Internet jako nowe źródło legend miejskich + autentyczna zbrodnia. Trochę brakuje punktu widzenia czy odniesienia się do sprawy drugiej, pokrzywdzonej strony.
"Biała wstążka" to to nie była. Wyrafinowany i nużący.
Kolejny przykład na to, że Andrea Arnold jest mistrzynią w wydobywaniu dramatyzmu i poezji z prozaicznych, mało efektownych historii.
Nieprzekonujące i irytujące. Jako osoba mająca blade pojęcie o historii i realiach Argentyny (pewnie nie jestem jedyna), muszę wierzyć na słowo i wyczuwam subtelną nutę manipulacji…
Doceniam chęć oddania sprawiedliwości Indianom, ale całość tak zajeżdża hipokryzją, że wolę już klasyczną westernową wersję czerwonoskórych dzikusów.
Temat, delikatnie mówiąc, niezupełnie nowy, ale ujęty z kobiecej perspektywy (co jednak stanowi jakąś nowość).
…czyli smutny żywot poczciwego gliniarza na zabitej dechami amerykańskiej dziurze. Antyteza "Easy Ridera". Zapomniana perełka
Nudny, niemrawy, nieangażujący. A główna bohaterka to idiotka, na dodatek irytująca.
Coś jak przeciągnięta do pełnego metrażu wprawka albo etiuda. 3/4 filmu to niemrawe, irytujące wprowadzenie, ale to, co dzieje się potem miało potencjał. Wyrozumiałe 4.
Podobnie jak w książce: ciekawa historia rozwalona niepotrzebnym podziałem na dwie, nawzajem hamujące się linie fabularne.
Proszę czekać…