@A_Biel
Dawno się tak nie bawiłam na filmie. Rozrywka w najczystszej postaci. Miałam pewne wątpliwości co do Coopera gdy okazało się, że będzie podkładał głos dla Rocketa, ale okazał się idealnym wyborem. Brzmiał dokładnie tak jak powinien brzmieć. Ale co najważniesze wizualnie obaj Groot i Rocket wyglądali świetnie.
A, i fajnie, że pokazali Cosmo :)
Serial zmienia pewne elementy z książki i dodaje nowe, również z przyczyn oczywistych pomija masę postaci, ale ogólny zarys jest mniej więcej ten sam i kto miał umrzeć umarł. W niektórych przypadkach co prawda umarł też ten kto umrzeć nie powinien.
Jeśli chodzi o Stannisa to wśród fanów panuje ogólne przekonanie, że twórcy (D&D) tej postaci po prostu nie lubią. Nie wiem czy to prawda i czy któryś z nich to potwierdził, ale faktem jest, że książkowy Stannis jest bardziej stanowczy i nie daje się dyrygować innym osobom. W serialu niestety można odnieść odwrotne wrażenie.
>
> Sorry, rozumie że z Waszego kobiecego punktu widzenia, korzystanie z usług
> prostytutek to dyshonor ale zauważmy, że w serialu właściwie każdy władca z nich
> korzystał, często zostawiając też garść 'bękartów'.
>
Tywin to nie Robert i jakoś wydaje mi się sprzeczne z jego osobą to, że mógłby posiadać jakiekolwiek bękarty.
>
> Początkowe odcinki to przedstawienie Starków i Lannisterów jako głównych
> bohaterów, śmierć Neda w sezonie 1. to spore zaskoczenie, śmierć Catelyn i Robba
> w sezonie 3. to jedno z najbardziej szokujących wydarzeń w historii telewizji.
> Jednak sezon 4. to już cała seria uśmiercanych bohaterów, co jasno przestrzega
> przed przywiązywaniem się do konkretnych postaci.
>
W serialu może jest wrażenie, że co chwilę ktoś umiera ale tak to już jest jak upchnierz w 10 odcinkach całą książkę. W której jest dużo śmierci, ale jest też 3 razy więcej postaci i ciągle dochodzą nowe, więc nie ma się w takiego wrażenia, że ubili połowę postaci. A to, że giną ważne postacie absolutnie mi nie przeszkadza. Mam już dość filmów i seriali gdzie wiesz, że głównym bohaterom nic nie grozi niezależnie od niebezpieczeństwa w jakim się znaleźli. Tutaj każdy może zginąć i to jest bardziej ekscytujące.
Nie zrozum mnie źle, gdyby Stannis się nie pojawił to dzicy by mur zdobyli i zabiliby całą Nocną Straż, to nie podlega wątpliwości. Ale nie byli by zagrożeniem dla całego kontynentu gdyż podbicie Siedmiu Królestw nie było ich intencją.
Rozumiem twoje zastrzeżenia odnośnie Tywina. Po osobie jego pokroju również nie spodziewałabym się sypiania z prostytutkami, zwłaszcza trzymania ich w swoich komnatach.
Jeśli chodzi o Stannisa to ja go bardzo lubię. Jest on jedynym królem którego obchodzi los królestwa. W serialu niestety jest go niewiele i jego wątek nie jest zbyt dobrze poprowadzony, więc rozumiem czemu osoby które książek nie czytały mogą go nie lubić.
Mocną stroną wątku Aryi zawsze było to, że miała ciekawych kompanów Yoren, Jaqen, Bractwo i Ogar. Teraz po raz pierwszy została sama i w końcu sama będzie o sobie decydować. Czy jej wątek nadal będzie ciekawy? Zobaczymy ;)
Odnośnie szybkiego zakończenia "wojny" z dzikimi to nie nazwałabym tego wojną. Dzicy nigdy nie byli wielkim zagrożeniem. Nocna Straż może ich tak widziała gdyż liczebna przewaga była ogromna.
Wszystko co trzeba wiedzieć zostało powiedziane w trakcie rozmowy Jona z Mancem. Dzicy nie przyszli tu podbijać ziem, tylko żeby ukryć się za murem. Nadchodzi zima, budzą się Biali Wędrowcy i nikt nie chce zostać po północnej stronie muru.
U Khaleesi zawsze był zastój i nie liczyłabym, że szybko coś się zmieni.
Brak Margaery mi jakoś specjalnie nie przeszkadzał. W następnym sezonie powinno jej być dużo.
Jeśli chodzi o Starkówny to nie było żadnej możliwości, żeby Arya i Sansa się spotkały. Arya myśli że Sansa jest w Królewskiej Przystani a Sansa prawdopodomnie jak większość myśli, że Arya nie żyje. Po śmierci ciotki Arya nie miała powodu, żeby iść do Eyrie zwłaszcza jeśli powiedzieli jej przy bramie, że jest tam Littlefinger.
