Aktywność

Znamy polskiego kandydata do Oscara!

Powidoków i pozostałych filmów, które się liczyły w stawce jeszcze nie widziałem, ale to fatalna decyzja, bardzo asekuracyjna i głównie za zasługi. Nie ma szans nawet na nominację.

Sam Neill zagra u boku Jeffa Goldbluma w Thor: Ragnarok

Zabrakło jednego słowa w tytule, bo teraz wygląda to tak jakby to Jeff Goldblum był reżyserem tego filmu.

Zawrót głowy (1958)

Przez wielu uznawany za najlepszy film Hitchcocka, ale ja nie rozumiem tych zachwytów. Początek dawał potencjał na dobry thriller, ale w połowie scenariusz skręca w stronę romansu (nadal z ciekawą fabułą). Zabrakło suspensu, zabrakło emocji i akcji. Doceniam dobre aktorstwo, super zdjęcia i ciekawe zabiegi operatorskie. Rozczarowanie.

6-/10

Nastolatek z Australii skazany na obejrzenie Gran Torino

W sumie to taki wymiar kary wręcz zachęca do napaści na tle rasowym. XD

Nic śmiesznego (1995)

To taki film, który zyskuje po każdym kolejnym obejrzeniu (w sumie jak każdy Koterskiego). Rodzimy klasyk z masą kultowych scen, tekstów i "momentów". Powoli już zaczynam znać ten film na pamięć. Poziom niżej niż "Dzień świra", ale i tak życiowy z gorzkim humorem i wewnętrznym dramatem. Budzi te same emocje co "Dzień świra", tylko trochę słabiej oddziałuje. Niekwestionowany klasyk.

8-/10

Blair Witch Project (1999)

Powtórka po mniej więcej 10 latach. Myślałem, że zupełnie się rozczaruje, ale było całkiem nieźle. Kiedyś zrobił na mnie bardzo duże wrażenie i serio straszył, teraz też robi wrażenie, ale już trochę z innych powodów. Przede wszystkim szanuję twórców za to w jaki sposób zrobili atut z małego budżetu. Amatorskie wykonanie buduje atmosferę, a fakt, że niewiele widać, tylko to potęguje, musi tylko zadziałać wyobraźnia. Bardzo prosty, ale zarazem pomysłowy scenariusz i o dziwo nieirytujące zachowanie bohaterów i gra aktorska. Kompletnie nie rozumiem Złotej Maliny dla Heather Donahue, może nie była to najlepsza rola, ale nie było też tragedii, tym bardziej, że to niskobudżetowy film, który przebojem wdarł się do mainstreamu i w dodatku debiut aktorki.

Ocena zawyżona przez sentyment i fakt, że powrót po latach wcale mnie nie rozczarował.
7-/10

Strażnicy Galaktyki (2014)

Jeden z najlepszych filmów Marvela. To takie odnowione Gwiezdne wojny i muszę przyznać, że raczej wszystko się tu udało. Przede wszystkim czuć przygodę i nie ma rzeczy, które na pierwszy rzut oka denerwują. Fajna ekipa bohaterów – protagonista, którego bardzo łatwo polubić, Drax grany przez Bautistę, który serio zaskoczył mnie tym, że nawet potrafi grać, a do tego Groot. Bardzo rzuca się w oczy, że przy tworzeniu tej drużyny została wykorzystana sprawdzona starwarsowa formuła i postacie wymyślone przez Lucasa mają tu swoje odpowiedniki (Quill – Luke + Han Solo, Groot – R2D2, Rocket – C3PO, Drax – Chewbacca, Gamora – Leia). Mimo tego jak mocno to widać, to w ogóle nie przeszkadza. Niezły humor i szybka akcja nie dają się nudzić. Kawałek rozrywki na dobrym poziomie.

7/10

Trzy pogrzeby Melquiadesa Estrady (2005)

Wzorcowy współczesny western w klasycznym stylu. Świetny klimat Teksasu i ciekawi bohaterowie. Film wygrywa początkowym brakiem chronologii i układankową strukturą w pierwszej części, by w drugiej zmienić się w mocny dramat pomiędzy dwoma bohaterami. Bardzo dobry scenariusz z wieloma nieoczywistościami i rewelacyjnym zakończeniem, do tego bohater Tommy’ego Lee Jonesa z rodzaju kultowych i niewielka dawka makabry. Trochę dziwi mnie, że film jest tak stosunkowo słabo znany, bo wg mnie miał wszystko, żeby osiągnąć spory sukces.

8/10

Poranek kojota (2001)

Z każdym kolejnym obejrzeniem traci, ale i tak mam do niego spory sentyment. Sporo kultowych tekstów i scen, ale jeszcze więcej tych nieudanych. Scenariusz pisany na kolanie, pretekstowa fabuła i nielogiczne zachowanie bohaterów, które często razi (nawet przymknąwszy oko na to, że to komedia). W każdym aspekcie widać, że twórcy próbowali powtórzyć sukces "Chłopaki nie płaczą", ale bardzo dużo zabrakło. Ogólnie pozostawia wrażenie niedopracowania – szczególnie scenariusz.

5+/10

Powrót Batmana (1992)

Bardzo mało Batmana w tym Batmanie. Jest tu właściwie 4 głównych bohaterów: świetny Pingwin, Schreck (grany przez Walkena, który nie schodzi poniżej pewnego poziomu), Kobieta-Kot, która mnie bardzo rozczarowała (tam gdzie miała być śmieszna, była żenująca, tam gdzie miała uwodzić, była śmieszna, a tam gdzie miała być groźna również była żenująca) i sam Batman zepchnięty tu praktycznie na margines. Scenariusz i wykonanie to właściwie powtórka z rozrywki. Film podąża sprawdzonymi w pierwszej części schematami i niczym nie zaskakuje. Można byłoby uznać, że "Powrót Batmana" to ten sam poziom co film z 1989 roku, gdyby nie mały szczegół. Joker Nicholsona, to on wznosi Batmana dwa poziomy wyżej i budzi najwięcej emocji. I nawet tak dobry aktor jak DeVito nie dał rady go zastąpić. Przez to wszystko wkradła się nuda, a w filmie tego typu stanowczo nie powinna.

5-/10

Proszę czekać…