Aktywność

Katarzyna Walter

Dzięki za życzliwość!

Katarzyna Walter

Szanowny Moderatorze! Miałam już nie wdawać w tę bezsensowną polemikę nie na temat, ale niestety mnie sprowokowałeś!
Bardzo przepraszam jeśli w czymkolwiek uraziłam, ale nie było to moim, zamiarem. Sądzę jednak, że żaden z moich komentarzy obraźliwy nie był, co najwyżej może trochę złośliwy. Ale to była reakcja na Twój komentarz
Aby zakończyć wreszcie tę wymianę zdań, chciałabym przedstawić swoje argumenty, które mam nadzieję, przeczytasz.
W punktach, żeby było krócej:
1. Szanowny moderatorze przemówiła przez moderatora mania wyższości pt. „kto tu rządzi”
2. Nie ja sprowokowałam tę „burzę w szklance wody”
3. Skoro nie czytałeś, to po co o tym piszesz? Jeśli nie ma komentarza jest to dla mnie wystarczająca informacja.
4. „nie czytałem” to znaczy co? – nie ma co czytać, nie ma o kim czytać, czy też „co mądrego może napisać jedna baba o drugiej babie”? – każda z tych wersji jest prowokująca i obraźliwa zarówno dla mnie jak i dla osoby, o której napisałam. Jeśli chciałeś komuś „przywalić”, to gratuluję postawy moderatora!
5. Uważam, że nie jest niczym niewłaściwym pisanie o aktorach na forum filmowym (nie piszę o aptekarzu, szewcu, nie zajmuję się plotkami) Napisałam o aktorce polskiej, ale niestety „cudze chwalicie swego nie znacie” (to drugi cytat)
6. A propos cytatu. Owszem wykorzystałam go dwukrotnie, ale jest świetnym odzwierciedleniem wielu komentarzy i nie ma w nim nic uwłaczającego, wręcz przeciwnie!
7. Wracając zaś do hasła „nie czytałem”. Skoro tak, to skąd o cytacie wiedza? Dobra, wiem jesteś moderatorem, wiec masz za zadanie obserwowanie.
8. Jeśli ktoś komentuje mój tekst, uważam za stosowne odpowiedzieć na komentarz. Tego moim zdaniem wymaga grzeczność, która nie jest „nauka łatwą ani małą” (to 3 cytat, abyś mi nie zarzucał, że ciągle „podpieram się” jednym)
9. Argument pod tytułem, że nie mógłbyś usunąć, ale możesz przenieść do mnie nie przemawia. Doskonale wiesz, że nie ma do tego powodu, chociaż masz prawo. Ani tekst, ani żaden z komentarzy nie jest niestosowny, czy obraźliwy, a że komentarze nie na temat – nie moja w tym „zasługa”.
10. Nie jestem „blondynką” ani upartym mułem, do którego nie docierają rzeczowe argumenty. Jeśli ktoś mi coś doradza, z dobrych rad korzystam. Wcześniejszy adwersarz zasugerował, aby umieścić kilka tekstów w jednym, co nie omieszkałam uczynić.

11. Na koniec odpowiadając wszystkim pozostałym adwersarzom:
a) nie jestem fanatyczną fanką, a to że o kimś napisałam, czy go lubię nie oznacza fanatyzmu
b) nikt mi za pisanie nie płaci, niestety
c) to że na kogoś postać ta działa jak czerwona płachta na byka, to jego problem, ale nie widzę też powodu, aby wymyślać od pseudoaktorek
d) Na forum jestem od dwóch m-cy, więc wybaczcie, że moje pisanie razi wasze poczucie estetyki, ale nie jest to powód, żeby komuś wymyślać od grafomanów
e) ludzie kochani skąd w was tyle napastliwości i agresji, żeby kontynuować tę dyskusję o … no właśnie, o czym? Naprawdę „gra nie warta świeczki” !
(moderator znowu będzie miał pretensję o nadużywanie wielokropków)
f) myślałam, że czasy cenzury mamy już za sobą, a tu ze wszech stron mnie pouczają
g) dziękuję za wszelakie sugestie i wsparcie

