Piątka awanturników musi stawić czoła międzygwiezdnemu tyranowi, hordom jego żołnierzy i kosmicznym piratom, a wszystko to przez niewielki artefakt, mogący niszczyć światy.
Zuchwały awanturnik Peter Quill kradnie tajemniczy artefakt stanowiący obiekt pożądania złego i potężnego Ronana, którego ambicje zagrażają całemu wszechświatowi. Chcąc uniknąć gniewu Ronana Quill zmuszony jest zawrzeć niewygodny sojusz z czterema nie mającymi nic do stracenia outsiderami: Rocketem - uzbrojonym szopem, Grootem - drzewokształtnym humanoidem, śmiertelnie niebezpieczną i tajemniczą Gamorą i żądnym zemsty Draxem Niszczycielem. Kiedy główny bohater odkrywa prawdziwą moc artefaktu i zagrożenie, jakie stanowi on dla kosmosu, musi zmobilizować swoich niesubordynowanych towarzyszy do ostatniej bitwy, od której zależą losy galaktyki. opis dystrybutora
Adam Sandler, David Tennant, Sharlto Copley, Jim Carrey i H. Jon Benjamin byli brani pod uwagę do podłożenia głosu Rocket Raccoona. zobacz więcej
9/10 – Musiałbym być chyba robotem bez serca aby nie poddać się urokowi tego filmu. Łasi się on do widza na wiele sposobów, niczym wzruszający, doświadczony przez życie kundelek ze schroniska. Doświadczona przez życie jest także grupa bohaterów, życiowych rozbitków którzy realizują wariację na temat klasycznego "od zera do bohatera". Trudno ich nie polubić w obrazie mającym prawdziwy posmak Kina Nowej Przygody (znany ze zwiastunów początek, fantastycznie rozplanowane zapoznanie naszych Strażników), dającym pewną mieszankę przygód starych bohaterów Gwiezdnych Wojen z nowym Star Trekiem i szczyptą Indiany Jonesa.
Świetny, zupełnie naturalny jest tutaj Pratt, przekonuje nawet Batista o którego umiejętnościach aktorskich nie miałem do tej pory najlepszego zdania. Reszta w porządku, Zoe Saldana gra na manierze zbuntowanej ćpunki. John C. Reilly jest Deweyem Coxem w uniformie, a Cruella De Mon uciekła w kosmos. Do pisków Coopera jako Szopa musiałem się przyzwyczaić, ale w ostatecznym rozrachunku trudno nie polubić tej postaci. Nie kradnie on jednak przedstawienia, tutaj pole należy do Groota, pełni on funkcję podobną do Hulka w filmowych Avengers, jest postacią tak sympatycznie poczciwą i prostolinijną, że z miejsca zdobywa serce widza. Nawet ci bardziej oporni zmiękną w końcu przy jego scence z Jackson 5.
Skoro już o muzyce mowa, tak niesamowicie dobranego, budującego klimat filmu soundtracku nie widziałem/słyszałem chyba od czasu Garden State. Dopełnia on obrazu tej produkcji, pełnej szczerego, niewymuszonego uroku i włożonej pasji, wreszcie, z czym problemy ma często Marvel, autorskiego szlifu. Nie tylko rólki stałych aktorów Gunna (pojawiają się Michael Rooker, Gregg Henry, podobno też Nathan Fillion, Rob Zombie i Lloyd Kauffman) pozwalają odnaleźć tutaj autora "Robali" i "Super", czuć ten specyficzny kicz, czuć zabawę materiałem.
Zgrzyty? Przebajerowane finałowe rozwiązanie, Lee Pace o którego motywacji zapomina się już w trakcie gdy ją tłumaczy i bardzo, bardzo swobodne podejście do kwestii które często potrafią rozzłościć internet: grawitacji, ciśnienia w kosmosie, regeneracji bohaterów i takich tam.
Na szczęście na każdy słabszy moment scenariusza przypadają dwa udane dialogi (Pollock i Bacon to chyba moi faworyci), oraz dwie świetne sceny humorystyczne (cała ucieczka z więzienia to kopalnia świetnych pomysłów).
Naprawdę warto wybrać się do kina! Pamiętajcie, że film nie zaczyna się od loga Marvela, tylko od napisu o czasie i miejscu akcji, na sali dało się wyczuć lekką konsternację. Po końcowych literkach czeka na Was najbardziej nerdowska z nerdowatych scen po napisach w historii kina.
Cholera, ale ten film był dobry! Pokłony dla Vina Diesela, który jednym zdaniem potrafił wzbudzić tyle sympatii do swojego bohatera. Tak jak wspomniał Quagmire wszystko grało i pasowało – osobiście nie miałbym nic przeciwko usunięciu z obsady Reillyego i Close, ale co tam, ostatecznie dopasowali się do filmu. Polecam obejrzeć w IMAXie, bo 3D było genialnie wykonane.
Z najlepszych tekstów to z tego co na gorąco pamiętam na pewno Pollock i "teraz stoimy sobie pięciu w kółeczku", choć oczywiście było ich o wiele więcej.
Scena po napisach może nie jakaś wybitna, ale udział najmniej spodziewanej postaci ze świata Marvela pozostawia uśmiech na długo :)
Dawno się tak nie bawiłam na filmie. Rozrywka w najczystszej postaci. Miałam pewne wątpliwości co do Coopera gdy okazało się, że będzie podkładał głos dla Rocketa, ale okazał się idealnym wyborem. Brzmiał dokładnie tak jak powinien brzmieć. Ale co najważniesze wizualnie obaj Groot i Rocket wyglądali świetnie.
