Aktorzy |
Średnia |
Twoja ocena |
Rok |
---|---|---|---|
Ojciec Mateusz
Walczakowa, sąsiadka pani Romy
|
6.3 | 2018 | |
Na Wspólnej
Agnieszka Olszewska
|
4.4 | 2006-2015 | |
Komisarz Alex
Elwira Tarska
|
6.0 | 2014 | |
Magda M.
Barbara Janicka
|
5.7 | 2006 | |
Kryminalni
Szefowa agencji reklamowej
|
6.6 | 2005 | |
Dziupla Cezara
Maria Świętokrzyska, matka Magdy
|
4.8 | 2004 | |
Pensjonat Pod Różą
Alicja Ptak
|
4.4 | 2004 | |
Poza zasięgiem
Madame Konia, szefowa domu publicznego
|
4.5 | 2004 | |
Lokatorzy
Kora Winiarska
|
5.6 | 2003 | |
Sąsiedzi
Miranda Ochocka, właścicielka Instytutu Piękności
|
5.7 | 2003 | |
Śmierć w płytkiej wodzie
Marta
|
1994 | ||
Republika marzeń
Dorota
|
1993 | ||
Niech żyje miłość
Natalia Brońska
|
1991 | ||
Rozmowy o miłości
Ewa
|
1990 | ||
Domena władzy
Żona Górskiego
|
1990 | ||
Armelle
Armelle
|
1990 | ||
Femina
Prostytutka przed hotelem
|
6.4 | 1990 | |
Błąd w rachunku
Dorota Milewicz
|
1988 | ||
Jedenaste przykazanie
Maria
|
1987 | ||
Ferdydurke
Zuta, pensjonarka
|
1985 | ||
Na wolność
Ula Malak
|
1985 | ||
Sezon na bażanty
|
1985 | ||
Lubię nietoperze
Iza
|
4.1 | 1985 | |
Idol
Dziewczyna Sołtana
|
1984 | ||
07 zgłoś się
Sekretarka mjr. Wołczyka, córka jego przyjaciela
|
7.2 | 1981 |
Wzrost: 168 cm
Znana również jako:
Strony:
Tak, chce mi się! Wolę pisać o Niej niż o "Modzie na sukces" czy "Kiepskich" jak czynią to niektórzy…
Ale Ona – Katarzyna Walter – jest pretekstem do przedstawienia problemu rzetelności w informowaniu, niezależnie od tego czego, czy kogo dotyczy! A poza tym lubię tę panią jako aktorkę i jako kobietę…
Przykro mi bardzo, ale płakać z tego powodu nie zamierzam. Może jednak, ktoś kiedyś… Pisać i tak nie przestanę, czy się podoba komuś czy nie… A że temat czy postać kogoś nie zajmuje… Mnie też wiele rzeczy nie "kręci"… Wybór należy do każdego z nas…
Pozdrawiam! Idę spać!
I nie musisz! Poza tym trudno czytać, jeśli ma się 1 rok. Tylko zastanawiające skąd ta umiejętność pisania?
Wprawdzie monosylabami, ale…
bo jak kiedyś ktoś napisał „słowa są jak pęknięty kocioł, na którym wygrywamy melodie godne tańczącego niedźwiedzia, podczas kiedy chcielibyśmy wzruszyć gwiazdy”
Pozdrawiam! Idę spać!
Czyżby ktoś tu rzucał ciągle tym samym cytatem? Radzę zerknąć na czasownik "czytam", który z pewnością monosylabą nie jest. I po co te ciągłe wielokropki? Usunąć może mi nie wolno takiego postu, ale przenieść z pewnością tak. Proszę nie zaśmiecać forum, apeluję jako jego moderator.
Spokojnej nocy! :)
P.S. Mam roczek, dokładnie tak! Cóż za spostrzegawczość.
Nie wiem co wam przeszkadza. Faktycznie ciężko będzie znaleźć osobę, która to wszystko przeczyta, ale grafomania to nie powód żeby komuś grozić moderacją. Fakt, że lepiej gdyby kolejne części były w jednym temacie.
I pisz sobie Jana spokojnie, może kiedyś znajdziesz bratnią duszę…
Szanowny Moderatorze! Miałam już nie wdawać w tę bezsensowną polemikę nie na temat, ale niestety mnie sprowokowałeś!
Bardzo przepraszam jeśli w czymkolwiek uraziłam, ale nie było to moim, zamiarem. Sądzę jednak, że żaden z moich komentarzy obraźliwy nie był, co najwyżej może trochę złośliwy. Ale to była reakcja na Twój komentarz
Aby zakończyć wreszcie tę wymianę zdań, chciałabym przedstawić swoje argumenty, które mam nadzieję, przeczytasz.
W punktach, żeby było krócej:
1. Szanowny moderatorze przemówiła przez moderatora mania wyższości pt. „kto tu rządzi”
2. Nie ja sprowokowałam tę „burzę w szklance wody”
3. Skoro nie czytałeś, to po co o tym piszesz? Jeśli nie ma komentarza jest to dla mnie wystarczająca informacja.
4. „nie czytałem” to znaczy co? – nie ma co czytać, nie ma o kim czytać, czy też „co mądrego może napisać jedna baba o drugiej babie”? – każda z tych wersji jest prowokująca i obraźliwa zarówno dla mnie jak i dla osoby, o której napisałam. Jeśli chciałeś komuś „przywalić”, to gratuluję postawy moderatora!
5. Uważam, że nie jest niczym niewłaściwym pisanie o aktorach na forum filmowym (nie piszę o aptekarzu, szewcu, nie zajmuję się plotkami) Napisałam o aktorce polskiej, ale niestety „cudze chwalicie swego nie znacie” (to drugi cytat)
6. A propos cytatu. Owszem wykorzystałam go dwukrotnie, ale jest świetnym odzwierciedleniem wielu komentarzy i nie ma w nim nic uwłaczającego, wręcz przeciwnie!
7. Wracając zaś do hasła „nie czytałem”. Skoro tak, to skąd o cytacie wiedza? Dobra, wiem jesteś moderatorem, wiec masz za zadanie obserwowanie.
8. Jeśli ktoś komentuje mój tekst, uważam za stosowne odpowiedzieć na komentarz. Tego moim zdaniem wymaga grzeczność, która nie jest „nauka łatwą ani małą” (to 3 cytat, abyś mi nie zarzucał, że ciągle „podpieram się” jednym)
9. Argument pod tytułem, że nie mógłbyś usunąć, ale możesz przenieść do mnie nie przemawia. Doskonale wiesz, że nie ma do tego powodu, chociaż masz prawo. Ani tekst, ani żaden z komentarzy nie jest niestosowny, czy obraźliwy, a że komentarze nie na temat – nie moja w tym „zasługa”.
10. Nie jestem „blondynką” ani upartym mułem, do którego nie docierają rzeczowe argumenty. Jeśli ktoś mi coś doradza, z dobrych rad korzystam. Wcześniejszy adwersarz zasugerował, aby umieścić kilka tekstów w jednym, co nie omieszkałam uczynić.
11. Na koniec odpowiadając wszystkim pozostałym adwersarzom:
a) nie jestem fanatyczną fanką, a to że o kimś napisałam, czy go lubię nie oznacza fanatyzmu
b) nikt mi za pisanie nie płaci, niestety
c) to że na kogoś postać ta działa jak czerwona płachta na byka, to jego problem, ale nie widzę też powodu, aby wymyślać od pseudoaktorek
d) Na forum jestem od dwóch m-cy, więc wybaczcie, że moje pisanie razi wasze poczucie estetyki, ale nie jest to powód, żeby komuś wymyślać od grafomanów
e) ludzie kochani skąd w was tyle napastliwości i agresji, żeby kontynuować tę dyskusję o … no właśnie, o czym? Naprawdę „gra nie warta świeczki” !