Jeszcze ostanie słowo do imć moderatora – bez cienia złośliwości!
Życzę konstruktywnych dyskusji, trafnych recenzji oraz mniej prowokacyjnych komentarzy, bo myślę, że nie zdajesz sobie sprawy z tego, iż możesz takim komentarzem (nie czytałem) sprawić komuś przykrość!
„To by było na tyle!” – ostatni cytat z J.T.Stanisławskiego.
Temat uważam za zakończony, ale nie moją bytność na forum! Może jeszcze Was zaskoczę!
Pozdrawiam!
Powodzenia i mniej napastliwości!

Katarzyna Walter

I nie musisz! Poza tym trudno czytać, jeśli ma się 1 rok. Tylko zastanawiające skąd ta umiejętność pisania?
Wprawdzie monosylabami, ale…
bo jak kiedyś ktoś napisał „słowa są jak pęknięty kocioł, na którym wygrywamy melodie godne tańczącego niedźwiedzia, podczas kiedy chcielibyśmy wzruszyć gwiazdy”
Pozdrawiam! Idę spać!

Katarzyna Walter

Przykro mi bardzo, ale płakać z tego powodu nie zamierzam. Może jednak, ktoś kiedyś… Pisać i tak nie przestanę, czy się podoba komuś czy nie… A że temat czy postać kogoś nie zajmuje… Mnie też wiele rzeczy nie "kręci"… Wybór należy do każdego z nas…
Pozdrawiam! Idę spać!

Katarzyna Walter

Tak, chce mi się! Wolę pisać o Niej niż o "Modzie na sukces" czy "Kiepskich" jak czynią to niektórzy…
Ale Ona – Katarzyna Walter – jest pretekstem do przedstawienia problemu rzetelności w informowaniu, niezależnie od tego czego, czy kogo dotyczy! A poza tym lubię tę panią jako aktorkę i jako kobietę…

Katarzyna Walter

AKTORKA DWÓCH SERIALI? – Niemałą konsternację przeżyłam zaglądając na stronę Katarzyny Walter w Wirtualnej Polsce.
Otóż filmografia aktorki na stronie WP ogranicza się do dwóch seriali: „Pensjonat Pod różą” i „Na wspólnej”. Prawda, że z seriali, w których grywała ostatnio, najlepsze. W kilku innych pojawiła się gościnnie, ale nie w tym tkwi problem. Wcale nie zamierzam przytaczać, wymieniać wszelakich pozycji, które znaleźć można na innych stronach, w których filmografię potraktowano rzetelnie. O rzetelność właśnie mi chodzi. Skwitowanie dorobku artystycznego aktorki dwoma serialami jest po prostu n i e r z e t e l n e. To również ignorancja autorów strony WP , którzy nie zadali sobie minimum trudu, aby pewne rzeczy sprawdzić. Nie wspomnę już o tym, że jest to duży nietakt w stosunku do artysty o dorobku jednak znacznie większym niż te dwa seriale. Poza tym stawianie w jednym szeregu profesjonalnego aktora i amatora, jeśli największym osiągnięciem tego drugiego jest udział w jednym z popularnych seriali, jest po prostu nietaktem…
Katarzyna Walter na czas jakiś odeszła od wykonywania zawodu, nie znaczy to jednak, że jej dotychczasowy dorobek zniknął, a ona zaczyna od początku. Podziwiać tylko należy, że znalazła w sobie tyle siły i motywację, aby wrócić na scenę, co z pewnością po kilku latach łatwe wcale nie było. Ale cóż dusza artysty – a raczej artystki – wygrała i chwała jej za to! Polecam inne strony (między innymi tę właśnie – fdb), na których można znaleźć c a ł ą filmografię, abyście drodzy widzowie nie pomyśleli błędnie, że Katarzyna Walter to aktorka dwóch seriali.
Ma na „swym koncie” kilkanaście filmów i ponad dwudziestoletni staż w wykonywaniu zawodu. Do dorobku artystycznego zaliczyć należy występy na scenach teatrów we Wrocławiu i Warszawie, w spektaklach teatru telewizji. Jeśli przyjąć nawet, że przez 7 lat była poza zawodem, to i tak mamy około 18 lat aktorstwa w czystej postaci. Zatem jawi się kolejne pytanie do autorów strony WP, jaki może być wspólny mianownik dla profesjonalisty w każdym calu ze wspomnianym amatorem, który zagrał w jednym serialu? Według mnie nie ma takiego odniesienia, bo być nie może.
Internet, niestety, pełen jest przekłamań, nieścisłości i nie mam wcale na myśli tylko tego konkretnego przykładu. Często jest źródłem nie informacji a raczej d e z i n f o r m a c j i! Ale przecież to ludzie go tworzą… Wniosek zatem z tego taki, że nie należy się ograniczać do jednego źródła informacji!
Jeżeli zaś sami taką informację tworzymy – bądźmy r z e t e l n i!

