Aktywność

Z może zgadywanka? HYDE PARK

Redox: "Pink Floyd The Wall" (1982)

Ode mnie:

NAPISY.info - K. J. Szklarski HYDE PARK

Szklarski to dla mnie skrajny przypadek idioty,chociaż może nie, bo pewnie trochę inteligentny jest, ale słowo oszołom będzie tutaj pasowało, ale skoro mu się nudzi i go to bawi, to niech sobie biega po sądach, to może przypadkiem jego skarzą za coś – przecież chyba to na jego stronach pojawiają się filmy a to z lektorem czy napisami – prawie na pewno nielegalnie. Stosuje on wyjątkowo chamski chwyt – kto nie ze mną, przeciwko mnie.

Co do samych napisów, to powinni raz wydać wyrok uniewinniający kogoś oskarżonego o "nielegalne" tłumaczenie napisów i na podstawie tego wyroku umarzać każde kolejne sprawy. Są to działania czysto hobbystyczne od strony tłumaczy, nie zarabiają na tym, więc tym bardziej nie ma o co szumu robić.

Gwiezdne Wojny na Blu-Ray w 2011!

Powinni wydać wreszcie w formie cyfrowej making of każdej części Starej Trylogii, a te filmy były np wydane na VHS, tak samo jak wersje z 1997, zresztą co widać do tej pory Stara Trylogia była od zawsze przez Lucasa olewana, a często nawet niszczona, bo jak racjonalnie wytłumaczyć problem "Han shot first"?

Skandal HYDE PARK

No ta tablica to było coś komicznego, czym jeszcze bardziej rozzłoszczono ludzi broniących krzyża. Właściwie to ona upamiętnia w największym stopniu fakt, że pod Pałacem od 10 kwietnia mnóstwo ludzi tam przyszło i tyle. Beznadziejnym krokiem było nieinformowanie o tym nikogo, dosłownie nikogo (czyli poza kimś z Urzędu Miasta i kilkoma osobami z Kancelarii Prezydenta) – ale wiadomo, że ten pomysł ktoś racjonalnie myślący by wycofał. Zapewne są to działania zamierzone i w pełni przemyślane, bo cała sprawa krzyża i około krzyżowa daje doskonałą pożywkę mediom i te nawet nie mają czasu przypomnieć jak katastrofalna jest sytuacja budżetowa państwa albo o najnowszym pomyśle, godnym zlania po mordzie autorów, zmniejszenia składki na OFE do 3% i całościowym ich zawieszeniu na rok czy dwa. Do tego nie mówi się za bardzo o tym, że np prawdopodobnie od 1 stycznia 2011 roku:
- VAT na książki zostanie ustawiony na 8%, a w tej chwili jest 0%, natomiast e-booki są wciąż opodatkowane haraczem w wysokości 22%
- diesel prawdopodobnie wzrośnie o 30 groszy, bo oprócz VAT-u i akcyzy, będą dolewać przymusowo droższe biokomponenty, a chyba nie muszę tłumaczyć, że niemal cały transport drogowy opiera się na dieslu i jakie tego będą konsekwencje
- grozi nam paraliż fiskalny państwa, podobno kas jest 2-3 mln, a serwisantów 2000
- oprócz VAT-u jako takiego szykowane jest jeszcze mnóstwo drobnych podwyżek np na leki
- …

Tak z ciekawości ostatnio powchodziłem na stronę forum Platformy Obywatelskiej i np w wątku o krytyce ekonomistów, nawet tych najbardziej racjonalnych, dopatrywane jest działanie PiS-u i od tej chwili wierne lemingi przestały wierzyć takim ludziom jak Leszek Balcerowicz czy Stanisław Gomułka (były wiceminister finansów, odszedł z rządu, gdyż uznał, że to nie są ludzie zdolni do reform i mieli przeciwne poglądy). A w sprawie braku reform oskarżają kryzys i PSL. A przypomnę, że kryzys światowy był oparty na kryzysie bankowości, która w Polsce niemal nie drgnęła, co prawda nastąpiło spowolnienie, ale w przypadku Polski i tak PKB poszło do góry, choć ma to też związek z tym, że przed "kryzysem" Polska rozwijała się najszybciej i jak spadło, to Polsce zostało nadwyżki aby się jeszcze rozwijać.

