@Bluejohn_26 Gdyby ta Waterston chociaż z wyglądu nie starała się kopiować Ripley…
Mam nadzieję, że Scott rozłoży to bardziej między kilku aktorów, są przecież Noomi Rapace, Crudup czy Bichir.
Ridley chce zrobić z Katherine Waterston drugą Ripley XD widzę już po zwiastunie, że jej rola będzie mnie irytować, oby jak najmniej tej pani.
@Santanico Tylko sęk w tym, że King ma bardzo dużego pecha do ekranizacji swoich utworów, niezależnie czy chodzi o film czy o serial.
@Santanico dlatego wg mnie dobrym rozwiązaniem byłby 8-10 odcinkowy serial, problem tylko w tym czy nie byłoby to zbyt podobne do "Stranger things", bo oglądając ST moim głównym skojarzeniem było właśnie "To".
Nie rozumiem zachwytów nad tym filmem. Nie przeszkadza mi jednak ani morze krwi, ani byłem też źle nastawiony do tego chorego kina Takashiego Miike, lubię brutalność w kinie, ale to co widzimy w "Ichi the killer" nie wywołuje żadnego efektu. Mimo, że cały czas coś się dzieje i Miike atakuje nas mocnymi obrazami, to cały film jest w tym nudny i monotonny. Zero jakiegokolwiek napięcia, naprawdę nie rozumiem tego negatywnego fenomenu.
Bożonarodzeniowa groteskowa masakra. W teorii brzmi nieźle, ale jakoś mnie odrzuciła. Wszystko jest tu zbyt łagodne, liczyłem na przekroczenie jakiejś granicy (choć sam fakt takiego podania postaci Świętego Mikołaja jest całkiem fajny). Ogółem nie ma tu nic co by mi zapadło na dłużej w pamięci. (Króliczek Wielkanocny to najlepszy punkt)
Świetny pomysł, który nie wnosi nic nowego, ale we właściwych rękach mógł być filmem na miarę "Incepcji". Słaba reżyseria zrujnowała wszystko, bo to taki film, w którym cały efekt stworzyłby plot twist, jednak przez nieudolność twórców puenta jest wiadoma już w połowie filmu. Pierwszą część – dialog w barze – obserwuje się ze sporą ciekawością i nie przeszkadza też teatralna, prostolinijna forma ekspozycji, później możemy tylko obserwować co się dzieje dalej i jak wszystko podawana jest na tacy (końcówka to już szczyt bezczelności).
Jak w praktyce będzie wyglądało to podzielenie filmu na pół. Książka jest bardzo obszerna i dokładnie opisuje wszystko z dzieciństwa, ciężko mi wyobrazić sobie przełożenie tego na jeden okołodwugodzinny film.
Nie do końca udany wstęp do "Nic śmiesznego". Są to dwa zupełnie odmienne filmy, ale narracja i historia są bardzo podobne. W "Nic śmiesznego" mamy więcej emocji, więcej scen rozegranych na kontraście między komedią, a dramatem, zaś "Porno" jest zdecydowanie bardziej monotonne. To na czym na więcej traci ten film to protagonista, właściwie jedyny raz zdarzyło się Koterskiemu głównego aktora kompletnie pozbawionego charyzmy (wiadomo – Pazura i Kondrat klasa sama w sobie, Adam Woronowicz i Wojciech Wysocki też mieli coś w sobie, a Zbigniew Rola, jest mocno nijaki). Gdyby w głównej rola trafiła do Pazury, "Porno" stałoby 2 poziomy wyżej.
Małe plusy to epizodyczne role Lindy i Bisty, Bista w minutę i bez słów pokazuje więcej niż Rola przez cały film.
To co jeszcze wyróżnia ten film na tle reszty, to to, że jest mało "koterski", co nie jest ani wadą ani zaletą, po prostu, gdybym nie wiedział kto jest reżyserem, pewnie bym tego nie odgadł.
Mignęła mi reklama Stopklatki i ma całkiem w porządku propozycję – chociaż oczywiście są to klasyki, jak m.in. "Dzień świstaka"
Proszę czekać…