@alienK
Twoje hasło na paradzie "równości"?
I tak samo pewnie oglądałeś "u znajomych" nowe Gwiezdne Wojny, Monachium, Indiana Jones, Złap mnie jeśli potrafisz……
Marudzisz, pieprzysz, pouczasz, wybrzydzasz, wyklinasz a i tak na nowy film Lucasa polecisz z wywieszonym jęzorem.
Centralny, "buhahahaha" to można ale raczej od twoich piskliwych "porad", takie apele to ty możesz wygłaszać na blokadach drogowych. Nie podoba się, to wypad z kina i nowych filmów tych "emerytów"(którzy więcej mają pomysłów i fantazji w jeden dzień niż ty przez całe życie będziesz miał) niech wyrocznia nie ogląda.
Nie mówię o osobie która ogląda tylko "amerykańskie superprodukcje", tylko o takiej która LUBI takie filmy, a to wielka różnica. Wydaje mi się, że autorowi artykułu chodziło o nazywanie osoby LUBIĄCEJ "amerykańskie superprodukcje" widzem gorszym, co jest wielce niesprawiedliwe. Osoba która ogląda tylko "amerykańską papkę" to według mnie odbiorca INNY, ale nigdy bym nie powiedział, że GORSZY i chyba tym się różnimy.
Pewny jestem tylko śmierci. i jeszcze raz powtarzam, ukazujesz miłośnika kina lekkiego w świetle tak skrajnym, że aż śmiesznym. I co ty tak w kółko o tych gołych tyłkach. Gdyby nie one, to by cię na tym świecie nie było. I uwierz mi, jak jakiś inteligentny heteroseksualny facet na widok ładnego kobiecego tyłka w filmie, powie że to obraza dla jego inteligencji, żeby coś takiego pokazywać, to po prostu KŁAMIE albo jest homoseksualistą.
Ale o to właśnie chodziło chyba chodziło autorowi artykułu. Czemu osoba która lubi kino łatwe, lekkie i przyjemne ma być tą która gorzej zna się na kinie?
Za przykład podajesz strasznie skrajne przypadki.
No to i ja pozwolę sobie pozwolić na szczerość jako ten 1%. Nie lubię ludzi którzy mimo swojej inteligencji i wykształcenia, mimo iż powinni (teoretycznie) stanowić grupę ludzi "oświeconych" i jak najbardziej otwartych na inny punkt widzenia okazują się osobami na tyle zadufanymi w sobie, iż stanowią całkowite przeciwieństwo tego, co powinni reprezentować swoją postawą. Nagle, osoby te, okazują się parodiami "oświeconych" z klapkami na oczach, osobami które nie są w stanie zrozumieć innego punktu widzenia oprócz tego który sami reprezentują. Przytaczałaś tu przykład osoby która po wypaleniu zioła komentuje film, który obejrzała na haju. Tylko, że w przeciwieństwie do ciebie on z tego narkotykowego haju wytrzeźwieje, i możliwe, że przyzna się do tego, iż powypisywał głupoty na forum, w przypadku twojej osoby coś takiego nie będzie miało miejsca. Ty na trzeźwo wypisujesz rzeczy, które przeczą twojej teorii mądrzejszego widza.
Ale co jest złego w tym, że ktoś lubi hollywoodzkie nowości? To tak jak gdyby komuś zarzucić, że lubi np. czytać tylko książki fantasy i przez to nie można go traktować jak normalnego i poważnego czytelnika. Czy osobę oglądającą tylko kino "ambitne" mam również traktować jak ograniczonego imbecyla tylko, że z przerośniętym mózgiem. Czyli co, osoba oglądająca obydwa rodzaje filmów (jak ja nie znoszę tego podziału) staje się z automatu osobą godną do dyskusji? Przecież to śmieszne i absurdalne.
Lepiej być prostym, szczerym, nie oszukującym innych a przede wszystkim siebie miłośnikiem amerykańskiej papki, który pieje z zachwytu przy American Pie niż pseudo "ynteligentem" prostakiem, który potrafi tylko obrażać, którego ego jest tak rozdęte, iż nie dopuszcza do siebie zdania innego niż jego własne.
Justangel o co ty się właściwie tak pienisz? O to, że ktoś lubi American Pie? Przecież to tylko film. Ani więcej, ani mniej. Te inwektyw są chyba nie na miejscu. Szczególnie płynące z ust osoby, która podobno ma coś więcej do powiedzenia no i mózg ma większy niż ameba.
Proszę czekać…