Finał sezonu – Będą spoilery z odcinka i prawdopodobnie się trochę rozpiszę.
MINUSY:
Przybycie Stannisa – Lubię Stannisa i jest on zawsze mile widziany, ale pierwsza część sceny z bitwą wydała mi się kiepsko nakręcona i trwała zdecydowanie za krótko. 100 tyś. dzikich? raczej 50 chłopa (cały budżet poszedł pewnie na smoki, standard).
Góra – Gościu powinien umierać przez wiele dni w męczarniach, krzycząc z bólu a nie leżeć sobie nieprzytomny jakby nigdy nic. Wielki minus.
Cersei i Tywin – Cała ta scena z szantażem była niedorzeczna. Cersei nigdy w życiu nie przyznałaby się publicznie do tego, że Robert nie był ojcem jej dzieci. Straciłaby wszystko i skończyłaby razem z dziećmi w lochu albo jeszcze gorzej.
Bran i spółka – Nawet nie wiem co o tym napisać. Jego historia nigdy mnie nie ciekawiła, ale cała ta scena ze szkieletami wychodzącym spod ziemi była głupia, a ten moment gdy ta ręka, która poruszała się jak jakiś automat zaciachała Jojena była po prostu śmieszna. Pominięcie Coldhands’a, który był jedyną ciekawą postacią w tej grupie było błędem.
PLUSY:
Daenerys – Chyba pierwszy raz podobały mi się jej sceny. Niemniej jednak po scenie z kośćmi owcy można się było spodziewać, że kiedyś do tego dojdzie. Smoki zamknięte więc pewnie już ich niewiele będzie (nie żeby do tej pory ich dużo pokazywali).
Brienne i Podrick – Krótka scena ale ci dwoje zawsze mnie śmieszą. Nieudolność Podricka i irytacja Brienne jego osobą. Bezcenne.
Brienne vs. Ogar – Pominowszy fakt, że ci dwoje w ogóle nie powinni się spotkać, była to bardzo dobra scena. Walka była brutalna (Ogar nie miał oporów przed laniem baby). Ogólnie o wiele lepsza niż Góra vs. Żmija.
Arya i Ogar – Moja ulubiona scena z odcinka. Poza Tyrionem Sandor jest moją ulubioną postacią, więc było mi go niezmiernie szkoda. Rory był świetny, jeden z lepszych aktorów w serialu. Arya nie chciała dać mu szybkiej śmierci, ale dzięki temu nawet jeśli był to ostatni odcinek z Ogarem to póki nie zobaczę jego martwego ciała będę żyła w przekonaniu, że jednak za tą skałą ukrywał się jakiś maester i go uratował.
Tyrion vs. Shae vs. Tywin – Scena z Shae była lepsza niż to pamiętałam z książki. Dinklage jak zawsze świetny, jego reakcja gdy ją zobaczył i te przeprosiny na końcu. Gdy pokazali kuszę na ścianie wiadomo było czyja kolej, ale chyba nikt się nie spodziewał że Tyrion mógłby naprawdę zabić ojca. Tywin to jedna z ciekawszych postaci szkoda, że już go nie będzie, ale o jego śmierci bez wątpienia będą śpiewać pieśni.
No i się rozpisałam, ups
> ferhin2 o 2014-06-09 21:41 napisał:
> grupa niewyszkolonych "wron" odpiera atak całej masy dzikich co jest mega absurdem.
Nie powiedziałabym, że była to masa dzikich. Grupa Tormunda i Thannów nie była specjalnie duża, a po drugiej stronie mieli tylko niewielką grupę wspinaczy, dwa olbrzymy i mamuta, więc nie był to jakiś zmasowany atak.
Mi się odcinek podobał. W końcu mieliśmy więcej akcji niż zazwyczaj. Fakt sceny z Samem przynudzały, ale sama walka była ekscytująca. Co do częstego uśmiercania postaci to panuje wojna logiczne że ludzie będą ginąć a gdyby gineli tylko bezimienni żołnierze nikt by się nie przejął. Trzeba było dodać trochę dramaturgii i zrobić miejsca dla nowych postaci. Nie podoba mi się co prawda zabijanie postaci, które nie zginęły w książce (w której ginie wystarczająco dużo ludzi i dranie nie musieli dodawać nowych), ale póki Edd i Tormund mają się dobrze jakoś to przeżyję. Chociaż całe te dewiacje od książek sprawiają martwię się o los jednej z moich ulubionych postaci w następnym odcinku :( Jak zginie to będzie totalna załamka.
Nie mów, że nie podobała ci się scena z kotwicą?
Dla mnie również była to najbardziej dotkliwa ze wszystkich śmierci w serialu. Dopiero za drugim podejściem udało mi się obejrzeć tą scenę. Za pierwszym razem nie mogłam zmusić się, żeby spojrzeć w monitor.
Proszę czekać…