Ostatnio w rozmowie z kolegą stwierdziłem, że ludzie po prostu są mało pamiętliwi i dodając fakt, że dużo "młodych" głosuje na PO, w ogóle nie mają pojęcia co się działo w polityce <2005. I tak mój kolega, która dość dobrze się orientuje co się dzieje, nie pamiętał już 4xTAK – http://www.youtube.com/watch?v=apNdODoWX2I Skoro tego nie pamiętają, to co dopiero takie kwiatki jak "Nocna zmiana", jakby ktoś nie chciał oglądać całości to niech chociaż skrót obejrzy – http://www.youtube.com/watch?v=QIZ4NCOIRdc Chociaż z tego co pamiętam, to tak niedawno w Wyborczej był jakiś tekst o Jarosławie Kaczyńskim i było mniej więcej takie zdanie "Nocna zmiana – film ukazujący w krzywym zwierciadle kulisy odwołania rządu Jana Olszewskiego" – ale cóż innego miała napisać antypolska gazeta?

Tymczasem niektórzy posłowie jeszcze myślą – http://arturgorski.salon24.pl/216658,likwidujemy-uzytkowanie-wieczyste

A i jak widać, za granicą (w tym przypadku Odessa) jakoś chyba bardziej się nami przejmują niż my sami sobą:

Skandal HYDE PARK

Znalazłem świetny artykuł podsumowujący trzy lata pod rządami Platformy Obywatelskiej pt. " 'By żyło się lepiej', czyli trzy lata psucia państwa ". Polecam przeczytać całość, aczkolwiek ostrzegam miłośników PO, że tekst jest dość mocny.


Zgodnie z przewidywaniami, „wolnorynkowa” PO okazała się zwykłym oszustwem. Nieudolne rządy Tuska to marsz w kierunku katastrofy finansów państwa, społecznego rozkładu i faszyzacji życia publicznego. Istnieje niestety duże ryzyko skojarzenia w społecznym odbiorze polityki psucia państwa z deklaratywnym liberalizmem.

Na początek kilka słów wyjaśnienia – nie jestem, nie byłem i nie będę zwolennikiem PiS. Szczerze nie znoszę tej partii i życzę jej jak najgorzej. W tekście nie uniknę jednak porównań PO do PiS a porównania te wypadają na niekorzyść PO (czy też jak kto woli – na korzyść PiS). Świadomość głupoty i nieudolności rządów PO nie czyni mnie w żadnym wypadku zwolennikiem PiS, nawet, jeśli zauważam, że PiS czasem rządziło nieco mniej źle (lub jak kto woli – nieco lepiej). Broń Boże nie wskazuję na PiS jako na właściwą alternatywę dla nieudolnych rządów PO. Nigdy nie byłem też, i nie jestem nadal, zwolennikiem uczynienia z ruchu konserwatywno-liberalnego pisowskiej przystawki.

Deklaracje

Platforma Obywatelska szła do władzy jako partia wolnorynkowa, wolnościowa, stawiająca sobie za cel wyzwolenie energii Polaków. W Deklaracji Ideowej PO czytamy:

Niestety, po 12 latach niepodległości, Polska znowu przestała doganiać uciekający w szybkim rozwoju świat. Polskę ogarnia fala stagnacji i niewiary w przyszłość. Główną przyczyną jest paraliżowanie rozwijającej się przedsiębiorczości i obywatelskiej inicjatywy przez biurokrację, złe prawo i grupowe interesy związków zawodowych.

Te słowa są dziś bardziej aktualne niż kiedykolwiek w ciągu ostatniego dwudziestolecia.

Zgodnie z moimi przewidywaniami, opartymi m.in. na obserwacji niechlubnych dokonań socjalistycznego rządu J.K.Bieleckiego i „Kongresu Aferałów” (pamiętajmy, że to właśnie wówczas wprowadzono do gospodarki największą liczbę koncesji!), „wolnorynkowa” PO okazała się zwykłym oszustwem. Będąc u władzy PO nie zrobiła NIC, by uwolnić polską gospodarkę od ciężarów biurokracji i socjalizmu. Przeciwnie – kajdany krępujące wolność Polaków są coraz cięższe.

Polityka PO jest zaprzeczeniem liberalizmu. Rządy Donalda Tuska są zaprzeczeniem idei dobrego rządzenia. W rzeczywistości jest to marsz w kierunku katastrofy finansów państwa, społecznego rozkładu i faszyzacji życia publicznego.

Chyba najważniejszą rzeczą, jakiej wszyscy konserwatywni liberałowie oczekiwali po rządach PO była obniżka podatków i uproszczenie systemu podatkowego. W kampanii w 2005 roku PO szermowała hasłem „3x15”, postulując wprowadzenie liniowej stawki PIT w wys. 15%, obniżkę CIT do takiej właśnie wysokości i ujednolicenie stawek podatku VAT na takim właśnie poziomie. W wyborach w 2007 roku to hasło zostało wprawdzie porzucone, ale nadal PO kojarzyła się raczej z postulatami obniżki podatków. W swoim expose premier Donald Tusk mówił m.in.:

Naczelną zasadą polityki finansowej mojego rządu będzie stopniowe obniżanie podatków i innych danin publicznych. Dotyczy to i musi dotyczyć wszystkich. I tych mniej zamożnych i tych bogatszych. Wszyscy mają prawo do tego, aby państwo przyjęło wreszcie kierunek na obniżanie podatków i danin publicznych. Będziemy prowadzili tę politykę rozważnie, to musi być rozważny marsz. Ale chcę, aby to był marsz zawsze w jednym kierunku, zawsze w kierunku niższych podatków i zawsze w kierunku rezygnacji z nadmiernych, często zbędnych danin publicznych, jakie obywatel płaci na rzecz administracji.

