Chyba po raz pierwszy muszę się z Tobą zgodzić:)! Dla mnie jest również irytujące ocenianie filmu, którego nie obejrzało się do końca. Fatalny obyczaj, nawyk – obojętnie jak to nazwać! Po raz drugi zgoda w kwestii interpunkcji:)! Po prostu brak znaków mnie denerwuje, a poza tym źle się czyta coś takiego!
czyli tu: http://lukasz.n.fdb.pl/note/224-dramaty-ktore-wziely-udzial-w-plebiscycie
… a reklamy rzeczywiście są irytujące ("babuszka" w fotelu bujanym niech się buja, tylko niech będzie cicho!)
> Magic o 2009-12-10 17:49 napisał:
> W 1941 roku pewnie film wraz z jego otoczką był przełomowy dla kina. W roku może
> nie jest już tak przełomowy lecz nie czuć tutaj ulatującego czasu. Film ogląda
> się dobrze nie nudzi, a historia Pana Kanea jest wciągająca. Ocena ogólna 8/10.
Choć to filmowe "starocie", pozostaje obrazem godnym uwagi i wciągającym. O klasyce nie wspomnę!
Od dawna podoba mi się nie tylko jako aktor:)! Nie będę powtarzać wielu wymienianych już filmów, ale cenię jego aktorstwo coraz bardziej… czym starszy tym lepszy! Z nieco starzych filmów "Wichry namiętności", z nowszych "Troja" i "Ciekawy przypadek Benjamina Buttona"
Wszystkie Dramaty, które wzięły udział w plebiscycie znajdują się w notkach użytkowników (62 tytuły w kolejności alfabetycznej )
Ja też! To jedenz moich typów, który nie znalazł się w finałowej 10, niestety.
A szkoda! Widać dla fdbowiczów chyba za stary i niewiele osób go zna:)!
Górują lata dziewięćdziesiate!
W "Weselu" Smarzowskiego rzeczywiście jest r e w e l a c y j n y! Poza tym wszystkie role pierwszoplanowe doskonale zagrane: Bielska, Arciuch, Stuhr, a nawet Topa (którego nie lubię)!
> muniez1 o 2009-12-08 23:27 napisał:
> tak słyszałem o tym. jestem bardzo ciekawy co z tego wyjdzie. mimo że nie
> przepadam również za ekranizacją prozy Jane Austin to "Duma i uprzedzenie" z
> Kiera powaliła mnie na kolana. a czy przypadkiem Wright nie reżyserował tego
> filmu. Jeżeli tak to zapowiada się interesująco
Tak wlaśnie on. O tym napisalam (nawet z datą wiadomości na w/w temat). Nie wiem czy z obsadą (Keira Knightley) to jest już pewne, czy plotka…
> Barbarka88Rz o 2009-12-08 13:02 napisał:
> Zaintrygowaliście mnie tym "My Fair Lady". Muszę obejrzeć :-)
No to nie wiem czy Ci się to uda, bo ten, którym się zachwycamy, to lata sześćdziesiąte, a na powtórkę raczej się nie zanosi… Chyba, że poczekasz do premiery remake’a, ale to już na pewno nie będzie to! Nie wiem, czy kiedykolwiek film pojawił się na DVD. A na początek polecam lekturę „Pigmaliona” Showa (to pierwowzór literacki)
Cieszę się, że moje dwa typy znalazły się na liście! Szkoda, że ostatni nie załapał się nawet w 10! Można by wnioskować, że lata dziewięćdziesiąte były najlepsze dla dramatu w światowej kinematografii, o czym, powiem szczerze, nie jestem do końca przekonana… Tylko dwie pozycje z lat siedemdziesiątych, ale w pierwszej trójce i rzeczywiście najbardziej reprezentatywne! Dobrze, że Bergman też się tu znalazł! Myślę, że taki układ listy jest też odzwierciedleniem wieku użytkowników:)!
Proszę czekać…