Aktywność

Kanibal (2013)

Film jak jego bohater – powoli i w wystudiowany sposób, ale jednak wciąż do przodu. Choć wielką oryginalnością nie grzeszy, to momenty miewa błyskotliwe.

Coś za mną chodzi (2014)

Carpenter tak bardzo. I nie tylko on. Ale też sporo fajnych własnych patentów (obrotowe ujęcia – pycha). Szkoda, że jednym z nich są okazyjne dłużyzny.

Areszt domowy (2014)

Dałbym więcej, bo się dobrze pośmiałem, ale w sumie potencjalnie świetny pomysł wyjściowy pozostał niemal niewykorzystany. Szkoda, bo momentów tu niemało.

Stereo (2014/I)

Ma to swoje wady (nielogiczność tu i tam, parę dłużyzn), ale doceniam próbę opowiedzenia o tym samym, co zawsze, w nieco bardziej zakręcony sposób. Soundtrack!

Metalówa (2013)

Zrobione sprawnie i z sercem, i w sumie sympatyczne. Rzecz w tym, że metal to ogień, sympatyczny niech sobie będzie pop.

O dziewczynie, która wraca nocą sama do domu (2014)

Girl power i sąsiedzka krwiopijcza straż antynarkotykowa. James Dean i Joan Fontaine u pewnego Jima J. robią wiele różnych rzeczy, może nawet o kilka za dużo.

Samba (2014)

Zabawny, dramatyczny, itd., itp. Szkoda tylko, że scenarzyści potrzebowali do tego Murzyna z bliznami na plecach i lękiem wysokości.

Zabójcy (2013)

Krzywo zmontowane, ale sympatyczne (jakkolwiek chyba nie jest to najodpowiedniejsze słowo w kontekście tego filmu).

Małe stłuczki (2014)

Film na poły z Placu Zbawiciela, na poły z Instagramu (choć w sumie… to chyba to samo miejsce, nie?). Mógł być sympatyczny, ale ostro przefajnili.

Duże złe wilki (2013)

Bardzo podoba mi się ta konstrukcja: zapowiedzieć klaustrofobiczny thriller, rozrzedzić go komedią niemal do przesady, by przywalić końcówką. Klasa.

Proszę czekać…