Katarzyna Walter

Jeśli piszesz, że przeczytałeś to dlaczego pierwszy odzew to „śmietnik”. Wiem, wiem wyjaśniłeś to, ale w pierwszym momencie odebrałam to jako ocenę tekstu, co nie będę ukrywać mnie zirytowało, stąd może trochę ostra riposta…
Odkąd „bywam” na różnych forach, w tym filmowych, mam nieodparte wrażenie, że mnóstwo ludzi pisze, znacznie mniej czyta. A kiedy pojawia się tekst dłuższy, nie ma szansy, aby ktokolwiek do niego zajrzał. A nawet jeśli zdarzy się, że przeczyta, z pewnością nie pokusi się o komentarz. (przeczytałem, nie masz racji, nie zgadzam się itp.)
Wcale nie musi być to dyskusja o konkretnym filmie, ale równie dobrze można pogawędzić o problemach, do których film jest tylko pretekstem. Taki rodzaj polemiki mnie interesuje…
Rozumiem doskonale, że forum to niejako bieżąca dyskusja na temat. Ale myślę też, że czasami warto nad czymś się zastanowić, aby opinia była dogłębna. Nie potrafię pisać „monosylabami”, „wrzucać” komentarza „na gorąco” bez zastanowienia, więc nie wiem, czy chcę w ten sposób dyskutować. Po prostu będę pisać „sobie” komentarze, nie szczególnie licząc na to, że ktoś je przeczyta… Jeśli o czymś piszę, chcę, żeby było to nie tylko przekonujące i ciekawe (tak mi się wydaje), ale też napisane ładną, poprawną polszczyzną. Jak wcześniej nadmieniłam „język Internetu” mnie czasami irytuje i w taki sposób próbuję to zmieniać… Jest to pewnie „walka z wiatrakami”, ale czasami może warto „porobić za siłaczkę”…
Może kiedyś, zgodnie z Twoją sugestią, pokuszę się o jakąś recenzję, ale nie nastąpi to szybko…
Pozdrawiam!
Ps. Nie liczę na to, że przeczytasz wszystkie moje dotychczasowe komentarze nie tylko o rzeczonym serialu, ale i o osobie… Jeśli jednak byś się zdecydował, chętnie przeczytam, co Ty na to, a nie od razu, że śmietnik…

