „Ma w sobie automatyzm i sznyt starej szkoły filmowej, przez co jest absolutnie zaangażowany w projekt. Cokolwiek by się nie działo, zawsze jest na planie gotowy do kręcenia kolejnych ujęć. Jest w stanie wyjść z opresji, które innych reżyserów rozłożyłyby na łopatki. Doświadczeni reżyserzy mają ‘powtarzalność’ jakości”, opowiada Wojciech Pałys.

Bardzo istotnym dla twórców i aktorów aspektem była możliwość pracy z Michaelem Coulterem, wybitnym operatorem, autorem zdjęć do m.in. To właśnie miłość, Notting Hill, Mansfield Park, Rozważna i romantyczna (nominacja do Oscara i BAFTy dla autora zdjęć) i Cztery wesela i pogrzeb. „Pracowaliśmy w ciekawym, sprawdzonym gronie. Wyjątkowym dla nas była praca z Michaelem Coulterem. Z podziwem obserwowałem jego profesjonalizm i umiejętność znalezienia się w obcojęzycznej ekipie”, mówi o pracy na planie Piotr Adamczyk. Również Krzysztof Lang docenia profesjonalizm Michaela Coultera: „Współpraca z Coulterem to dla mnie wzór współpracy reżysera i operatora. Mike’a charakteryzował najwyższych lotów profesjonalizm i lojalność wobec reżysera. Jego umiejętność pracy w zespole, połączona z autorytetem pozwoliła na utrzymanie dużego tempa podczas zdjęć”, mówi reżyser.

Wspomina Wojciech Pałys: „Historia tego, w jaki sposób Michael Coulter trafił na plan Słabej płci? zaczyna się od niepowodzenia. Nie udało się dojść do porozumienia z naszym pierwszym wybranym operatorem. Nie ukrywam, że byłem wściekły. Po kolacji któregoś dnia zostało trochę wina, więc usiadłem przed komputerem i zacząłem szukać operatorów najpopularniejszych brytyjskich hitów komediowych. Wszystkie wyniki wskazywały na Michaela Coultera - on współtworzył Cztery wesela i pogrzeb, To właśnie miłość, Notting Hill. Gdy przeczytałem, że współpracował przy filmie The Lovers z Rolandem Joffe, wiedziałem, że jestem na dobrym tropie. A Roland to mój przyjaciel. Zadzwoniłem, Roland rozpuścił wici wystawiając mi referencje. Tydzień później Coulter był już w Polsce”.

Piotr Głowacki docenia możliwość współpracy z profesjonalistami. „W pracy dla mnie najważniejszy jest jasno wyznaczony cel i konsekwentna współpraca nad jego zrealizowaniem. Krzysztof Lang spokojnie dowodził naszym okrętem i załogą dając każdemu szansę na dołożenie swojej cegiełki. Dobrą atmosferę wspierał również operator Mike Coulter, nie tylko swoim profesjonalizmem i czułością, z jaką patrzy na aktorów, ale samą obecnością, to miłe stać przed tą samą kamerą co Hugh Grant” - mówi. Zachwytów nie ukrywała również Marieta Żukowska: „Czuwał nad nami Krzysztof Lang i Michael Coulter, którego wszyscy bez wyjątku na planie pokochali. Cała ekipa filmowa była bardzo oddana, dzielnie walczyliśmy nawet w temperaturze 40+”. Olga Bołądź przypomina, że nie grała jeszcze głównej roli w komedii, dlatego praca na planie była dla niej wyzwaniem. „Na planie spotkałam się z zawodowcami, którym praca nie jest obojętna. To inny rodzaj dialogu. Nie dość, że potrafią, to jeszcze im się chce. Na planie nie musieliśmy nic udowadniać, zamiast tego razem coś zbudowaliśmy – dla filmu, nie dla siebie z osobna”, mówi aktorka.

Więcej informacji

Proszę czekać…