(moderator znowu będzie miał pretensję o nadużywanie wielokropków)
f) myślałam, że czasy cenzury mamy już za sobą, a tu ze wszech stron mnie pouczają
g) dziękuję za wszelakie sugestie i wsparcie
Jeszcze ostanie słowo do imć moderatora – bez cienia złośliwości!
Życzę konstruktywnych dyskusji, trafnych recenzji oraz mniej prowokacyjnych komentarzy, bo myślę, że nie zdajesz sobie sprawy z tego, iż możesz takim komentarzem (nie czytałem) sprawić komuś przykrość!
„To by było na tyle!” – ostatni cytat z J.T.Stanisławskiego.
Temat uważam za zakończony, ale nie moją bytność na forum! Może jeszcze Was zaskoczę!
Pozdrawiam!
Powodzenia i mniej napastliwości!
Droga Jano – dyskutować to Ty najbardziej dyskutujesz – można to wywnioskować choćby z ilości słów, których używasz w dyskusjach.. Widzę, że nawet błahy komentarz pt "Że też chce Ci się pisać" powoduje u Ciebie ogromną radość, że ktoś się Twoimi wypocinami zainteresował.
Niepotrzebnie.
Więcej odpisywać nie będę, bo szkoda mojego cennego czasu na rozwijanie tematu na forum poświęconym aktorce, której ani znam ani lubię. Szkoda również, że Twój cenny czas nie jest spędzany np. na poszerzaniu strony (biografie itd) tejże, uwielbianej przez Ciebie aktorki. Byłoby to przynajmniej coś pożytecznego i uporządkowanego, na czym może kiedyś ktoś by skorzystał. A nie fikcyjny ruch na jej forum – bo szczerze to cała dyskusja nie o niej…
Dziięki za dobre słowo! A tak na marginesie, nie rozumiem, co spowodowało tę lawinę napastliwych komentarzy… Dzięki, że nie przyłączasz się do tego "złowieszczego chóru". Tym bardziej, że Twoja "trzygwiazdkowa pozycja" mówi sama za siebie… Czyż nie jest zastanawiające, że najbardziej obrażają ci, którzy reputacją na forum największą się nie cieszą?
Pozdrawiam!
> Czyż nie jest zastanawiające, że najbardziej obrażają ci, którzy
> reputacją na forum największą się nie cieszą?
Nie, nie wydaje mi się. Zresztą ja tutaj nie widzę żeby ktoś poważnie obrażał. Oni tylko nie są przyzwyczajeni, że ktoś lubi tyle pisać na forum. :)
Fajnie jakbyś z nami została na dłużej i po udzielała się. I nie tylko w temacie tej aktorki, bo stać Cię na więcej.
> Jana o 2009-01-05 15:28 napisał:
> d) Na forum jestem od dwóch m-cy, więc wybaczcie, że moje pisanie razi wasze
> poczucie estetyki, ale nie jest to powód, żeby komuś wymyślać od grafomanów
> Pozdrawiam!
> Powodzenia i mniej napastliwości!
To mi się nieładnie napisało i za to przepraszam;)
Zdziwiła mnie niechęć do Twoich komentarzy. Sam przeczytałem pierwszy z ciekawości, ale że temat nie dla mnie, więc dalszych nie sprawdzałem. Dla mnie było ważne, że piszesz dobrą polszczyzną i dlatego się wypowiedziałem odnośnie kilku negatywnych komentarzy. Przez grafomanię, z pełną świadomością użyłem tego słowa, zostałem wypunktowany przez Ciebie;)
Obiecuję, że już bezpodstawnie nie będę Ci wymyślał:D
> Jana o 2009-01-09 22:01 napisał:
> Dobre i to, że chociaż dwie osoby się zreflektowały!
nie zreflektował, jedynie stwierdziłem, że nie potrzebnie napisałem o grafomanii.
Mój pierwszy post był bardziej w Twojej obronie, ale widocznie ogólne zacietrzewienie Ci się udzieliło
Temat mnie ani ziębi, ani grzeje dlatego napisałem żebyś pisała nie przejmując się krytyką
> Czudi o 2009-01-10 01:16 napisał:
> nie zreflektował, jedynie stwierdziłem, że nie potrzebnie napisałem o
> grafomanii.
> Mój pierwszy post był bardziej w Twojej obronie, ale widocznie ogólne
> zacietrzewienie Ci się udzieliło
> Temat mnie ani ziębi, ani grzeje dlatego napisałem żebyś pisała nie przejmując
> się krytyką
Masz rację obrońco uciśnionych (to komplement nie złośliwość!). Przepraszam!
Skończmy już proszę tę polemikę, bo za chwilę pojawi się zarzut, że robię sztuczny ruch na forum. Nie żebym się tym przejmowała, ale po prostu już mnie znużyła dyskusja „nie na temat” (mam na myśli tę całą lawinę komentarzy). Dzięki za obronę (nawet z „prztyczkiem w nos”!)
Pozdrawiam!
AGNIESZKA OLSZEWSKA – postać intrygująca… – Katarzynę Walter możemy ostatnio oglądać w serialu „Na wspólnej” .
Postać, w którą się wcieliła, to prawniczka Agnieszka Olszewska – piękna i inteligentna kobieta z charakterem. Przez dwuletni już jej pobyt na ekranie film z pewnością zyskał na atrakcyjności.
Agnieszka w „czterech wymiarach” – to garść refleksji postrzegania serialowej postaci w kilku odsłonach…
AGNIESZKA
(po raz pierwszy)
Ze wszystkich osób pojawiających się „Na Wspólnej” postać prawniczki z problemem alkoholowym zafascynowała mnie najbardziej. Dlaczego? Agnieszka to postać wielowymiarowa: od zgryźliwej i wrednej jędzy, która namieszała w życiu wielu osób, aż po wrażliwą kobietę, patrzącą przez różowe okulary na obiekt swych uczuć.
Ma swoje słabości, stoczyła zwycięską walkę z nałogiem, mimo że zdarzały się chwile załamania, że była o krok od próby samobójczej. Chociaż odnosi sukcesy na polu zawodowym, nie wiedzie jej się w życiu osobistym. Kiedy wreszcie spotyka kogoś, na kim zaczyna jej zależeć, snuje wręcz plany na wspólny urlop, przyszłość, broni go jak lwica przed rzekomo fałszywymi oskarżeniami, szybko okazuje się, że to człek maluczki, kanciarz i spryciarz, który zrobi wszystko, byle wykpić się od kary. A że po drodze zrani uczucia kogoś, komu na nim zależy, nie ma to dla niego znaczenia… Agnieszka nie potrafi się z tym pogodzić, więc kończy znajomość z Szymonem. Potem powrót do przeszłości i młodzieńczej miłości, a raczej wspomnień o niej, dzięki a raczej przez dociekliwość Weroniki, która nieświadoma tego przyczyniła się prawie do rozpadu własnego związku.
Ale to przecież w końcu Agnieszka nakłania ją do powrotu do Adama wyznając prawdę. Krzysztof w gruncie rzeczy też okazał się być człowiekiem tchórzliwym i zatwardziałym w gniewie.