Wzrastający fiskalizm

Tymczasem od początku rządów PO obserwujemy co prawda „marsz w jednym kierunku”, z tym, że jest to kierunek dokładnie odwrotny od zapowiedzianego w expose. Klarownym wyznacznikiem jest dzień wolności podatkowej, który za czasów rządów PO systematycznie przesuwa się do przodu. W latach 2007 i 2008, w wyniku nieznacznej obniżki obciążeń, które zawdzięczamy koalicji pod wodzą PiS, dzień wolności podatkowej cofnął się o kilka dni. Od roku 2008 to radosne święto wypada coraz później, w tym roku roku opóźnienie w stosunku do roku poprzedniego wynosi aż 9 dni!

Od kilku miesięcy z kręgów rządowych dochodziły głosy o możliwości podwyżki podatków. Ostatnio głosy te przerodziły się w konkretne zapowiedzi. Najpierw wypuszczony został balon próbny w postaci zapowiedzi podwyżki stawki VAT aż o 3 punkty procentowe. Do ogłoszenia tych propozycji wybrany został „zły duch” premiera, minister Michał Boni.

Absolutnie kompromitująca przy tym była argumentacja ministra Boniego, który stwierdził, że w ten sposób trzeba wynagrodzić budżetowi „ubytki”, jakie poniósł w wyniku obniżki PIT i składki rentowej za rządów PiS. Co to są za „ubytki” w sytuacji, kiedy budżet pod rządami PO systematycznie się rozrasta (w bieżącym roku o spektakularną wielkość 2% PKB)? Rozumiem, że celem „liberalnego” rządu jest dalsza gigantyzacja budżetu, w czym źli podatnicy przeszkadzają rządowi. A w ogóle to wg pana ministra winien temu jest PiS, bo złośliwie nie chciał bardziej złupić podatników.

Propozycję Boniego skrytykował Grzegorz Schetyna, by później PO mogła poinformować o „kompromisowej” propozycji podwyżki o 1 punkt procentowy (to zresztą nie jest do końca prawda, stawki 21 i 7 procent zostaną podniesione o jeden punkt, ale stawka 3% o 2 punkty). Tym razem do ogłoszenia tych „radosnych wieści” wybrany został nowy szef klubu poselskiego PO, pan poseł Tomczykiewicz. Warto dodać, że poseł Tomczykiewicz, który był przez kilka lat członkiem UPR zapowiadał wcześniej, że na żadną podwyżkę się nie zgodzi. Całość sprawia nieco orwellowskie wrażenie, jakoby to dobry „Wielki Brat” Tusk, wbrew zakusom niektórych, w istocie postanowił obniżyć podatki.

Oczywiście, podwyżka VAT jest tylko „czasowa”, to tylko przejściowe trudności, po których ustąpieniu nasz dobry i liberalny rząd ulży podatnikom. Jak wyglądają takie „czasowe podwyżki” najlepiej chyba ilustruje historia „belkowego” – to też miał być podatek czasowy, a istnieje już ładnych kilka lat i nie zanosi się na jego likwidację. Zaraz, zaraz, czyżby PO w swoim programie wyborczym nie zapowiadała właśnie likwidacji belkowego? Okazja zresztą była, tak się bowiem składa, że w sejmie obecnej kadencji był nawet projekt odpowiedniej ustawy w tej sprawie autorstwa… Prawa i Sprawiedliwości. Projekt nie wszedł nawet pod obrady, został zablokowany przez marszałka sejmu Bronisława Komorowskiego!

Podwyżka VAT będzie najbardziej widoczna, ale to nie znaczy, że platformerskie „obniżanie poprzez podnoszenie” podatków na tym się kończy. Niektóre obciążenia podnosi się po cichu. W przyszłym roku rząd zafunduje nam kolejne ograniczenia w odliczaniu VAT od paliw. Rezygnacja z ulgi podatkowej od biokomponentów dodawanych (przymusowo!) do paliw płynnych spowoduje podwyżkę cen benzyny o 5-7 gr. na litrze (a po ovatowaniu nową, wyższą stawką przełoży się to na ok. 9-11 gr. wzrostu).

