@Marac
> ZSGifMan o 2018-10-09 18:06 napisał:
> Całkiem fajną funkcją tutaj jest: https://fdb.pl/activities
> Żeby nie było, że tylko marudzę, to trzeba czasem i pochwalić ;)
Taki stream wszystkich wypowiedzi na portalu? Nie widzę sensu, szczerze mówiąc… Dla kogo by to miało być? Dla kogoś, kto chce czytać wszystko?
Film tak absurdalny, że aż niezamierzenie śmieszny [1/10] |||
Kobieto, wyzwól się z okowów męskiej dominacji, porywając sobie z lasu wilka. Nic tak bowiem nie poprawia samopoczucia, jak poranny seks z prawdziwym samcem alfa.
Prawie tak śmieszny jak "Zabójcze ryjówki" albo "The Room".
Gutkofile proszeni są o pisanie własnych bałwochwalczych recenzji i pozwolenie mi na posiadanie własnej opinii.
PS.
Ktoś mnie spytał na czym konkretnie polega relacja bohaterki ze zwierzęciem. Otóż jest to relacja kobiety chorej psychicznie, która w chorobę popada pod wpływem zobaczenia w miejskim lasku wilka (w pierwszych scenach jest zupełnie normalna, choć może trochę wycofana). Brzmi to absurdalnie, ale z wielu absurdalnych pomysłów genialni scenarzyści/reżyserzy robili genialne filmy. Żeby daleko nie szukać, istnieje film, gdzie ktoś odkrywa tunel prowadzący do wnętrza głowy Johna Malkovicha. Czy może być coś bardziej absurdalnego od tego?
Ale wracając do tematu. Do tego potrzeba właśnie geniuszu, a ta pani nakręciła to tak, że na ekranie jest dokładnie tak absurdalne jak w opisie. Oglądać nikomu nie bronię, ale ja bym chętnie od-obejrzał, choć właściwie pod koniec naprawdę zrobiło się już tak kretyńsko, że aż śmiesznie.
Jeśli z kolei ktoś chce zachęty, to na sieci są (anglojęz.) recki ludzi, którym się podobało, bo jak wiadomo każdy festiwalowy bełt znajdzie swojego amatora… I wszystko jest kwestią gustu.
Chciałbym też zdementować plotki, że film ten jest (przynajmniej częściowo) zamierzoną komedią. Dla wszystkich, którym się wydaje, że obejrzeli świetną absurdalną ironiczną arthousową komedię ("no bo przecież to nie mogło być na poważnie, co nie?") – specjalnie wygrzebałem wywiad z reżyserką. A tu inny wywiad, w którym reżyserka wprost mówi, że nie nakręciła komedii, bo gdyby napisała scenariusz do komedii, to dużo szybciej znalazła by producenta:
" Sie sagen, es war mühsamer als gedacht, den Film auf die Beine zu stellen.
Ich habe das Buch geschrieben und dann zwei Jahre lang mit einem eigentlich fertigen Buch einen Produzenten gesucht. Wenn ich einen lustigen Film geschrieben hätte, eine romantische Komödie oder so, und dann noch zwei Stars engagiert hätte, wäre das sicherlich schneller gegangen."
Poziom parteru [4/10] |||
Chaotyczny, rwana narracja, praktycznie zbiór niepołączonych ze sobą epizodów. Do zostania nowym Altmanem zabrakło talentu. Montażysta powinien zmienić zawód.
> ZSGifMan o 2018-10-09 15:34 napisał:
> Moje wspomnienia muzyczne.
>
> [ciach wyliczanka]
>
> Taka mieszanka mogła spowodować albo nieustanne wieloletnie wymioty, albo
> jednak cudem przyswojona pozwoliła stworzyć wszystkożernego potwora muzycznego,
> zupełnie bez gustu jaki posiada ogół :)
>
>
>
> EDIT:
>
> Jak mogłem wcześniej zapomnieć o Rammsteinie, Pearl Jam, Led Zeppelin, Prodigy,
> Black Sabbath i ogólnie Ozzy. Sex Pistols też był grany jak i Various Manx i też
> tylko Lipnicka, Nicka Cave’a też lubię jak i Toma Petty. Oj było tego trochę…
>
> A The Doors – to już się nie nadaje do wpisywania na forum co mną powodowało i
> jak bardzo spodobała się ta muzyka i 'poezja' śpiewana w pewnym momencie mojego
> życia ;)
No to u mnie podobnie, jak już wiesz, z wyłączeniem eurodance’u, z którego trawię tylko E-Rotic, ale to dlatego, że oni robili sobie jaja. W mojej wyliczance też oczywiście zapomniałem o kilku żelaznych pozycjach: ABBA, Dire Straits, Queen, Depeche Mode, Enigma, Guns ’n Roses, Megadeth, Judas Priest. :)
EDIT:
Właściwie to przekopiuję to tutaj, bo z Filmzjebu lada moment poleci.