W pogmatwanych losach wielu postaci, które spotyka Agnieszka na swej drodze, to ONA okazuje się być prawdziwym przyjacielem, który przede wszystkim chce i umie słuchać, doradzić, pocieszyć. To do niej przychodzi na nocne zwierzenia Ewa zafascynowana Borysem. I choć Roman został jej przyjacielem zanim poznała Ewę, Hofferowa dobrze wie, że może jej zaufać, że nawet nieopacznie nie zdradzi jej tajemnicy przed mężem. To lojalność wobec przyjaciółki, czy jak kto woli „babska solidarność”, każe jej tak postąpić. Ktoś mógłby zarzucić, że tym samym stała się nielojalna wobec Romana. Chyba jednak nie, bo trzeba podkreślić, że Agnieszka zawsze staje po stronie uczucia. Owszem przyjaźń, lojalność, sympatia są dla niej też ważne, ale miłość jest najważniejsza. A czym jest pomoc i serce okazane Tamarze? W jakimś sensie spełnienie się w roli matki, którą nigdy nie została. Zachwycające i wzruszające zarazem jest to jak traktuje przecież obcą dziewczynkę. Chociaż to Roman pierwszy wyciągnął pomocną dłoń do jej matki, to Agnieszka doprowadziła do ukrócenia znęcania się nad Tamarą, sukcesu w szkole muzycznej. Potrafiła znaleźć wspólny język z nastolatką, mimo że w tej materii nie ma żadnego doświadczenia.
Czy refleksje te to hymn na cześć Agnieszki? Pewnie też, ale postać postrzegana w taki sposób to w dużej mierze, a może przede wszystkim, zasługa aktorstwa Katarzyny Walter, która sprawiła, że widz wierzy Agnieszce i wierzy w Agnieszkę.
Wierzy, kiedy nieco łamiącym się głosem, próbuje wyjaśnić Ewie, że niezręcznie będzie zajmować się sprawą rozwodową Hofferów. Wierzy, kiedy zaciekle broni Lenbacha. Wierzy, kiedy przeżywa egzamin Tamary.
Wierzy, kiedy z czułością patrzy w oczy Rafała…
METAMORFOZA
(Agnieszka po raz drugi)
Agnieszka Olszewska przechodzi metamorfozę. Na początku jest postacią dosyć zagadkową i dowiadujemy się od innych osób, że miała problem z alkoholem. Prawdę powiedziawszy nie jest do końca jasne, czy przez to straciła dziecko, czy dokładnie na odwrót – zaczęła pić, bo straciła dziecko. Kiedy ją poznajemy, jest apodyktyczną szefową kancelarii prawniczej, z którą niewiele osób chce pracować. Adam Roztocki przestrzega przed nią swoją narzeczoną Weronikę, która zamierza przyjąć propozycję pracy u Agnieszki. Mówi również, że zniszczyła jego przyjaciela Krzysztofa. Weronika mimo to rozpoczyna pracę, nawet zaprzyjaźnia się z Olszewską. Bardzo chce pomóc odnaleźć dawną miłość Agnieszki. Jeszcze nie wie, że powrót do przeszłości nikomu nie przyniesie niczego dobrego. Mimo to udaje jej się doprowadzić do spotkania, dzięki któremu parę spraw się wyjaśnia. Weronika przekonana o tym, że Adam w przeszłości miał romans z Agnieszką, zrywa z nim tuż przed ślubem.
Olszewska jednak wyjaśnia Weronice powody swojego kłamstwa nakłaniając ją, aby nie rezygnowała z Adama. To pierwszy krok w drodze do metamorfozy… Pewnie zawsze była kobietą wrażliwą, może nawet nadwrażliwą, stąd problemy z emocjami. Pragnienie miłości przysłania czasem realne postrzeganie świata i obiektywizm wobec osób, które darzy uczuciem. Znajomość z Szymonem zmienia Agnieszkę. W obronie ukochanego naraża swoją reputację zawodową, przyjaźń z Weroniką.
Przypadek sprawił, że pani adwokat przekonała się, iż to inni mieli rację, więc Olszewska rezygnuje ze znajomości z Szymonem. Okazał się być człowiekiem fałszywym i tak naprawdę niegodnym jej uczucia. Kolejnym krokiem na drodze do przemiany jest pomoc i serce okazane Tamarze. To w pewnym sensie spełnienie się w roli matki, którą nigdy nie została. Poznanie uzdolnionej muzycznie dziewczynki wyzwala w Agnieszce dobre uczucia, których wcześniej po prostu nie miała okazji ujawnić.
Kolejny mężczyzna w jej życiu, romantyczny i wrażliwy nauczyciel muzyki, zdaje się być ideałem. No właśnie zdaje się… Agnieszka patrzy na Rafała przez różowe okulary miłości nie dostrzegając w nim żadnych wad. Kiedy Olszewska spotyka się z Hofferową, z błyskiem szczęścia w oczach opowiada o romantycznych spacerach, koncertach, ale oczekuje czegoś więcej. Kiedy wreszcie dochodzi do intymnego tet a tet, sielankę przerywa powracająca wcześniej z sanatorium matka Rafała, która strofuje go jak sztubaka, nie zważając na obecność przyjaciółki syna, wręcz jest wobec niej arogancka. Agnieszka wkrótce przekonuje się, że Sobczak nie potrafi uwolnić się spod dominacji matki, która sprytnie nim manipuluje, aby nie stracić jedynaka. Dyplomatycznie wycofuje się z kłopotliwej sytuacji, do jakiej doprowadził jej ukochany. A on nie potrafi opowiedzieć się po stronie miłości, nie potrafi podążyć za głosem serca. Agnieszka postanawia z nim zerwać. Nie chce rywalizować z jego matką. Ewa przekonuje, ją, aby nie rezygnowała z tej miłości widząc przecież całkiem niedawno błysk szczęścia w oczach przyjaciółki. Ulegając namowom Hofferowej, ale też podążając za głosem serca, postanawia dać Rafałowi szansę. A on? Po upojnej nocy spędzonej z ukochaną ma wyrzuty sumienia, że matka znalazła się w szpitalu, bo zostawił ją samą. Kiedy ponownie spotyka się z Agnieszką, mówi, że musi opiekować się matką i nie ważne, co on czuje. Olszewska próbuje zrozumieć zachowanie i zaakceptować postępowanie ukochanego, chociaż przychodzi jej to niełatwo. Czy dawna Agnieszka walcząca z nałogiem, bezpardonowo wkraczająca w życie innych zachowałaby się tak samo? Z pewnością nie! Ale teraz Agnieszka to zupełnie inna postać – po prostu przeszła m e t a m o r f o z ę!
AMOR VINCIT OMNIA
co znaczy miłość zwycięża wszystko (dla tych, którzy nie znają łaciny)
(Agnieszka po raz trzeci)
Agnieszka Olszewska od momentu, kiedy widz ją poznaje, zmieniła się bardzo. To prawda. Potrafi stłumić pojawiające się uczucie do Romana, chociaż w początkowej fazie znajomości chyba miała ochotę na burzliwy romans. Widząc jak bardzo Hoffer kocha żonę, rezygnuje z podboju, wręcz wypiera się głębszego uczucia, twierdząc w rozmowie z Ewą, że łączy ich tylko przyjaźń. Agnieszka potrafi kochać żarliwie osobę niekoniecznie na to zasługującą taką jak Szymon. No tak, ale przecież kocha się nie za coś, lecz mimo wszystko. Dopiero ujawnione przez przypadek łgarstwa ukochanego i nie całkiem czyste interesy sprowadziły ją na ziemię. I chociaż rezygnuje ze znajomości z Szymonem, miłość ją zmienia i uskrzydla. Staje się lepsza dla ludzi i świata. Okazuje się, że ta podła, złośliwa i zaborcza niegdyś Agnieszka potrafi bezinteresownie pomagać, otoczyć opieką i czułością obcą dziewczynkę. To miłość wyzwala w pani adwokat całe pokłady dobra, które pewnie były w niej zawsze. Chce kochać i być kochaną, choć na obiekt swych uczuć patrzy przez różowe okulary. Cierpliwie znosi tłumaczenia Rafała o konieczności opiekowania się matką, nie czyni mu wyrzutów, że poświęca jej za mało czasu.