Katarzyna Walter

AGNIESZKA OLSZEWSKA – postać intrygująca… – Katarzynę Walter możemy ostatnio oglądać w serialu „Na wspólnej” .
Postać, w którą się wcieliła, to prawniczka Agnieszka Olszewska – piękna i inteligentna kobieta z charakterem. Przez dwuletni już jej pobyt na ekranie film z pewnością zyskał na atrakcyjności.
Agnieszka w „czterech wymiarach” – to garść refleksji postrzegania serialowej postaci w kilku odsłonach…
AGNIESZKA
(po raz pierwszy)
Ze wszystkich osób pojawiających się „Na Wspólnej” postać prawniczki z problemem alkoholowym zafascynowała mnie najbardziej. Dlaczego? Agnieszka to postać wielowymiarowa: od zgryźliwej i wrednej jędzy, która namieszała w życiu wielu osób, aż po wrażliwą kobietę, patrzącą przez różowe okulary na obiekt swych uczuć.
Ma swoje słabości, stoczyła zwycięską walkę z nałogiem, mimo że zdarzały się chwile załamania, że była o krok od próby samobójczej. Chociaż odnosi sukcesy na polu zawodowym, nie wiedzie jej się w życiu osobistym. Kiedy wreszcie spotyka kogoś, na kim zaczyna jej zależeć, snuje wręcz plany na wspólny urlop, przyszłość, broni go jak lwica przed rzekomo fałszywymi oskarżeniami, szybko okazuje się, że to człek maluczki, kanciarz i spryciarz, który zrobi wszystko, byle wykpić się od kary. A że po drodze zrani uczucia kogoś, komu na nim zależy, nie ma to dla niego znaczenia… Agnieszka nie potrafi się z tym pogodzić, więc kończy znajomość z Szymonem. Potem powrót do przeszłości i młodzieńczej miłości, a raczej wspomnień o niej, dzięki a raczej przez dociekliwość Weroniki, która nieświadoma tego przyczyniła się prawie do rozpadu własnego związku.
Ale to przecież w końcu Agnieszka nakłania ją do powrotu do Adama wyznając prawdę. Krzysztof w gruncie rzeczy też okazał się być człowiekiem tchórzliwym i zatwardziałym w gniewie.
W pogmatwanych losach wielu postaci, które spotyka Agnieszka na swej drodze, to ONA okazuje się być prawdziwym przyjacielem, który przede wszystkim chce i umie słuchać, doradzić, pocieszyć. To do niej przychodzi na nocne zwierzenia Ewa zafascynowana Borysem. I choć Roman został jej przyjacielem zanim poznała Ewę, Hofferowa dobrze wie, że może jej zaufać, że nawet nieopacznie nie zdradzi jej tajemnicy przed mężem. To lojalność wobec przyjaciółki, czy jak kto woli „babska solidarność”, każe jej tak postąpić. Ktoś mógłby zarzucić, że tym samym stała się nielojalna wobec Romana. Chyba jednak nie, bo trzeba podkreślić, że Agnieszka zawsze staje po stronie uczucia. Owszem przyjaźń, lojalność, sympatia są dla niej też ważne, ale miłość jest najważniejsza. A czym jest pomoc i serce okazane Tamarze? W jakimś sensie spełnienie się w roli matki, którą nigdy nie została. Zachwycające i wzruszające zarazem jest to jak traktuje przecież obcą dziewczynkę. Chociaż to Roman pierwszy wyciągnął pomocną dłoń do jej matki, to Agnieszka doprowadziła do ukrócenia znęcania się nad Tamarą, sukcesu w szkole muzycznej. Potrafiła znaleźć wspólny język z nastolatką, mimo że w tej materii nie ma żadnego doświadczenia.