Nick Cave, Therapy?, Kult i Kazik, U2, Sisters of Mercy, Pearl Jam, Dead Can Dance, Loreena McKennitt, Jacek Kaczmarski, Jean Michel Jarre, Mike Oldfield, John Zorn, J.S. Bach, A. Vivaldi, E. Grieg, Sandra, Varius Manx (tylko do odejścia Anity Lipnickiej), Lech Janerka, Weird Al Yankovic, Midnight Oil, Lacrimosa, Yann Tiersen, Einsturzende Neubauten, Ministry, Prodigy, Placebo, Acid Drinkers, Metallica, Sepultura, Faith No More, The National, E. Goldenthal, Michael Nyman, praktycznie wszystko grane na didgeridoo, Bat For Lashes, The Chieftains, Boney M., Led Zeppelin, The Future Sound Of London, Black Sabbath, Godsmack, Gojira, Maleńczuk (zwłaszcza Homo Twist i Pudelsi), Amon Tobin, Jaga Jazzist, P.J. Harvey, Maria Pomianowska, Moby, Philip Glass, Rage Against The Machine, Rory Gallagher, Sia, Simon & Garfunkel, Skunk Anansie, Slayer, Tindersticks, King Crimson, The Doors, The Beatles, The Cure, The Rolling Stones, Deep Purple, Iron Maiden, Helloween, Vas, Manfred Mann, Sex Pistols, Vangelis i setki innych…
To może gatunkami? Zaczęło się od klasycznego rocka, popu i disco, potem doszedł metal, najpierw power, potem też thrash, grunge, punk rock, space music, poezja śpiewana, didgeridoo, rock gotycki, rock industrialny, folk rock, reggae, elektronika, techno, industrial, death metal, muzyka dawna, muzyka klasyczna, yass, free jazz, jazz, muzyka współczesna, i wreszcie hip hop.
Wiem, brakuje country i disco polo, ale nawet tu da się znaleźć wyjątki potwierdzające regułę, że to gówniane gatunki, np. Johnny Cash. Co do disco polo to to jest już takie gówno, że słuchalne bywa tylko w wersji parodystycznej (no ale jednak!) – polecam "Jesienną deprechę" i "Śmierdzi mi z ust" zespołu Kury. A w każdym razie odkrycie słuchalnego disco polo granego na poważnie ciągle przede mną. ;-)
> ZSGifMan o 2018-10-09 14:32 napisał:
> KINO DOMOWE to pojęcie ogólne i podchodzi pod nie pewnie także sprzęt audio, jak
> i również konsole i inne pierdoły, więc skoro ten temat i tak nie żyje od dawna,
> to zwyczajnie uznajmy, że jest do gier i muzyki, a odpowiednia nazwa przyjdzie
> tam z czasem :)
To też jakiś pomysł – na zasadzie zasiedlenia pustostanu. Skoro nikt z tego działu nie korzysta to i nikomu nie powinno przeszkadzać.
Proste krzesło [8/10] |||
Świat, w którym naprawa zwykłego krzesła może być tematem pełnometrażowego filmu.
"Walking with the Wind" to solidnie podlany dokumentem film obyczajowy o życiu prostych ludzi w wiosce w Himalajach. Fabuła również jest prościutka, ale opowiada konkretną historię – może tylko samo zakończenie mogłoby być trochę lepsze. Ale film wygrywa przede wszystkim niesamowitym klimatem, na który składają się znakomite zdjęcia zapierających dech w piersiach himalajskich krajobrazów oraz prawie dokumentalna rejestracja życia w tej surowej krainie. Ludzie tam żyjący – przynajmniej tak nam to przedstawiają twórcy – pomimo trudów dnia codziennego nie tracą optymizmu a film skutecznie zaraża tym optymizmem widza.
Wygraniem pozornie nudnej prostoty dzięki talentowi reżysera obraz ten przypomina mi, pomimo innej tematyki, "The Straight Story" Davida Lyncha.
> Siwy1984 o 2018-10-08 15:43 napisał:
> A to gnidy parszywe usunęli chyba nawet dział HORROR : (
> No teraz to już naprawdę miarka się przebrała..
> ZSGifMan o 2018-10-05 01:09 napisał:
> Nasz swojski niezwykle elokwentny dżentelmen w każdym calu prosto z Odbytnicy
> Wielkiej ;)
Zbiga Stonogę trzeba szanować. Gdyby nie DJ Zbig, nie powstałby genialny gatunek muzyczny, czyli stonogawave:
https://www.youtube.com/watch?v=TVZ9LTNSZE0
http://www.porcys.com/article/antologia-polskiego-stonogawaveu-20-najlepszych-remixow-zbigniewa-stonogi/
> dwugrot o 2018-10-08 14:22 napisał:
>
> Tak odpowiada Gortych, gdy uzytkownik sugeruje mu zmiany na FW.
>
> https://youtu.be/LbCaptV509g?t=23
Znalazłem video z posiedzenia Zarządu FW, na którym Bochenek opowiada Gortychowi i Michałowskiemu o reakcjach użytkowników na Dobrą Zmianę.
Proszę czekać…