„Zła” Agnieszka powoli odchodzi w przeszłość. Wcześniejsza obojętność, wręcz podłość to skorupa chroniąca przed złem tego świata i ludzi, którzy nie zawsze byli jej życzliwi, a ona nie pozostawała im dłużna. Sądzę, że tak samo jak widz wierzył, że Agnieszka jest zła, teraz jeszcze bardziej wierzy w to, że stała się dobra. Ale to nie staje się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Agnieszka zawsze była dobra i wrażliwa, czuła i spragniona miłości.
Po prosu wcześniej nie miała okazji, aby wyzwolić w sobie najlepsze uczucia.
Przecież amor vincit omnia – miłość zwycięża wszystko.
„MIŁOŚĆ CI WSZYSTKO WYBACZY”
(Agnieszka po raz czwarty)
Poznanie romantycznego nauczyciela muzyki swojej podopiecznej okazało się być dla Agnieszki wydarzeniem przełomowym. Sobczak również jest wyraźnie zainteresowany swą nową znajomą. Po muzycznej uczcie zaprasza ją na lampkę wina. Przeżywa niemałą konsternację, gdy dowiaduje się, że pani adwokat należy do AA. Szybko jednak się reflektuje i podąża za nią. Spędzają sympatyczny wieczór, po którym Agnieszce szybciej zaczyna bić serce. Oboje mają pierwszą młodość za sobą i niewłaściwe lokowanie uczuć. Może właśnie dlatego stają się sobie coraz bliżsi. Sobczak zaprasza Olszewską na spacery, koncerty, toczą długie rozmowy. Agnieszka oczekuje jednak czegoś więcej. I wcale nie chodzi jej o jakieś deklaracje uczuciowe. Jest dojrzałą kobietą i po prostu potrzebuje bliskości. Rafał jednak nie przekracza pewnej granicy, co utwierdza ją w przekonaniu, że jest człowiekiem nieśmiałym. Ewa Hofferowa w trakcie rozmowy zachęca przyjaciółkę, aby ośmieliła Sobczaka. Widzi jak Agnieszka z entuzjazmem w głosie i błyskiem szczęścia w oczach opowiada o swym ukochanym, twierdząc że nie ma wad…
Po pierwszej wizycie w domu Rafała skonsternowana i zażenowana sytuacją (niespodziewanym powrotem matki) dyplomatycznie opuszcza mieszkanie. Ma nadzieję, że Rafał pobiegnie za nią. Tego pragnie… i jest rozczarowana. Postanawia zerwać z nim, nie chce rywalizować z jego matką. Przy najbliższym spotkaniu Sobczak przekonuje ją, aby dała mu szansę, tłumaczy swoją wielką zażyłość z matką, ale twierdzi zarazem, że potrafi samodzielnie podejmować decyzje.
Aby nie narażać się na impertynencje ze strony pani Ludwiki, Agnieszka zaprasza Rafała do siebie. Po upojnej nocy Sobczak ma wyrzuty sumienia, że nie odebrał telefonu, zostawił matkę samą, przez co znalazła się w szpitalu. Agnieszka bliska jest stwierdzenia, że ją obwinia, ponieważ namówiła go na to spotkanie.
Chociaż wydaje się, że bardzo zaangażował się w tę znajomość, dla matki chce zrezygnować ze spotkań. Agnieszka nie bardzo rozumie jego postępowanie, próbuje delikatnie protestować.
Podczas kolejnego spotkania promienieje ze szczęścia, kiedy dowiaduje się, że wyjadą razem na weekend. Cieszy się z ponownego spotkania i perspektywy wspólnego wyjazdu. Ale jeszcze tego nie wie, że pani Ludwika odprawiła pielęgniarkę, więc z weekendu pewnie nic nie wyjdzie. Czy Agnieszka długo tak jeszcze wytrzyma? Wprawdzie jest kobietą silną i zdecydowaną, która pokonała wiele przeciwności losu. Jednakże wobec Rafała wykazuje się wielką uległością, prawie tak wielką jak jego wobec matki.
Tylko miłość jest w stanie sprawić, aby tak niegdyś „twarda” kobieta stała się istotą poddającą się czyjejś woli. Nie, nie, Agnieszka nie stała się bezwolna, ona jest po prostu zakochana. A „miłość ci wszystko wybaczy” jak mówią słowa piosenki. Agnieszka we wcześniejszym wcieleniu, zła i zdesperowana, pewnie dawno już dałaby sobie spokój z Rafałem. Agnieszka zakochana cierpliwie znosi odsuwanie na dalszy plan, ukradkiem ofiarowane minuty szczęścia. Podobno „lepiej się dzielić mężczyzną niż nie mieć go wcale”. Jak długo jednakże Agnieszka zechce się dzielić Rafałem z jego matką? Przecież nie jest to podział ani równy ani sprawiedliwy. Lwia część należy do pani Ludwiki. Miejmy nadzieję, że Rafał wreszcie pójdzie za głosem serca i po rozum do głowy. Że co, że te dwie rzeczy nie idą w parze? Niech idą więc po kolei, ale niech wreszcie się zdecyduje!
Empatyczna kobieta z klasą… – Empatyczna kobieta z klasą…
Choć w filmografii Katarzyny Walter brak jest serialu „Na Wspólnej”, w którym występuje przez ostatnie dwa lata (od listopada 2006), chciałabym kilka zdań bohaterom tegoż poświęcić.
Od momentu kiedy pojawia się Agnieszka Olszewska kreowana przez Katarzynę Walter, film niewątpliwie zyskał na atrakcyjności. Piękna, zgrabna, inteligentna pani adwokat, choć odnosi sukcesy zawodowe, dotychczas nie wiodło jej się w życiu osobistym.
Na miłość podobno nigdy nie jest za późno, o czym przekonała się nie tylko Agnieszka. Poznanie romantycznego nauczyciela muzyki swojej podopiecznej okazało się być w jej życiu wydarzeniem przełomowym. Choć oboje pierwszą młodość mają za sobą, uczucie zawładnęło nimi bez reszty. Ale jak to często bywa, miłość napotyka na przeszkody, a droga do osiągnięcia szczęścia – wyboista…
Nie jestem zwolennikiem idei „cel uświęca środki”. Nie każdy cel jest wart użycia radykalnych środków, a i nie wszystkie środki należy wykorzystać dla osiągnięcia błahego celu. Aby osiągnąć upragniony cel, ludzie imają się różnych metod: od szczerej aż do bólu prawdy, bicia przeciwnika na oślep, gdzie popadnie, aż do kłamstwa i szantażu włącznie. Po drodze znalazłoby się jeszcze parę innych sposobów… Wydaje się, że wybranie „złotego środka” jest drogą najwłaściwszą, choć często trudną.
No cóż, szczera prawda, owszem, jest dobra, ale należy się zastanowić, czy ten komu chcemy ją wyznać, od nas tego oczekuje. Czy szczerością aż do bólu nie wyrządzimy komuś „niedźwiedziej przysługi”? Nie, nie jestem zwolennikiem okłamywania, oszukiwania czy krętactwa we wszelakiej postaci. Czasami wystarczy dyskretnie coś przemilczeć, czy nie dopowiedzieć do końca… Metoda bicia na oślep też bywa zawodna, szczególnie, gdy przeciwnik silniejszy… Kłamstwo okazuje się również mało skuteczne, bo jak się często powiada „kłamstwo ma krótkie nogi”.
