Syndrom 'jeszcze jednego odcinka' i 'łatwości zawieszania niewiary'. Lepiej nie zaczynać, gdy rano wstajemy do pracy. Spadek formy: sezon 2: 7, sezon 3: 6.
Dla tej gry prawie kupiłem konsolę. Nie złamałem się, acz było blisko. I stałem się wrogiem polityki exclusivów.
Można dodać z pół punktu za rozmowę w szkole o inscenizacji lądowania na księżycu. Morał dla Nolanów: próbując stawać na ramionach gigantów, można się pośliznąć
Coś pięknego, jak sezon 3 bierze w nawias dwa poprzednie i każe na nie inaczej spojrzeć. Po zakończeniu mam doła: wiem, że będzie trudno o coś równie dobrego.
Bazowo 4, ALE. Radosna jazda po bandzie przerysowanego, sympatycznego kiczu +1. Aktorzy bawią się rolami bez napinki +1. No i blimpy.. ee sterowce znaczy +1.
Panie Andrzeju, dlaczego po Czymś Takim w CV, dałeś się lata później namówić na 'Człowieka z nadziei'? Chyba, że nie musieli namawiać 😈
1. Owijamy Orwella uzwojeniem 2. grób w którym leży precyzyjnie obkładamy magnesami 3. podłączamy prądnicę 4. czekamy aż zacznie się kręcić = darmowa energia :)
O dziwo lepszy niż późniejszy i kilka tysięcy procent droższy 'Dystrykt 9'. Może dlatego, że w 6 minut trudniej upchać tyle sprzeczności co w pełnym metrażu. ;)
Momenty były? Były, np: poimprezowe wyznania i muzyczny wschód słońca nad Cardiff: youtu.be/DCM23J21L48 z zsamplowanym przez 'Orbital' sopranem Emily Van Evera.
Proszę czekać…