Czy refleksje te to hymn na cześć Agnieszki? Pewnie też, ale postać postrzegana w taki sposób to w dużej mierze, a może przede wszystkim, zasługa aktorstwa Katarzyny Walter, która sprawiła, że widz wierzy Agnieszce i wierzy w Agnieszkę.
Wierzy, kiedy nieco łamiącym się głosem, próbuje wyjaśnić Ewie, że niezręcznie będzie zajmować się sprawą rozwodową Hofferów. Wierzy, kiedy zaciekle broni Lenbacha. Wierzy, kiedy przeżywa egzamin Tamary.
Wierzy, kiedy z czułością patrzy w oczy Rafała…
METAMORFOZA
(Agnieszka po raz drugi)
Agnieszka Olszewska przechodzi metamorfozę. Na początku jest postacią dosyć zagadkową i dowiadujemy się od innych osób, że miała problem z alkoholem. Prawdę powiedziawszy nie jest do końca jasne, czy przez to straciła dziecko, czy dokładnie na odwrót – zaczęła pić, bo straciła dziecko. Kiedy ją poznajemy, jest apodyktyczną szefową kancelarii prawniczej, z którą niewiele osób chce pracować. Adam Roztocki przestrzega przed nią swoją narzeczoną Weronikę, która zamierza przyjąć propozycję pracy u Agnieszki. Mówi również, że zniszczyła jego przyjaciela Krzysztofa. Weronika mimo to rozpoczyna pracę, nawet zaprzyjaźnia się z Olszewską. Bardzo chce pomóc odnaleźć dawną miłość Agnieszki. Jeszcze nie wie, że powrót do przeszłości nikomu nie przyniesie niczego dobrego. Mimo to udaje jej się doprowadzić do spotkania, dzięki któremu parę spraw się wyjaśnia. Weronika przekonana o tym, że Adam w przeszłości miał romans z Agnieszką, zrywa z nim tuż przed ślubem.
Olszewska jednak wyjaśnia Weronice powody swojego kłamstwa nakłaniając ją, aby nie rezygnowała z Adama. To pierwszy krok w drodze do metamorfozy… Pewnie zawsze była kobietą wrażliwą, może nawet nadwrażliwą, stąd problemy z emocjami. Pragnienie miłości przysłania czasem realne postrzeganie świata i obiektywizm wobec osób, które darzy uczuciem. Znajomość z Szymonem zmienia Agnieszkę. W obronie ukochanego naraża swoją reputację zawodową, przyjaźń z Weroniką.
Przypadek sprawił, że pani adwokat przekonała się, iż to inni mieli rację, więc Olszewska rezygnuje ze znajomości z Szymonem. Okazał się być człowiekiem fałszywym i tak naprawdę niegodnym jej uczucia. Kolejnym krokiem na drodze do przemiany jest pomoc i serce okazane Tamarze. To w pewnym sensie spełnienie się w roli matki, którą nigdy nie została. Poznanie uzdolnionej muzycznie dziewczynki wyzwala w Agnieszce dobre uczucia, których wcześniej po prostu nie miała okazji ujawnić.
Kolejny mężczyzna w jej życiu, romantyczny i wrażliwy nauczyciel muzyki, zdaje się być ideałem. No właśnie zdaje się… Agnieszka patrzy na Rafała przez różowe okulary miłości nie dostrzegając w nim żadnych wad. Kiedy Olszewska spotyka się z Hofferową, z błyskiem szczęścia w oczach opowiada o romantycznych spacerach, koncertach, ale oczekuje czegoś więcej. Kiedy wreszcie dochodzi do intymnego tet a tet, sielankę przerywa powracająca wcześniej z sanatorium matka Rafała, która strofuje go jak sztubaka, nie zważając na obecność przyjaciółki syna, wręcz jest wobec niej arogancka. Agnieszka wkrótce przekonuje się, że