Dokąd zmierzam tymi dywagacjami natury filozoficzno- etyczno-moralnej? Do odpowiedzi na pytanie, która z powyższych metod osiągnięcia celu będzie skuteczna dla Agnieszki i Rafała? Cel mają niby ten sam – obronić swoją miłość, miłość wzajemną i przekonać do niej matkę Rafała. Jednakże różne drogi wiodące do tegoż celu wybrali. Rafał chce być z Agnieszką, tak przynajmniej deklaruje, ale nie potrafi sprzeciwić się własnej matce, nie potrafi powiedzieć wprost o swoim uczuciu do ukochanej kobiety. Nie wybrał zatem drogi prawdy, zresztą nie wiadomo dokąd ta prawda by go zawiodła.
„Prawda was wyzwoli”, ale od czego? Od wieloletnich przyzwyczajeń, uległości? Wolność jest pojęciem względnym. A zatem prawda, która ma wyzwolić może być wolnością od czegoś lub do czegoś.
O tym jak „krótkie nogi ma kłamstwo” Rafał boleśnie się przekonał – starczyło na drogę z Warszawy do Kielc, choć w planach było Zakopane… Zaborcza i wścibska mamusia nie omieszkała zatelefonować do matki kolegi, na którego koncert rzekomo syn pojechał. Prawda po czasie i sprzeciw na odległość nie pomogły…
Mama znalazła się w szpitalu, a Rafał wraca w pośpiechu do Warszawy…
Gdyby Agnieszka wyznała szczerą prawdę matce Rafała, że kocha jej syna i chce być z nim, Sobczakowa poczułaby się zagrożona i znienawidziłaby ją… Cóż by zyskała? Wroga do końca życia. A straciłaby… miłość…
Kłamstwo? Tę drogę Olszewska ma już za sobą i doskonale wie o tym, ile krzywdy można wyrządzić, więc z pewnością nie będzie się uciekać do mniejszych czy większych kłamstewek… Poza tym sama ma za złe Rafałowi, że nie powiedział matce prawdy o ich wspólnym wyjeździe. Jaka zatem droga pozostaje? Jaki jest ów „złoty środek”, aby „wilk był syty i owca cała”? Taktyka i dyplomacja! Ale aby było to skuteczne, trzeba być nie tylko elokwentnym, bystrym i inteligentnym, czego Agnieszce odmówić nie można. Przy całym szacunku dla wszelakich zalet charakteru i umysłu pani adwokat, tylko tyle czy aż tyle, byłoby za mało. Kobieca intuicja, owszem, też przydaje się w różnych sytuacjach. Jednak to co najbardziej istotne – trzeba być empatycznym… Tak empatycznym – umieć wyobrazić sobie, co odczuwa nasz adwersarz i do tego wybrać odpowiednie środki. Trzeba umieć wczuć się w sytuację i spróbować zastanowić się, jak sami byśmy w niej postąpili… Empatia wiąże się z umiejętnością głębokiego wglądu we własne wnętrze oraz z osobistą wrażliwością na wszystko, co istnieje. Wśród wielu przymiotów Agnieszki należałoby podkreślić tę szczególną wrażliwość, która pozwala być empatyczną…
Jednak przez lata sukcesów i porażek w życiu zawodowym i osobistym Agnieszka nauczyła się panować nad swoimi emocjami. Wprawdzie czasami widzimy ją stremowaną, czy zdenerwowaną, ale to jako się rzekło, owa szczególna wrażliwość…
Wydaje się, że taką drogę obrała Agnieszka. Choć przyznaje w rozmowie z Ewą, że boi się pani Ludwiki, wybiera się do niej z wizytą. I cóż widzimy? Za każdym podejściem wyprzedza „przeciwnika” o krok… Zaskoczonemu Rafałowi nie daje dojść do słowa. Zdumionej Sobczakowej wręcza bukiet z troską w głosie pytając o samopoczucie. Mówi, że gdyby wiedziała o stanie zdrowia, z pewnością nie wyjechaliby na weekend, a ona chętnie zaopiekowałaby się panią Ludwiką. Karci przy okazji Rafała, że jej o tym nie poinformował… Zdając sobie sprawę z tego, że to niemożliwe, proponuje wspólny wyjazd. Cóż dalej? Proponuje przygotowanie wespół z Rafałem pożywnego rosołu dla chorej, a w tym celu poczyniła już nawet zakupy. Wie, że gdyby sama zechciała „szarogęsić się” w kuchni, mogłoby to zostać źle odebrane. W związku z taką propozycją Sobczakowa wysyła zdziwionego syna, aby pomógł Agnieszce.
Poza tym gotowanie rosołu wymaga czasu, a Agnieszce trzeba czasu. Z pewnością nie wystarczyłaby piętnastominutowa towarzyska herbatka, a nie mogłaby też liczyć na to, że „pozbędzie” się na czas jakiś Rafała.
Zdaje się, a właściwie pewne jest, że wysyła go do sklepu, aby zostać z panią Ludwiką sam na sam. Może widz spodziewał się dantejskich scen, płaczu, czy walki wręcz między paniami… Nic z tego… Agnieszka proponuje przy herbatce jaśminowej oglądanie albumu rodzinnego. Doskonale wie, że tworzy to okazję, aby pani Ludwika mogła mówić na swój ulubiony temat – o ukochanym jedynaku. Kiedy wraca Rafał z zakupami, widzi panie w doskonałej komitywie… Oto co można osiągnąć odpowiednią taktyką i dyplomacją! Wydawać by się mogło, że te dwa pojęcia dalekie są od metod osiągania celu, jeśli jest nim wygranie walki o uczucie. Nic bardziej mylnego! Jeśli kwintesencją dyplomacji jest siła argumentów, a nie argument siły, czymże jest działanie Olszewskiej jeśli nie dyplomacją właśnie.
Ale tak „rozegrać” tę sprawę mogła tylko Agnieszka. Jest przecież adwokatem, dobrym adwokatem, więc nie brakuje jej zdolności oratorskich czy umiejętności przekonywania. Przecież nie przestaje się być nim poza salą sądową, czy kancelarią. Nie zawodzi jej też kobieca intuicja.
Agnieszka nigdy nie kłóci się z Rafałem, nie podnosi głosu, nie robi mu wyrzutów, co nie znaczy, że jego zachowanie czasami jej nie irytuje. Umie i chce słuchać racji swoich rozmówców, chociaż nie zawsze się z nimi zgadza. Z tych dwojga to Rafał jest człowiekiem spolegliwym, który bezkrytycznie poddawał się całe życie woli swej mamusi. To on jest konformistą.
Kiedy widzi całkiem „inną” Agnieszkę, jest zaskoczony, wręcz zdumiony. Usiłuje protestować, że nie tędy droga, że tak nie pozyska sympatii matki. Jednakże ona niezrażona konsekwentnie wypełnia krok po kroku swoją misję zjednania pani Ludwiki, misję walki o miłość, być może miłość swego życia. Okazuje się, że Rafał tak naprawdę nie zna, czy raczej nie poznał jeszcze „takiej” Agnieszki. Nie poznał jej pragnień, siły jej uczucia i desperacji z jaką potrafi walczyć o słuszną jej zdaniem sprawę… Wydaje się to dziwne, ale nie zna również swojej matki… i przez wiele lat spędzonych pod jednym dachem nie potrafił mówić o swoich uczuciach i pragnieniach, w taki sposób, aby nie raniąc osiągnąć cel. Jeszcze kilka takich wizyt i pani Ludwika wspaniałomyślnie odda sama Rafała w ręce Agnieszki, będąc oczywiście przekonaną, że to jest jej decyzja!
