W końcu, panie Dolan, w końcu! Wszystko, co kiedyś było ledwie estetycznym ekscesem, teraz stanowi precyzyjną machinę wydobywającą emocje. Brawo, brawo, brawo.
Dziur w fabule więcej niż w szwajcarskim serze i, koniec końców, udało się przez to zarżnąć ciekawy pomysł. A mógł być taki ładny kicz.
Organizatorzy WFF-u mają nie lada fantazję, skoro nazwali to komedią. Jasne, jest zabawnie, ale gdy już przychodzi "au", jest to "au" pokaźne.
Dobrze zagrany, poprawny dramat, który w swojej poprawności staje się nijaki. Od pewnych ludzi trzeba wymagać więcej.
Po co udawać, że dokument/reportaż jest filmem fabularnym? Całkiem to ładne i ważne, ale chyba nie aż tak ważne, jak wydaje się reżyserce.
Kto wpuścił tę koszmarnie niedorobioną interwencyjną telenowelę do kin? Kto nagrodził ją w Rotterdamie? Znajdę was!
Śródtytuły i inne napisy – grafik płakał, jak projektował. Zapłakać można też nad słowniczkiem i fatalną monotonią. Nie płaczę tylko nad aktorami i dialogami.
Początek to czysty absurd, Bombka to celne uderzenie w ważny problem. Pozostałe historie jakby niezdecydowane. Jest więc zabawnie, ale zabrakło kropki nad "i".
Film, który niemal nie sposób zauważyć. Ładne słońce, zabawne momenty, ale jeśli już podśmiewać się z młodego poety, to trzeba by w oryginalniejszy sposób.
Australia to najbrzydszy najpiękniejszy kraj świata. Niepokój, mocna końcówka i wyśmienity duet aktorski – tyle potrzeba było do bardzo dobrego filmu. 8-
Proszę czekać…