@zAwI
Zasadniczo nigdy nie sugeruję się oceną filmu.. – ..między innymi z tego właśnie powodu. Ocena oceną, a tak na prawdę opinie są kluczowe.
Co prawda-jeśli ktoś jest zapalonym filmożercą, to spokojnie na 90% przypadków trafnie oceni film po jego zwiastunie. Co nie zmienia faktu, że ocenianie filmu przed jego obejrzeniem jest śmieszne. Ale ale, nie wiem czy ktoś wie-kiedyś była pewna gazeta filmowa. ogólnie całkiem nieźle im szła ich praca, ale mieli kilka wpadek, np. dystrybutor w Polsce nie zgodził się na pokaz przedpremierowy "Matrix-reaktywacja" (dla reporterów, krytyków, czy kogo tam), więc nie można było ocenić tego filmu. Tak więc twórcy tej gazety założyli chyba, że film będzie tak dobry jak jedynka i dali kontynuacji najwyższą wg ich skali ocenę. Ot tak-ryzyk fizyk. Jak się okazało dali ciała-później już nie praktykowali takich metod:) Dwójka Matrixa nie była dnem, ale nie zasługiwała na najwyższą ocenę. Dziwna akcja, bo ceniąca się gazeta nie powinna robić takich akcji.
No nie wiem. Swego czasu Stallone ze swoją wykrzywioną mordą najbardziej chyba pasował do roli Dredda. Ten w komiksie też ciągle wykrzywiał buźke jakby miał wieczny skurcz mięśni twarzy. A Urban…najlepiej na głowie leży, ale czy tak dobrze prezentuje sie w uniformie sędziego? 'wizualnie' najlepiej odpowiadają Lundgren i Stallone, ale odpadają ze względu na wiek.
Poczekamy zobaczymy jak to wyjdzie Urbanowi, ale dla mnie pasuje on do Dredda jak Olyphant do Hitmana – to nie to.
JB. - Niezłe śmiechy szły przy tej bajce. Jakby Steve Oedekerk zabrał się za ekranizacje to pierwszy poleciałbym do kina. Facet ma dystans do siebie więc i ubaw byłby przedni.
To samo sobie pomyślałem :)
Bujda. Totem Leonarda nie przewraca się, a bohater Leonadra znał wcześniej postać grana przez Caine’a, więc czemu miałaby ona nie pojawić się we śnie, tak samo jak żona DiCapria? Poza tym znając Nolana-kino miało być ambitne, a zatem DiCaprio uwięziony we własnym śnie-to jest dopiero ciekawe. "Gdybyś miał sen tak realny, że wydawałby sie rzeczywisty-jak odróżniłbyś fikcję od prawdy?" – kwestia Morfeusza, która idealnie pasuje do zakończenia. W innym przypadku-zakończenie całkowicie psuje poziom filmu. Taki bollywoodzki happy end.
A swoją drogą:
1.powyższą wypowiedź powinien umieścić sam reżyser, a nie aktor,
2.po co zdradzać zakończenie filmu, gdy nie wszyscy go jeszcze widzieli? Zakładam, że jak ktos nie widział filmu, a planuje, to nie zainteresuje się tym artykułem (z całym szacunkiem dla Michal_Dajer) i moją wypowiedzią, która też co nieco zdradza :).
Proszę czekać…