Gdyby Agnieszka zdała się tylko na poczynania, a raczej obietnice Rafała, pewnie jeszcze długo słuchałaby tłumaczeń, że może nie teraz… że musi poczekać… Jedną wizytą osiągnęła więcej niż Sobczak wszystkimi dotychczasowymi pseudodziałaniami…
Dyplomacja to wielka sztuka! Trzeba umieć tak pokierować sprawą, aby adwersarz pozostał w przekonaniu, że to on sam dokonał wyboru! Ale do tego potrzebny jest takt, nieprzeciętna inteligencja, no i empatia oczywiście!
Chyba nikt już nie może mieć wątpliwości, że Agnieszka osiągnie cel szybciej niż komukolwiek się wydawało…
Wcale nie potrzeba do tego radykalnych środków. Nie, nie oznacza to wcale, że nie trzeba użyć środków szczególnych. Gdyby to było takie łatwe i proste, Agnieszka i Rafał dawno byliby już razem. Trzeba po prostu umieć metody osiągnięcia celu wybrać i wiedzieć jak ich użyć!
Ale na to stać tylko kobietę z klasą, empatyczną kobietę, jaką z pewnością jest Agnieszka!
Nie, nie uważam, że to ja robię śmietnik! Internet od dawna jest totalnym śmietnikiem…
Wszelakie fora dyskusyjne (w tym filmowe również!) pełne są „śmieci”: infantylnych komentarzy, obraźliwych opinii, czy języka prawie że polskiego.
Czy dlatego, że mój wybór padł akurat na serial i w dodatku polski? Zapewniam, że ogląda go znacznie więcej osób niż Ci się zdaje… Poza tym może czasami warto oglądać jakiś serial (nie mówię, że wszystko jak leci) chociażby ze względu na określony wątek czy ulubionego aktora.
Wracając zaś do forów dyskusyjnych, niektórzy uciekają się nawet do prowokacji i pisząc o czymś celowo robią mnóstwo błędów (ortograficznych!), aby udowodnić jak prymitywni ludzie oglądają seriale… To jest dopiero śmietnik! Wszyscy (albo prawie wszyscy) krytykują, wyśmiewają, obrażają – aktorów też! Ktoś zrobił nawet na, zdawałoby się, poważnym forum filmowym ranking na najgłupszego aktora, czy najbrzydszą aktorkę.
I to jest właśnie śmietnik!
Seriale jedni oglądają inni nie – wybór należy do każdego z nas. Podobno o gustach się nie dyskutuje. Nie widzę jednak powodu, aby kpić z tych, którzy oglądają lub poddawać w wątpliwość ich intelekt. To że niektórych aktorów widzowie znają tylko z seriali, chociaż mają pokaźny dorobek pozaserialowy – ich strata (widzów oczywiście)! Można wymienić wiele nazwisk znakomitych aktorów, którzy mają za sobą wiele interesujących ról w ciekawych filmach zanim zaczęli grać w serialu.
Dodanie swojej opinii na temat konkretnych bohaterów nawet serialu na stronie określonego aktora nie zmusza nikogo do czytania wbrew swojej woli… Uważam, że ważne jest nie tylko to o czym, ale również jak się pisze, a zatem nie tylko treść, ale również forma się liczy. Jeśli chociażby jedna osoba czytając mogła coś znaleźć dla siebie i nie koniecznie wynikające z treści wątku, lecz z problemu, warto narażać się nawet na złośliwe komentarze. A może opinia moja miała służyć właśnie temu, aby ładnym językiem powiedzieć o nawet wydawałoby się błahych sprawach? Chociaż nie uważam, aby miłość, umiejętność rozwiązywania problemów, czy wybieranie określonych środków do osiągnięcia celu były sprawami błahymi.
Nikogo nie nakłaniam, nie przekonuję do oglądania tego czy innego serialu… a swój pogląd mam prawo wyrazić. To „kawałek” mojej wolności, z której zamierzam korzystać, niezależnie od tego czy to się komuś podoba czy nie…
Z poważaniem.
Życzę właściwych wyborów w Nowym Roku!
Nie krytykuję tego, że lubisz seriale, a już na pewno nie tego, że udzielasz się na forum. Wręcz przeciwnie- bardzo mnie to cieszy. Pisząc "śmietnik" miałem na myśli to, że dodajesz tyle komentarzy do jednej osoby, a przecież można to wszystko ładnie umieścić w jednym temacie, nikt na tym nie straci, a forum owej osoby stanie się bardziej przejrzyste. Nie mowię też, żebyś słuchała mnie, bo zadałem tylko pytanie i nie byłem złośliwy. Pozdrawiam :)
To świetnie, że przynajmniej w tej materii doszliśmy do porozumienia! Ale jest to dowód również na to, że należy wysławiać się precyzyjnie, bo jak kiedyś ktoś napisał „słowa są jak pęknięty kocioł, na którym wygrywamy melodie godne tańczącego niedźwiedzia, podczas kiedy chcielibyśmy wzruszyć gwiazdy”
Może w tym przypadku (ilości komentarzy) masz akurat rację! Ale wynika to z mojej krótkiej bytności na fdb. To da się poprawić! Jeszcze jedno sprostowanie: n i e j e s t e m fanką seriali. Napisałam o tym, gdyż zaciekawił mnie wątek tych właśnie postaci i jak pewnie można się domyślić kreacji aktorskiej. Wiem, że serial nie jest najlepszym testem dla aktora, ale bezsprzecznie przynosi największą popularność. Na razie powiedzmy, że przyglądam się opiniom, komentarzom, czytam recenzje, być może pokuszę się też o własne. A swoją drogą (sorry za kolokwializm) bardzo mnie interesuje, czy przeczytałeś chociaż jeden z tych komentarzy? Czy tylko zaopiniowałeś ze względu na ich liczbę?
Pozdrawiam !
Jeśli piszesz, że przeczytałeś to dlaczego pierwszy odzew to „śmietnik”. Wiem, wiem wyjaśniłeś to, ale w pierwszym momencie odebrałam to jako ocenę tekstu, co nie będę ukrywać mnie zirytowało, stąd może trochę ostra riposta…
Odkąd „bywam” na różnych forach, w tym filmowych, mam nieodparte wrażenie, że mnóstwo ludzi pisze, znacznie mniej czyta. A kiedy pojawia się tekst dłuższy, nie ma szansy, aby ktokolwiek do niego zajrzał. A nawet jeśli zdarzy się, że przeczyta, z pewnością nie pokusi się o komentarz. (przeczytałem, nie masz racji, nie zgadzam się itp.)
Wcale nie musi być to dyskusja o konkretnym filmie, ale równie dobrze można pogawędzić o problemach, do których film jest tylko pretekstem. Taki rodzaj polemiki mnie interesuje…
Rozumiem doskonale, że forum to niejako bieżąca dyskusja na temat. Ale myślę też, że czasami warto nad czymś się zastanowić, aby opinia była dogłębna. Nie potrafię pisać „monosylabami”, „wrzucać” komentarza „na gorąco” bez zastanowienia, więc nie wiem, czy chcę w ten sposób dyskutować. Po prostu będę pisać „sobie” komentarze, nie szczególnie licząc na to, że ktoś je przeczyta… Jeśli o czymś piszę, chcę, żeby było to nie tylko przekonujące i ciekawe (tak mi się wydaje), ale też napisane ładną, poprawną polszczyzną. Jak wcześniej nadmieniłam „język Internetu” mnie czasami irytuje i w taki sposób próbuję to zmieniać… Jest to pewnie „walka z wiatrakami”, ale czasami może warto „porobić za siłaczkę”…
Może kiedyś, zgodnie z Twoją sugestią, pokuszę się o jakąś recenzję, ale nie nastąpi to szybko…
Pozdrawiam!
