@dawidek98
Ten Oscar jak najbardziej się Smithowi należał za wspaniałą, genialną kreację w filmie "W pogoni za szczęściem". Oglądałem go tylko raz, ale bardzo lubię ten film.
Widocznie oglądał Pan inny film. Toż to dzieło sztuki, za które właśnie wtedy Will Smith powinien dostać Oscara za najlepszą rolę pierwszoplanową.
To wracaj do "Transformersów", które zapewne wysoko oceniasz.
Potwierdzam – mimo, że tylko raz oglądałem.
Wszystko jest możliwe, trzeba tylko chcieć. Optymistyczny film.
Dokładnie – najlepszy film z Willem Smithem, jaki kiedykolwiek powstał.
Ten film polecił mi mój przyjaciel. Warto było go obejrzeć. Piękne kino udowadniające to, że na przekór przeciwnościom losu, warto walczyć i się nie poddawać. Nawet, gdy ponosimy klęski, trzeba stawiać czoła życiu i problemom. A jeśli się nie uda i przegramy, to będziemy mogli spojrzeć sobie sami w twarz przed lustrem i powiedzieć, że podjęliśmy wyzwanie, mimo, że zostaliśmy pokonani. Najgorsze jest nie robienie niczego. Z tego później biorą się wyrzuty sumienia, że mogliśmy jednak zrobić cokolwiek, a nie zrobiliśmy nic. Może sama walka, nie zawsze czyni nas zwycięzcami, ale na pewno czyni nas silniejszymi i daje szansę na wygraną. Bez jej podjęcia, jesteśmy nikim. 9/10
Zastanawiające jest to, jaka jest naprawdę wartość i znaczenie tego dokumentu realizowanego poprzez pryzmat jednostki.
Ogólnie lubię Jamesa Bonda, większy szacunek mam do tych starych odsłon, a ostatni dobry film o przygodach agenta 007 to według mnie jest "Świat to za mało" z Piercem Brosnanem. Ale "Operacja Piorun" z Seanem Connery nadaje się jak najbardziej do oglądania. Bardzo seksowna jest Claudine Auger jako Dominique Derval – dziewczyna głównego bohatera. No i pojawiają się jak zwykle współpracownicy o pseudonimach "Q" i "M" znana też jako "Panna Moneypenny". Muzyka Johna Barry’ego czy scena, kiedy to chce wziąć sobie masaż, aż tu nagle wszystko zaczyna się ruszać do przesady i jest zagrożenie życia Jamesa Bonda – przychodzi do niego masażystka i zaczyna wyłączać wszystkie urządzenia w gabinecie masażu. To jest naprawdę iście epicka scena! Walki przewidywalne do bólu, niesamowicie banalne dialogi – ale to w końcu Bond, więc jak najbardziej mu wszystko wybaczam. 6/10
Dana Scully i Fox Mulder jako para agentów doskonale się sprawdza również przed ekranami kinowymi. Produkcja mająca miejsce fabuły między piątym a szóstym sezonem natychmiast sprawiła, że od pierwszej do ostatniej minuty mnie wciągnęła na maksa i nie puściła wzroku sprzed ekranu monitora i czterech liter od krzesła komputerowego. David Duchovny i Gillian Anderson aktorsko naprawdę w formie – poziomem nie odstają wcale od tego, co zaprezentowali w serialu. Tak samo ciekawi, interesujący, porywający bohaterowie, jak w wersji telewizyjnej "Z archiwum X". Nawet postacie Palacza czy dyrektora Skinnera się znaleźli, z czego się bardzo ucieszyłem. Nawet w czołówce filmu jest ikoniczna, a zarazem hymniczna melodia Marka Snowa. Jestem pod wrażeniem! Natomiast uważam, że "Chcę wierzyć" niestety nie jest już tak dobrą odsłoną kinową, jak właśnie "Pokonać przyszłość". 8/10
Proszę czekać…