A, i fajnie, że pokazali Cosmo :)
Zgodzę się z wami. Dzisiaj byłem na tym w kinie, i jestem zachwycony. Owszem, nie jest to jakieś arcydzieło, ale też nie jest to jakiś typowy film o superbohaterach.
Szczególnie historia mnie zadziwiła, bo była tak dobra. Owszem, dziur fabularnych jest tu kilka (moja ulubiona jest pod koniec filmu, ale nie będę spoilował) ale nie przeszkadzają w ogólnym odbiorze filmu. Uwielbiam także żarciki bohaterów, o rany, co ja się naśmiałem… Ten film to istna komedia, nawet na "Kochanie, chyba cię zabiłem" tak dobrze się nie bawiłem! Teksty Rakietowego Szopa to po prostu perełki, chociaż Groot też był prześwietny. Ogólnie cała ekipa ma naprawdę niezłe teksty, poza tym w interakcjach między nimi czuć chemię, że dobrze im się gra ze sobą i tak dalej.
Efekty specjalne też stoją na wysokim poziomie. Oglądałem co prawda film w 2D ale było naprawdę widowiskowo. Szczególnie pochwalić wypada wygląd Rocketa i Groota, chociaż inne efekty wyglądają równie imponująco.
Ogólnie, na filmie bawiłem się świetnie. Obecnie "Strażnicy Galaktyki" to mój ulubiony film od Marvela. Podobał mi się bardziej od Avengers. I szczerze mówiąc, patrząc na sentencję z końcówki, to już czekam z niecierpliwością :D
BTW o Cosmo dowiedziałem się ostatnio, z filmiku Ichaboda, i faktycznie fajnie że się pojawił, ale to chyba bardziej Easter Egg niż faktycznie ktoś z obsady…
A tańczący Groot rządzi hahahh
Czytałem już pierwszy post Quagmire jakiś czas temu, już nie będę go czytać ponownie, żeby odnosić się do konkretnych pochwał, ale pamiętam pochwalny ton tego komentarza. I się do niego dołączę. Ten film to istna gratka dla fanów kina i muzyki popularnej.
Gość, który układał dialogi do tego filmu, powinien mieć stałe zatrudnienie w studiu Marvela. Są to najlepsze teksty w blockbusterze w tym wieku. Jest ich tak dużo, że trudno wskazać ten najlepszy. Rozbroiła mnie polewka z pompatycznych monologów, która kończy się: '’To do what?''; ’'To give a shit’’. Do tego jest wiele uroczych momentów: np. Drax głaszczący Rocketa.
Siłą jest świetne zestawienie różniących się charakterów w jeden zespół. Oglądanie ich przygód to rozrywka w czystej postaci.
Wszyscy pieją więc nie będę odstawał :) a co – czasami też trzeba się zgodzić :P
Mi się takie stwierdzenie ala zapowiedź wcisło do głowy że jest to "Najlepsza, najzabawniejsza gra formą SF/Space opera od czasów Firefly/Serenity" – jeśli ktoś chce mnie wyprowadzić z błędu to proszę bardzo – chętnie się zaznajomię.
BTW – czy tylko ja nie słyszałem ani słowem o tym filmie Footloose :? – tego odniesienia ni w ząb nie złapałem :( bynajmniej nie przeszkodziło mi to jak wszystkim tutaj zakochać się w filmie.
Tak żeby tylko rzucić mój głos (nie żeby kogokolwiek to interesowało :P ) to Rocket zdecydowanie jest moim ulubieńcem. Groot bardzo fajnie to wszystko spina w całość, ale ten najmniejszy członek ekipy dzielnie broni swojej roli – nie jest bynajmniej piątym kołem u wozu. Tak jak np w Avengers miałem trochę wrażenie, że trochę fabułę prowadzili, żeby Hawkeye, Czarna Wdowa i może mniej kapitan, które w porównaniu do pozostałych 2 są trochę … "mało funkcjonalni"/ "mniej super" – właśnie nie wydawali się mniej wartościowymi członkami zespołu. Tam IMHO było to trochę widać. A tutaj szop po prostu rządzi :)
P.S. Co to za kaczor na tej scenie po napisach – nie poznałem go :?
> Mis_Koralgol o 2014-11-24 18:57 napisał:
> P.S. Co to za kaczor na tej scenie po napisach – nie poznałem go :?
Ta strona powstała dzięki ludziom takim jak Ty. Każdy zarejestrowany użytkownik ma możliwość uzupełniania informacji
o filmie.
Poniżej przedstawiamy listę autorów dla tego filmu:
Pozostałe
Proszę czekać…
Doskonały – Długo nie przekonywał i pociągał mnie ten film, w którym jedna z głównych ról "grał" szop a inną jakiś tam "drewniak". W końcu zdecydowałem się na seans i ….nie żałuję. Tak perfekcyjnej realizacji nie widziałem od projekcji Avengers. Postacie szopa i drewniaka są tak wyraziste w zachowaniu i graficznym wykonaniu, że w czasie oglądania przez myśl nie przejdzie, że nie są to prawdziwe postacie.
Perfekcja wykonania, tempo akcji, humor i świetna gra aktorska sprawia, ze na dwie godziny zapomina o "bożym świecie".