Ps. Nie liczę na to, że przeczytasz wszystkie moje dotychczasowe komentarze nie tylko o rzeczonym serialu, ale i o osobie… Jeśli jednak byś się zdecydował, chętnie przeczytam, co Ty na to, a nie od razu, że śmietnik…
> AnuSs_ o 2009-01-05 03:51 napisał:
Nie lepiej zająć się czymś ciekawszym niż tyle
> pisać?
Na przykład czym? Co byłoby dla niej ciekawsze?
Dobrze, że w końcu ktoś pisze więcej niż jedno zdanie, że ktoś ma do powiedzenia więcej niż "Dno! 1/10" albo "Klasyk! 10/10" i "Polecam!!!!!!". Ciekawe, że takich "opinii" nikt nie nazwał zaśmiecaniem, chociaż jest ich 90%.
> Manna o 2009-01-05 17:35 napisał:
> Ciekawe, że
> takich "opinii" nikt nie nazwał zaśmiecaniem, chociaż jest ich 90%.
Jeśli chodzi o mnie to ja wcale nie nazwałem zamieszczanych przez Janę komentrzy śmieceniem, czy też niewartościowymi tekstami, wyjaśniłem zresztą o co mi chodzilo.
> Jana o 2009-01-03 20:39 napisał:
> Ps. Nie liczę na to, że przeczytasz wszystkie moje dotychczasowe komentarze nie
> tylko o rzeczonym serialu, ale i o osobie… Jeśli jednak byś się zdecydował,
> chętnie przeczytam, co Ty na to, a nie od razu, że śmietnik…
Owa osoba i serial mnie nie interesują, więc nie mam na ich temat nic do powiedzenia. Natomiast, jeśli napiszesz komentarz do filmu/ osoby, którą znam to z przyjemnością podyskutuję.
> majak01 o 2009-01-05 17:51 napisał:
ja wcale nie nazwałem zamieszczanych przez Janę komentrzy śmieceniem, czy też niewartościowymi tekstami>
To jest nas już dwoje :) Wiem, czytałam Twoje wyjaśnienie. Czytałam, bo są tacy, którzy lubią pisać i są inni, którzy wolą czytać. Ja raczej należę do tych drugich.
> Manna o 2009-01-05 17:58 napisał:
> ja wcale nie nazwałem zamieszczanych przez Janę komentrzy śmieceniem, czy też
> niewartościowymi tekstami>
>
>
> To jest nas już dwoje :) Wiem, czytałam Twoje wyjaśnienie. Czytałam, bo są
> tacy, którzy lubią pisać i są inni, którzy wolą czytać. Ja raczej należę do tych
> drugich.
To ja chyba jakimś mieszańcem jestem :P, bo lubię czytać i pisać ;)
Całkowicie się z Tobą zgadzam i cieszę, że mówi to „trzygwiazdkowa” forumowiczka.
Nie mam do nikogo pretensji, że temat czy postać go nie interesuje i nie chce wypowiadać się na temat zamieszczonego tekstu, ale denerwuje mnie jeśli ktoś mnie usiłuje obrażać albo wdaje się w bezsensowną polemikę (oczywiście nie mam tu na myśli ani Ciebie ani Majaka)
Serdecznie dziękuję, DOBRA KOBIETO za życzliwość i wparcie! Dzięki Waszej wymianie poglądów też się czegoś nauczyłam… Całe życie człowiek się uczy. Ponieważ jestem „raczkującym” forumowiczem, więc każda wskazówka jest dla mnie cenna (chociaż ta nie była akurat dla mnie). Też mam czasami problem z edycją tekstu. Jeszcze raz dziękuję i nie omieszkam poprosić o radę w konkretnych problemach…
Jeśli zechciałabyś skomentować tekst, który wywołał taką burzę, będę wdzięczna. Jeśli temat Cię nie interesuje, sorry nie będę nalegać.
Dlaczego o to proszę? W tym całym potoku „opinii” zirytowały mnie te, które tak naprawdę nic nie wnoszą, a mają na celu „przywalić”, bo temat komuś się nie podoba (np. grafomaństwo i pseudoaktorka).
Całe życie mnie uczono, że zwalcza się poglądy a nie adwersarza, ale niestety nieliczni forumowicze tej zasady się trzymają! Tym bardziej chapo bass czy jak kto woli „szacun” dla Ciebie i Majaka!
> justangel o 2009-01-09 19:36 napisał:
> odniosłam podobne wrażenie;)
Czyżbyś Aniele postanowiła stracić trochę swego cennego czasu? Tylko nie wiem po co, skoro jako rzekłaś ani lubisz ani znasz tę panią?
Cóż za wnikliwy komentarz! Chyba nie spociłaś się przy nim?
A „fikcyjny ruch na forum” powodują tacy właśnie dyskutanci, którzy nie znają, nie lubią, za to uwielbiają „dolewać oliwy do ognia” i obrażać! Gratuluję aktywności, którą przez swoje zacietrzewienie windujecie na początek listy, kogoś kogo ani lubicie ani znacie! Ale tak naprawdę też nie czytacie, bo temat jest znacznie szerszy… Nie liczę na odpowiedź.
> kuba wajda o 2009-01-08 16:33 napisał:
> z jakiegoś fanklubu "k. walter" jesteś? jeśli nie, to może pomyśl o założeniu
> czegoś takiego? xD
Z pewnością fanklubu zakładać nie będę z tej prostej przyczyny, że od dawna nie jestem „jednomyślna”, co łączy fanów. A poza tym o czym byście tak żarliwie dyskutowali?
A „fikcyjny ruch na forum” powodują tacy właśnie dyskutanci, którzy nie znają, nie lubią, za to uwielbiają „dolewać oliwy do ognia” i obrażać! Gratuluję aktywności, którą przez swoje zacietrzewienie windujecie na początek listy, kogoś kogo ani lubicie ani znacie! Ale tak naprawdę też nie czytacie, bo temat jest znacznie szerszy… Nie liczę na odpowiedź.
Więcej tego tematu komentować nie zamierzam!
COMEBACK – Od powrotu Katarzyny Walter do zawodu upłynęło kilka lat. Przez ostatnie dwa przede wszystkim dała się poznać telewidzom jako serialowa Agnieszka, choć zagrała w wielu innych pojawiając się na krótko na „gościnne występy”. Jeśli ktoś nie znał jej wcześniej, jego strata, bo ma swoim dorobku aktorskim parę ciekawych ról. Szkoda tylko, że nasza rodzima telewizja zamiast katować setnymi powtórkami oklepanych komedii nie zdobędzie się na emisję filmów sprzed lat 15 czy nawet 20, które nie są znane szerszej widowni – tych z Katarzyną Walter – niekoniecznie w roli głównej. Część z nich to przecież filmy zrealizowane dla TVP, więc z pewnością telewizja ma je w swoim archiwum. To, że TVN nie emituje filmów z Jej udziałem – to zrozumiałe. Za to Canal+ powtarza wiele razy ten sam „Niech żyje miłość”. Bardzo go lubię, ale może czas najwyższy dorzucić coś innego z filmografii Walter. Przecież jest parę ciekawych pozycji, chociażby debiut „Lubię nietoperze”. Mimo że za horrorem nie przepadam, myślę, że jest godny polecenia nie tylko ze względu na postać głównej bohaterki (wampirzycę śliczną i młodą), ale też świetną kreację Marka Barbasiewicza. Z pierwszoplanowych ról interesujące są filmy TV „Na wolność” i „Jedenaste przykazanie”. A jakie to jedenaste? Nic za darmo. Co jeszcze? Kilka pozycji, choć nie zawsze są to role pierwszoplanowe: „Idol”, „Prominent” czy serial dla młodzieży „W krainie władcy smoków”. Żałować tylko należy, że po powrocie Katarzyny Walter po wieloletniej przerwie w wykonywaniu zawodu, nie zaproponowano Jej ciekawej roli (i nie mam na myśli seriali) właściwej dla urody, wieku i talentu. Wiadomo, że niektórych postaci nie będzie już Jej dane zagrać (chociaż przy dzisiejszej technice wszystko jest możliwe), ale mam nadzieję, że jeszcze przed Nią wiele wspaniałych wyzwań aktorskich.