Sobczak nie potrafi uwolnić się spod dominacji matki, która sprytnie nim manipuluje, aby nie stracić jedynaka. Dyplomatycznie wycofuje się z kłopotliwej sytuacji, do jakiej doprowadził jej ukochany. A on nie potrafi opowiedzieć się po stronie miłości, nie potrafi podążyć za głosem serca. Agnieszka postanawia z nim zerwać. Nie chce rywalizować z jego matką. Ewa przekonuje, ją, aby nie rezygnowała z tej miłości widząc przecież całkiem niedawno błysk szczęścia w oczach przyjaciółki. Ulegając namowom Hofferowej, ale też podążając za głosem serca, postanawia dać Rafałowi szansę. A on? Po upojnej nocy spędzonej z ukochaną ma wyrzuty sumienia, że matka znalazła się w szpitalu, bo zostawił ją samą. Kiedy ponownie spotyka się z Agnieszką, mówi, że musi opiekować się matką i nie ważne, co on czuje. Olszewska próbuje zrozumieć zachowanie i zaakceptować postępowanie ukochanego, chociaż przychodzi jej to niełatwo. Czy dawna Agnieszka walcząca z nałogiem, bezpardonowo wkraczająca w życie innych zachowałaby się tak samo? Z pewnością nie! Ale teraz Agnieszka to zupełnie inna postać – po prostu przeszła m e t a m o r f o z ę!
AMOR VINCIT OMNIA
co znaczy miłość zwycięża wszystko (dla tych, którzy nie znają łaciny)
(Agnieszka po raz trzeci)
Agnieszka Olszewska od momentu, kiedy widz ją poznaje, zmieniła się bardzo. To prawda. Potrafi stłumić pojawiające się uczucie do Romana, chociaż w początkowej fazie znajomości chyba miała ochotę na burzliwy romans. Widząc jak bardzo Hoffer kocha żonę, rezygnuje z podboju, wręcz wypiera się głębszego uczucia, twierdząc w rozmowie z Ewą, że łączy ich tylko przyjaźń. Agnieszka potrafi kochać żarliwie osobę niekoniecznie na to zasługującą taką jak Szymon. No tak, ale przecież kocha się nie za coś, lecz mimo wszystko. Dopiero ujawnione przez przypadek łgarstwa ukochanego i nie całkiem czyste interesy sprowadziły ją na ziemię. I chociaż rezygnuje ze znajomości z Szymonem, miłość ją zmienia i uskrzydla. Staje się lepsza dla ludzi i świata. Okazuje się, że ta podła, złośliwa i zaborcza niegdyś Agnieszka potrafi bezinteresownie pomagać, otoczyć opieką i czułością obcą dziewczynkę. To miłość wyzwala w pani adwokat całe pokłady dobra, które pewnie były w niej zawsze. Chce kochać i być kochaną, choć na obiekt swych uczuć patrzy przez różowe okulary. Cierpliwie znosi tłumaczenia Rafała o konieczności opiekowania się matką, nie czyni mu wyrzutów, że poświęca jej za mało czasu.
„Zła” Agnieszka powoli odchodzi w przeszłość. Wcześniejsza obojętność, wręcz podłość to skorupa chroniąca przed złem tego świata i ludzi, którzy nie zawsze byli jej życzliwi, a ona nie pozostawała im dłużna. Sądzę, że tak samo jak widz wierzył, że Agnieszka jest zła, teraz jeszcze bardziej wierzy w to, że stała się dobra. Ale to nie staje się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Agnieszka zawsze była dobra i wrażliwa, czuła i spragniona miłości.
Po prosu wcześniej nie miała okazji, aby wyzwolić w sobie najlepsze uczucia.
Przecież amor vincit omnia – miłość zwycięża wszystko.

