Doskonały pomysł na oddanie gawędziarskiej natury opowieści, jaką jest biografia. Jednak trzeba uczciwie zauważyć, że co najmniej o godzinę to za długie.
TVN w wersji queer. Z początkowej obietnicy zabawnej kiczowatej komedii szybko pozostał wyłącznie kicz.
Fabuła cienka jak Polsilver albo nawet bardziej. Jednak wizja przyszłości bardzo przekonująca, no i zwyczajnie śliczny jest to film.
Kretyn kretyna kretynem pogania – jakoś łatwo w ten świat uwierzyć. I nawet trochę przejąć się losem zaludniających go dziwnych stworów. Ładny twist na koniec.
Świetny remake i doskonałe podsumowanie dekad kinowej wymiany między Japonią a Stanami. Można by pomyśleć, że to oryginalny pomysł z Kraju Kwitnącej Wiśni.
Zgrabny, smukły stateczek z małomówną załogą, który o jeden raz za dużo osiada na melodramatycznej mieliźnie.
Wyrzucić duchy za dwa złote i byłoby wyśmienicie. Doskonałe kompozycje kadrów – gadania jest sporo, ale to obraz dostarcza najważniejszych znaczeń.
Brakuje mi tu większego postępu w stosunku do "Biednych ludzi". Są dobre pomysły, ale są to znów te same pomysły. Wcześniej działały z większą mocą.
Argh, i po co ta końcówka? 15 minut mniej i byłoby arcydzieło, bo wcześniej jest wszystko – noir, genialny montaż, zabawy dźwiękiem, krew i (tak!) emocje.
Analiza przyczynowo-skutkowa chyba skazana na niepowodzenie. Jednak jest pewien sens w tym filmie prowadzonym przez niebanalną ideę nadrzędną.
Proszę czekać…