Dłuży się w oglądaniu i dopiero sama końcówka wyjaśnia o co chodzi. Jakaś chęć zrobienia czegoś nowego w horrorze tutaj jest i za to można by docenić starania, jednak dla mnie akcja jest zbyt powolna. Spokojny, nastrojowy film dla wybitnie cierpliwych.
Crash and Burn, można by tutaj dodać, jest android pod postacią człowieka. Klasa B, epoka vhs, dałeś mu 6 gwiazdek. Poza tym chyba oglądałeś więcej ode mnie z tego gatunku, więc trudno mi polecić coś więcej.
Sprawia trochę wrażenie filmu robionego na szybko, wyraźnie słabszy od części pierwszej.
Giallo któremu zabrakło trochę bardziej mrocznej atmosfery, nieco naciągane 6/10.
@Chemas Cóż, aktor może być uznany, grać w ambitnych tytułach ale można go po prostu nie lubić za osobowość, wygląd czy cokolwiek innego. W przypadku Spaceya denerwuje mnie ten jego wieczny uśmieszek który chyba nigdy mu nie schodzi. Hanks jest zwyczajnie przereklamowany i to bardzo, generalnie nic do niego nie mam. Ci najbardziej znani aktorzy są tak sławni że po pewnym czasie nie "kupuję " ich ról które grają. Do tego grona należy właśnie Hanks. Christiansen zupełnie nie poradził sobie w Gwiezdnych wojnach, średni aktor. Hasselhoff to cwaniaczek, Lopez przereklamowana do bólu.
Dla mnie na pewno kultowy. I jak to czasem mówią w takich przypadkach, dzisiaj już takich filmów nie robią. Kto się wychował na takim kinie w czasach wypożyczalni VHS z pewnością go doceni. Powstała część druga, która nijak się ma do tej i jest bez klimatu.
Porusza bardzo ciekawy temat ale film niestety nic ciekawego nie pokazuje. Dużo biegania po ciemnych korytarzach, końcówka słabiutka.
Poczułem że muszę stanąć w obronie Aquamana. Scenariusz wielu filmów jest oklepany a filmy komiksowe to takie gdzie dobro vs zło to motyw główny. Kill Bill nad którym się wielu zachwyca też jest oklepany, bo przecież motyw zemsty istnieje chyba od zarania dziejów. A Gwiezdne wojny ? Też by można powiedzieć że są płytkie ale znalazły rzesze fanów. Nie każdy film musi być filmem o mega głębokiej fabule z mega głębokimi, skomplikowanymi postaciami który skłania do mega głębokich przemyśleń. Oglądając film o facetach ubranych w kolorowe ciuszki wymagasz że skłoni cię do czego ? Rozmyślań o sensie życia ?
Pamiętam odrobinę ten koszmarek z czasów VHS. Najbardziej zapadły mi w pamięć napisy początkowe zrobione w ponurym stylu. Film słusznie skazany na zapomnienie. Dziś już tylko może stanowić jakąś ciekawostkę dla poszukiwaczy różnych staroci z dawnych lat.
Słabszy niż mocno wiekowe już dzisiaj Trzęsienie ziemi z Charltonem Hestonem. Efekty są niezłe ale i tak odrobinę gorsze niż w 2012. Dramatyzm trochę plastikowy i raczej mało wiarygodny. Lekki film do frytek i coli, nic więcej.
Proszę czekać…