Doktor Henry Frankenstein od kilku miesięcy, przeprowadza ze swoim upośledzonym sługą, eksperymenty mające na celu przywrócenie zmarłych do życia. Pewnego wieczoru wykorzystując energie burzy udaje mu się to i jego twór ożywa. Niestety Fritz zamiast mózgu zwykłego człowieka, przyniósł mózg mordercy co spowodowało, że monstrum stało się niebezpieczne dla ludzi. Uwolniwszy się z więzienia potwór, zaczyna zabijać każdego kogo napotka. Asmodeusz
Świetny horror – twórcy Pił czy innych Teksańskich Masakr mogliby się od niego dużo uczyć. Niesamowity klimat, najlepsze były sceny płonącego młyna oraz wrzucenia dziewczynki do stawu przez monstrum Frankensteina. Aż ciarki mnie przeszły po plecach! Boris Karloff zagrał według mnie trochę lepiej od Roberta De Niro. Jedyne, co mi naprawdę przeszkadzało to to, że nie było praktycznie wcale muzyki. A liczyłem, że Bernhard Kaun coś zwojuje podczas realizacji tego kultowego i wiekopomnego dzieła. Kocham kino XX wieku.
Pozostałe
Dalej nr 1 dla mnie