@JakubWyklety
Kij bejsbolowy owinięty stronicami Starego Testamentu jako oręż na demony? Chałupniczo skręcony po godzinach, daje słuszną dawkę absurdalnego humoru i refleksji
"Gdziekolwiek. Cokolwiek. Natychmiast." – celne hasło reklamowe, po za tym, podziwiam człowieka który zdołał rozpisać na aż 15 słów opis fabuły tego bzdetu.
Kilka niedociągnięć co prawda jest, ale są też "dociągnięcia", więc sumienie mam czyste. Niesłychanie proroczy w wielu aspektach.
Postapokaliptyczny hipster brzydzi się mainstreamem i szuka ostatniego ocalałego Starbucksa. Jego poszukiwania przerywa pewien niezwykły wypadek…
To smutne, generalnie wszelkie procedury awaryjne nastawione są na uśmiercenie załogi. Czy tym razem zablokowana śluza powietrzna okaże się miłosierna? Wątpię.
Szóstką udaję, że możliwym jest ogarnięcie co autor miał na myśli, bez ściągi w postaci opisu na stronie autorskiej. Inaczej wyjąkałbym po prostu, że ładne.
Tym razem wyemancypowana harcerka stara się oddzielić steam od punka… Czy pół życia przechodzonego w gorsecie przeszkodzi jej w ekologicznej rewolucji?
Każdy lubi czasem przespacerować się po pustyni, bo nie ma tam nic, co przesłaniałoby widok statków kosmicznych dokujących w przestrzenii orbitalnej…
Wyemancypowana harcerka trafia do krainy, w której za harcerkami nie przepada się z zasady. Nie wiadomo dlaczego. Jak okaże się potem, każde kolce mają różę…
Ostatecznie trafiło do mnie bardziej niż sama (świetna przecież) Grawitacja. Rozumiecie, on, ona – pustka/ Działają na mnie takie rzeczy.
Proszę czekać…