Epizody przecudne przetykane nieco mniej udanymi. Czyli opadanie faktycznie swobodne, ale opór powietrza wyczuwalny.
Momentami trzyma w napięciu niczym rasowy thriller. Niestety niespecjalnie porusza, a o to chyba chodziło.
Pierwsza część – wyśmienity humor. Druga część – estetyka smętnego tweeta doprowadzona do granic. Pyszne.
Dialog z "Przygodą"? Jeśli nawet nie, to też nie szkodzi. Bo broni się to na każdej płaszczyźnie – od koncepcji po wykonanie. Po namyśle jeszcze zyskuje.
W kategorii "Festiwalowe odprężenie" – ślicznie. Przednia idea, sprawne wykonanie i dwie godziny w wagoniku kolejki linowej mijają w trymiga.
Tak to jest, gdy się za bardzo chce. Większość niby-zabawnych wstawek wypada zwyczajnie głupio. Za to król miał fajne chusty pod szyją.
Ładne i długimi fragmentami przyjemne, ale ostatecznie rozbabrane. Za dużo tu wszystkiego – od surrealistycznej komedii po poważną analizę wojny.
Momentami balansuje na granicy nachalności, ale jej nie przekracza, dzięki czemu może naprawdę wzruszyć. Świetnie zarysowany i poprowadzony konflikt.
Intelektualnie nieco miałkie, ale to nie szkodzi, bo sam rytm opowieści, kolory i błąkający się po pustkowiu Viggo wciągają niemal bez reszty.
Plus za uniknięcie linii najmniejszego oporu. Jednak jak na film podkreślający wolność interpretacji, zdecydowanie za mocno tę wolność ogranicza.
Proszę czekać…