„MIŁOŚĆ CI WSZYSTKO WYBACZY”
(Agnieszka po raz czwarty)
Poznanie romantycznego nauczyciela muzyki swojej podopiecznej okazało się być dla Agnieszki wydarzeniem przełomowym. Sobczak również jest wyraźnie zainteresowany swą nową znajomą. Po muzycznej uczcie zaprasza ją na lampkę wina. Przeżywa niemałą konsternację, gdy dowiaduje się, że pani adwokat należy do AA. Szybko jednak się reflektuje i podąża za nią. Spędzają sympatyczny wieczór, po którym Agnieszce szybciej zaczyna bić serce. Oboje mają pierwszą młodość za sobą i niewłaściwe lokowanie uczuć. Może właśnie dlatego stają się sobie coraz bliżsi. Sobczak zaprasza Olszewską na spacery, koncerty, toczą długie rozmowy. Agnieszka oczekuje jednak czegoś więcej. I wcale nie chodzi jej o jakieś deklaracje uczuciowe. Jest dojrzałą kobietą i po prostu potrzebuje bliskości. Rafał jednak nie przekracza pewnej granicy, co utwierdza ją w przekonaniu, że jest człowiekiem nieśmiałym. Ewa Hofferowa w trakcie rozmowy zachęca przyjaciółkę, aby ośmieliła Sobczaka. Widzi jak Agnieszka z entuzjazmem w głosie i błyskiem szczęścia w oczach opowiada o swym ukochanym, twierdząc że nie ma wad…
Po pierwszej wizycie w domu Rafała skonsternowana i zażenowana sytuacją (niespodziewanym powrotem matki) dyplomatycznie opuszcza mieszkanie. Ma nadzieję, że Rafał pobiegnie za nią. Tego pragnie… i jest rozczarowana. Postanawia zerwać z nim, nie chce rywalizować z jego matką. Przy najbliższym spotkaniu Sobczak przekonuje ją, aby dała mu szansę, tłumaczy swoją wielką zażyłość z matką, ale twierdzi zarazem, że potrafi samodzielnie podejmować decyzje.
Aby nie narażać się na impertynencje ze strony pani Ludwiki, Agnieszka zaprasza Rafała do siebie. Po upojnej nocy Sobczak ma wyrzuty sumienia, że nie odebrał telefonu, zostawił matkę samą, przez co znalazła się w szpitalu. Agnieszka bliska jest stwierdzenia, że ją obwinia, ponieważ namówiła go na to spotkanie.
Chociaż wydaje się, że bardzo zaangażował się w tę znajomość, dla matki chce zrezygnować ze spotkań. Agnieszka nie bardzo rozumie jego postępowanie, próbuje delikatnie protestować.
Podczas kolejnego spotkania promienieje ze szczęścia, kiedy dowiaduje się, że wyjadą razem na weekend. Cieszy się z ponownego spotkania i perspektywy wspólnego wyjazdu. Ale jeszcze tego nie wie, że pani Ludwika odprawiła pielęgniarkę, więc z weekendu pewnie nic nie wyjdzie. Czy Agnieszka długo tak jeszcze wytrzyma? Wprawdzie jest kobietą silną i zdecydowaną, która pokonała wiele przeciwności losu. Jednakże wobec Rafała wykazuje się wielką uległością, prawie tak wielką jak jego wobec matki.
Tylko miłość jest w stanie sprawić, aby tak niegdyś „twarda” kobieta stała się istotą poddającą się czyjejś woli. Nie, nie, Agnieszka nie stała się bezwolna, ona jest po prostu zakochana. A „miłość ci wszystko wybaczy” jak mówią słowa piosenki. Agnieszka we wcześniejszym wcieleniu, zła i zdesperowana, pewnie dawno już dałaby sobie spokój z Rafałem. Agnieszka zakochana cierpliwie znosi odsuwanie na dalszy plan, ukradkiem ofiarowane minuty szczęścia. Podobno „lepiej się dzielić mężczyzną niż nie mieć go wcale”. Jak długo jednakże Agnieszka zechce się dzielić Rafałem z jego matką? Przecież nie jest to podział ani równy ani sprawiedliwy. Lwia część należy do pani Ludwiki. Miejmy nadzieję, że Rafał wreszcie pójdzie za głosem serca i po rozum do głowy. Że co, że te dwie rzeczy nie idą w parze? Niech idą więc po kolei, ale niech wreszcie się zdecyduje!

