O pierwszej miłości w przebraniu horroru. W szerszym ujęciu był to też dla mnie film o fascynacji śmiercią.
Jak dla mnie jednak za dużo tej "sundance’owej" miałkości. Zwyczajnie nużący – zwłaszcza, że przypominał o niebo lepsze "Wszystkie małe zwierzątka".
Surowy, zimny i minimalistyczny – jak modernistyczna willa, w której mieszkają bohaterowie. Odpychający i hipnotyzujący jednocześnie.
Kolejny współczesny horror, który nie wyróżniał się absolutnie niczym. A że podczas oglądania bawiłam się raczej średnio – 4 .
Niestety, obiecuje więcej, niż koniec końców daje. Ale zawsze to jakaś odmiana po hollywoodzkich, zinfantylizowanych i uładzonych baśniach.
Jak można zabić horrorowy samograj jakim jest found footage o Halloween w Luizjanie? Koszmarną realizacją, chaotyczną fabułą, beznadziejnym aktorstwem.
Inwencji jak zwykle starczyło na jakieś pierwsze 20 min. filmu, dalej sztampa i to w nie najlepszym wykonaniu.
Nie powiedziałabym, że gorszy od jedynki. Kontynuuje tradycję nowoczesnego horroru gotyckiego straszącego głównie jump scare’ami.
Romans gotycki zarżnięty przez CGI (czego po del Toro bym się raczej nie spodziewała). Siódemka tylko z sympatii dla reżysera i aktorów.
Czyli problemy godne państw skandynawskich. Co może zrobić banda bezstresowo wychowywanych bachorów, żeby nie musieć chodzić na lekcje.
Proszę czekać…