Lew Abałkin

@JakubWyklety

Aktywność

RoboCop (2014)

Korporacyjny cynizm, republikanie i szwankująca etyka naukowców zebrały baty – poruszane problemy jak najbardziej aktualne. Dla mnie lepszy niż pierwowzór.

Godzilla (1998/I)

Emmerich ponoć poczynił ten głupi film z pełną premedytacją. Ogromna jest zdrożna przyjemność jaką ze sobą niesie. Polecam serdecznie! Ale nie.

Złoto (1961)

Ilość zamówionego przez głównego bohatera alkoholu i jedzenia, którego nawet nie tknął, jest oszałamiająca. Takie marnotrawstwo w każdym filmie Hasa.

Rozstanie (1960)

Zwyczajność. Zwykli ludzie, zwykłe miejsca i sytuacje. Sensacje wywołuje znany aktor przechodzący przez restaurację. Ciekawe doświadczenie.

Cube Zero (2004)

Gdyby odważono się go dobrze pomyśleć, poszaleć i pobawić z konwencją, byłaby nowa jakość w serii. Wyszło głupawo, niesmacznie, nieśmiesznie i niepotrzebnie.

The Quiet Earth (1985)

Stara się nadać nowy wymiar utartej formule ostatniego człowieka na Ziemi, ale może grzęźnie w tej ambicji.

Ostatni człowiek na ziemi (1964)

Mając świadomość istnienia Ostatniego Człowieka na Ziemi, legendy o nowatorskości Nocy żywych trupów, zdają się przesadzone.

Autostrada strachu (1997)

Dla gogusiów, którym nie chciało się przeczytać dwóch krótkich opowiadań. Bardzo przeciętnych swoją drogą.

Skanerzy (1981)

Scena przeciążenia w główkowaniu przeszła do historii, w encyklopedii obrazkowej ilustrowałaby hasło "Cronenberg".

Nagi lunch (1991)

Po stokroć nie lubię tego pisarsko dekadenckiego klimatu w oparach lepszych fajek i co tam jeszcze kto i czym wciągał.

Proszę czekać…