Czego na Nowy Rok życzę!
Wiek balzakowski – Przerwa w wykonywaniu zawodu artystycznego wiąże się z wielkim ryzykiem. Myślę, że Katarzyna Walter przez odejście od aktorstwa na parę lat zaprzepaściła szansę na zagranie kilku ciekawych ról. Jedni powiedzą, że pewnie było brak ciekawych propozycji inni, że czasami po prostu trzeba odpocząć, aby do cna się „nie wypalić”…
Interesujący debiut ponad dwadzieścia lat temu u boku Barbasiewicza w horrorze „Lubię nietoperze” Jednakże wcześniej pokazała się na „srebrnym ekranie” w serialu „07 zgłoś się” będąc jeszcze w szkole aktorskiej (ale o tym można poczytać w Internecie).
Niepospolita uroda sprawiła, że na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych uważano ją
za najpiękniejszą polską aktorkę. Wystarczy zresztą popatrzeć na zdjęcia z tamtego okresu… Minęło wiele lat od debiutu i paru znaczących na drodze artystycznej filmów (chociaż jak sama twierdzi, nie było ich aż tak dużo)… Dzisiaj choć pierwsza młodość przeminęła, uroda pozostała – uroda właściwa wiekowi kobiety prawie pięćdziesięcioletniej (prawie robi wielką różnicę!) Dzisiaj Katarzyna Walter kobieta dojrzała, aktorka doświadczona i utalentowana, co jeszcze może zagrać? Myślę, że wiele ciekawych ról, jeśli będą takie propozycje… Ale niestety w skomercjalizowanym świecie nie zawsze można otrzymać to, czego się pragnie. Sądzę, że Katarzyna Walter nie jest w pełni wykorzystana ( oczywiście jako aktorka). Podobnie jak wielu polskich aktorów gra w produkcjach nie zawsze najwyższego lotu, ale robi to świetnie…
Chociaż Alicja z „Pensjonatu Pod różą” z pewnością nie budziła sympatii widzów, była aktorskim majstersztykiem. A aktualna produkcja TVN-„Na wspólnej”? Niektórzy pewnie się oburzają, jak można coś takiego oglądać, ale inni – i zapewniam, że jest ich niemało – oglądają, wręcz ekscytują ich losy serialowych bohaterów…
Postać, w którą wcieliła się Katarzyna Walter, to adwokat Agnieszka Olszewska – piękna
i inteligentna kobieta z charakterem. Przez dwuletni już jej pobyt na ekranie film zyskał na atrakcyjności. Nie miejsce tu na streszczanie całego wątku… Tym, którzy oglądają jest to niepotrzebne, a tym bardziej tym, którzy z góry zakładają, że polskie telenowele są nic niewarte…
W wywiadzie sprzed półtora roku Katarzyna Walter na pytanie, jaka marzy jej się rola, odpowiedziała: Maria Stuart lub Lady Makbett ewentualnie Ester Greenwood bohaterka „Szklanego klosza” Sylvii Plath.
To dowód, iż aktorka nie boi się największych wyzwań… Cóż należałoby sobie i Katarzynie Walter życzyć, aby przynajmniej jedno z tych życzeń się spełniło…
Wierzę, że marzenia się spełniają… Inaczej nie warto byłoby tkwić w tym zawodzie.
Być może zabrzmi to patetycznie, ale aktorstwo to misja, do której oprócz talentu trzeba mieć powołanie.
Jeśli ma się odwagę, aby po kilkuletniej nieobecności powrócić do tego zawodu, to coś jest na rzeczy…
Ta strona powstała dzięki ludziom takim jak Ty. Każdy zarejestrowany użytkownik ma możliwość uzupełniania informacji
o osobie.
Poniżej przedstawiamy listę autorów dla tej osoby:
Proszę czekać…
AKTORKA DWÓCH SERIALI? – Niemałą konsternację przeżyłam zaglądając na stronę Katarzyny Walter w Wirtualnej Polsce.
Otóż filmografia aktorki na stronie WP ogranicza się do dwóch seriali: „Pensjonat Pod różą” i „Na wspólnej”. Prawda, że z seriali, w których grywała ostatnio, najlepsze. W kilku innych pojawiła się gościnnie, ale nie w tym tkwi problem. Wcale nie zamierzam przytaczać, wymieniać wszelakich pozycji, które znaleźć można na innych stronach, w których filmografię potraktowano rzetelnie. O rzetelność właśnie mi chodzi. Skwitowanie dorobku artystycznego aktorki dwoma serialami jest po prostu n i e r z e t e l n e. To również ignorancja autorów strony WP , którzy nie zadali sobie minimum trudu, aby pewne rzeczy sprawdzić. Nie wspomnę już o tym, że jest to duży nietakt w stosunku do artysty o dorobku jednak znacznie większym niż te dwa seriale. Poza tym stawianie w jednym szeregu profesjonalnego aktora i amatora, jeśli największym osiągnięciem tego drugiego jest udział w jednym z popularnych seriali, jest po prostu nietaktem…
Katarzyna Walter na czas jakiś odeszła od wykonywania zawodu, nie znaczy to jednak, że jej dotychczasowy dorobek zniknął, a ona zaczyna od początku. Podziwiać tylko należy, że znalazła w sobie tyle siły i motywację, aby wrócić na scenę, co z pewnością po kilku latach łatwe wcale nie było. Ale cóż dusza artysty – a raczej artystki – wygrała i chwała jej za to! Polecam inne strony (między innymi tę właśnie – fdb), na których można znaleźć c a ł ą filmografię, abyście drodzy widzowie nie pomyśleli błędnie, że Katarzyna Walter to aktorka dwóch seriali.
Ma na „swym koncie” kilkanaście filmów i ponad dwudziestoletni staż w wykonywaniu zawodu. Do dorobku artystycznego zaliczyć należy występy na scenach teatrów we Wrocławiu i Warszawie, w spektaklach teatru telewizji. Jeśli przyjąć nawet, że przez 7 lat była poza zawodem, to i tak mamy około 18 lat aktorstwa w czystej postaci. Zatem jawi się kolejne pytanie do autorów strony WP, jaki może być wspólny mianownik dla profesjonalisty w każdym calu ze wspomnianym amatorem, który zagrał w jednym serialu? Według mnie nie ma takiego odniesienia, bo być nie może.
Internet, niestety, pełen jest przekłamań, nieścisłości i nie mam wcale na myśli tylko tego konkretnego przykładu. Często jest źródłem nie informacji a raczej d e z i n f o r m a c j i! Ale przecież to ludzie go tworzą… Wniosek zatem z tego taki, że nie należy się ograniczać do jednego źródła informacji!
Jeżeli zaś sami taką informację tworzymy – bądźmy r z e t e l n i!