Brak w tym rozmachu Gry o tron, jednak to solidna rozrywka z bardzo dobrym Cavillem. 6
Na ten dzień czekali prawdopodobnie wszyscy fani Wiedźmina na całym świecie. Niezależnie czy mówimy o wielbicielach gier wideo od CD Project Red czy ludziach kochających powieści Andrzeja Sapkowskiego. Tak, więc nastał 20 grudnia, czyli dzień premiery serialu Wiedźmin na platformie streamingowej Netflix. Czy produkcja jest dobra i spełnia pokładane w niej nadzieje? Czy Netflix będzie miał swoją Grę o tron?
Na początek osoby nieznające literackiego pierwowzoru, ani kultowych już gier wideo powinny zaznajomić się z opisem historii prezentowanej na ekranie. Głównym bohaterem opowieści jest zmutowany łowca potworów - Geralt z Rivii, który ma zamiar znaleźć miejsce w tym pozbawionym skrupułów świecie. Niestety z doświadczenia wie, że nawet najgorsze monstra pałętające się po planecie nie są tak złe, jak drugi człowiek.
To co rzuca się w oczy na początku to fakt, iż serial jest momentami nierówny. Świetne sceny, które mogą robić wrażenie nawet, jak na standardy stricte telewizyjne, często przeplatają się z sekwencjami nieco mniej ciekawymi i nierobiącymi efektu wow. Całość jest czasami trochę chaotyczna, aczkolwiek na lekką obronę twórców napiszę, że mieli oni ogromną ilość materiału do ogarnięcia. Wybranie odpowiednich wątków i wyrzucenie tych zbędnych to jednak nie lada wyczyn. Mimo wszystko ogląda się to w miarę dobrze i przygoda Geralta wciąga widza dosyć szybko.
Niekiedy widać, że twórcy mieli ograniczony budżet. Co prawda potworów nie jest tak dużo, jak można było się spodziewać po serialu, którego głównym bohaterem będzie ich łowca, jednak to co widać na ekranie na pewno nie do końca zadowoli wielbicieli efektów specjalnych. Od razu trzeba też zaznaczyć, że nie powinniście spodziewać się CGI rodem z polskiej produkcji z Michałem Żebrowskim. Reszta elementów takich, jak dekoracje czy kostiumy także nie wybija się ponad przeciętność. Odnoszę również wrażenie, że w prezentowanym świecie mało życia i magii, jednak nie można mu zarzucić braku mrocznego klimatu średniowiecznej krainy. W tym akurat Wiedźmin jest dobry.
Najważniejszym elementem, dla którego warto zobaczyć ten serial jest... Henry Cavill! Serio. Hollywoodzki gwiazdor idealnie odnajduje się w roli niezbyt rozmownego, pozbawionego emocji gościa zabijającego stwory. Jednak jak już zaczyna mówić to klękajcie narody - świetna barwa i chłód w jego głosie to coś czym Cavill mnie przekonuje. Przy pierwszych informacjach o jego angażu nie do końca pasował mi do roli Geralta, jednak teraz mogę napisać, że była to dobra decyzja. Cavill włożył w to sporo serca i czuć, ze dobrze czuł się na planie grając wiedźmina.
Wiedźmin nie jest najlepszym serialem na świecie, ale powiedzmy sobie szczerze - nikt z osób zamieszanych w realizację tej produkcji nie zamierzał nawet do tego miana pretendować. Mimo wszystko jest to całkiem sympatyczna przygoda, z którą powinni zaznajomić się fani uniwersum oraz gatunku fantasy. Serialowi może brakuje rozmachu wspomnianej we wstępie Gry o tron, za to widać w tym wszystkim serce i chęci do stworzenia, jak najlepszego serialu. Bardzo dobrze, że ta produkcja powstała. Jeśli zastanawiacie się, jak spędzić zbliżające się święta Bożego Narodzenia, to zdecydowanie sięgnijcie po "netfliksowego Wieśka".
@kamilzolkiewicz777 "Sezon opowiada o tym, co dzieje się po śmierci Yennefer, która straciła życie w bitwie o Wzgórze Sodden." – że co? Serio. Czy my aby na pewno oglądaliśmy ten sam serial? Mam wątpliwości. Przeczytałem tekst z ciekawości na ocenę, którą wystawiłeś, ale ilość ogólników którymi sypiesz i bzdura wymyślona przez scenarzystkę o potrzebie zdynamizowania akcji, sprawia, że naprawdę mam wątpliwości czy na pewno widziałeś drugi sezon. Z rzeczy wymyślonych przez Sapkowskiego w drugiej serii jest tylko pierwszy odcinek, będący zmodyfikowaną adaptacją jednego z jego opowiadań. Natomiast cała reszta, poza nazwami własnymi części bohaterów i miejsc, to kiepski pomysł twórców, którzy całkowicie odcięli się od powieści AS, którą mieli przenieść na ekran. Chyba uznali, że potrafią lepiej. Jednak sprawili, że cała historia i relacje między bohaterami stały się naiwne i bezpłciowe.
Jedyne co faktycznie moim zdaniem można zaliczyć na plus w tej serii to efekty specjalne, które sporo zyskały w stosunku do pierwszego sezonu.