Katarzyna Walter

To świetnie, że przynajmniej w tej materii doszliśmy do porozumienia! Ale jest to dowód również na to, że należy wysławiać się precyzyjnie, bo jak kiedyś ktoś napisał „słowa są jak pęknięty kocioł, na którym wygrywamy melodie godne tańczącego niedźwiedzia, podczas kiedy chcielibyśmy wzruszyć gwiazdy”
Może w tym przypadku (ilości komentarzy) masz akurat rację! Ale wynika to z mojej krótkiej bytności na fdb. To da się poprawić! Jeszcze jedno sprostowanie: n i e j e s t e m fanką seriali. Napisałam o tym, gdyż zaciekawił mnie wątek tych właśnie postaci i jak pewnie można się domyślić kreacji aktorskiej. Wiem, że serial nie jest najlepszym testem dla aktora, ale bezsprzecznie przynosi największą popularność. Na razie powiedzmy, że przyglądam się opiniom, komentarzom, czytam recenzje, być może pokuszę się też o własne. A swoją drogą (sorry za kolokwializm) bardzo mnie interesuje, czy przeczytałeś chociaż jeden z tych komentarzy? Czy tylko zaopiniowałeś ze względu na ich liczbę?
Pozdrawiam !

Katarzyna Walter

Nie, nie uważam, że to ja robię śmietnik! Internet od dawna jest totalnym śmietnikiem…
Wszelakie fora dyskusyjne (w tym filmowe również!) pełne są „śmieci”: infantylnych komentarzy, obraźliwych opinii, czy języka prawie że polskiego.
Czy dlatego, że mój wybór padł akurat na serial i w dodatku polski? Zapewniam, że ogląda go znacznie więcej osób niż Ci się zdaje… Poza tym może czasami warto oglądać jakiś serial (nie mówię, że wszystko jak leci) chociażby ze względu na określony wątek czy ulubionego aktora.
Wracając zaś do forów dyskusyjnych, niektórzy uciekają się nawet do prowokacji i pisząc o czymś celowo robią mnóstwo błędów (ortograficznych!), aby udowodnić jak prymitywni ludzie oglądają seriale… To jest dopiero śmietnik! Wszyscy (albo prawie wszyscy) krytykują, wyśmiewają, obrażają – aktorów też! Ktoś zrobił nawet na, zdawałoby się, poważnym forum filmowym ranking na najgłupszego aktora, czy najbrzydszą aktorkę.
I to jest właśnie śmietnik!
Seriale jedni oglądają inni nie – wybór należy do każdego z nas. Podobno o gustach się nie dyskutuje. Nie widzę jednak powodu, aby kpić z tych, którzy oglądają lub poddawać w wątpliwość ich intelekt. To że niektórych aktorów widzowie znają tylko z seriali, chociaż mają pokaźny dorobek pozaserialowy – ich strata (widzów oczywiście)! Można wymienić wiele nazwisk znakomitych aktorów, którzy mają za sobą wiele interesujących ról w ciekawych filmach zanim zaczęli grać w serialu.
Dodanie swojej opinii na temat konkretnych bohaterów nawet serialu na stronie określonego aktora nie zmusza nikogo do czytania wbrew swojej woli… Uważam, że ważne jest nie tylko to o czym, ale również jak się pisze, a zatem nie tylko treść, ale również forma się liczy. Jeśli chociażby jedna osoba czytając mogła coś znaleźć dla siebie i nie koniecznie wynikające z treści wątku, lecz z problemu, warto narażać się nawet na złośliwe komentarze. A może opinia moja miała służyć właśnie temu, aby ładnym językiem powiedzieć o nawet wydawałoby się błahych sprawach? Chociaż nie uważam, aby miłość, umiejętność rozwiązywania problemów, czy wybieranie określonych środków do osiągnięcia celu były sprawami błahymi.
Nikogo nie nakłaniam, nie przekonuję do oglądania tego czy innego serialu… a swój pogląd mam prawo wyrazić. To „kawałek” mojej wolności, z której zamierzam korzystać, niezależnie od tego czy to się komuś podoba czy nie…
Z poważaniem.
Życzę właściwych wyborów w Nowym Roku!

Proszę czekać…