Te podwyżki rząd tłumaczy ciężką sytuacją budżetu, są jednak daniny, które służą tylko i wyłącznie różnym klikom i sitwom, nie zasilając budżetu. Do takich należy tzw. opłata reprograficzna, którą obciążone są niektóre artykuły papiernicze i elektroniczne. Dochody z tej opłaty przekazywane są na rzecz „związków twórczych” i w założeniach mają stanowić rekompensatę części dochodów z praw autorskich, jakie twórcy tracą w wyniku kopiowania ich dzieł. Pomijam całą bezsensowność tej opłaty, wg tej samej logiki każdy kupujący nóż powinien odsiedzieć jeden dzień aresztu na poczet ukarania niezłapanych nożowników.

Z inicjatywy Ministerstwa Kultury i „środowisk twórczych” szykowana jest nowelizacja ustawy, która z jednej strony podwyższy opłaty (np. do 1,5% na papier), z drugiej zaś rozszerzy zakres towarów objętych opłatą, m.in. o pendrive’y i cyfrowe aparaty fotograficzne. O ile potrafię jeszcze zrozumieć objęcie papieru czy kserokopiarki podobną opłatą, o tyle zupełną aberracją jest opłata od drogich aparatów cyfrowych (rzekomo dlatego, że mogą służyć do fotografowania tekstu), której jedynym prawdziwym wytłumaczeniem jest chęć złupienia ich producentów i nabywców.

„Uwolnić energię Polaków”? Kpiny!

No dobrze, na podatkach świat się nie kończy, może liberalizm Donalda Tuska przejawia się w jakiś inny sposób? Może PO ma jakieś inne zasługi? Z wielkim hukiem powstała w sejmie komisja „przyjazne państwo”, której przewodził poseł Janusz Palikot. Któż lepiej nadawał się do tej roli niż człowiek, który uchodził za rozsądnego przedsiębiorcę, na co dzień borykającego się absurdami systemu? Tymczasem okazało się, ze Palikot przedsiębiorcą został w spadku po teściu, „wielkie interesy” robił z rządem i są one nadzwyczaj mętne, a w parlamencie zajmuje się głównie politycznym awanturnictwem. Komisja „przyjazne państwo” zamiast ulżyć przedsiębiorcom wyprodukowała tylko kilka bubli prawnych, a żadnymi poważnymi problemami nawet się nie zajęła. Spektakularną wpadką komisji były słynna ustawa o strażakach…

Po wybuchu tzw. afery hazardowej „liberalny” rząd postanowił powalczyć z hazardem. Kolejny raz okazało się, że rząd wie lepiej, co dla obywatela dobre i tym razem uznał, że obywatel jest za głupi, by sam decydować, na co wyda swoje pieniądze. W ramach walki z hazardem nie tylko ograniczono kolejny obszar naszej wolności, ale też zlikwidowano ok. 100 tys. miejsc pracy w branży hazardowej. Bezpośrednie straty dla budżetu, tylko z tytułu niższych wpływów z podatku od gier, wynoszą w tym roku kilkaset milionów złotych. Jak to się ma do Deklaracji Ideowej PO, w której czytamy m.in.

Nie ma innej drogi do szybkiego rozwoju i dobrobytu jak powrót do idei wolności. Nie ma innej skutecznej polityki gospodarczej – jak polityka konkurencji, ochrony własności prywatnej i twardego rozprawienia się przez państwo z przyczynami paraliżu przedsiębiorczości.

I dalej:
Zdolność człowieka do inicjatywy i przedsiębiorczości stanowi źródło bogactwa społecznego, zaś wolny rynek jest najbardziej skutecznym narzędziem wykorzystywania zasobów i zaspokajania potrzeb.

PO przeciw wolnościom obywatelskim

Przy tej okazji rząd wpadł na pomysł cenzurowania internetu, w tym przede wszystkim stworzenia indeksu stron zakazanych, które dostawcy internetu mieliby obowiązek blokować. Już w założeniach na listę zakazanych stron trafiłaby nie tylko dziecięca pornografia, ale też strony siejące „mowę nienawiści”, czyli wszystkie te, które sprzeciwiają się tyranii politycznej poprawności. Zaiste, piękny przykład „liberalizmu”!

W swoim pędzie do ograniczania wolności obywatelskich rzekomo liberalny rząd Donalda Tuska przygotował projekt nowej ustawy o CBA czyniącej z tej instytucji supersłużbę, o jakiej ministrowi Ziobrze się nawet nie śniło. CBA miałaby nie tylko zajmować się korupcją aparatu państwowego, ale też zyskałaby wszelkie uprawnienia policyjne wobec wszystkich obywateli, włącznie z prawem do inwigilacji i do gromadzenia tzw. informacji wrażliwych. Wygląda na to, że to właśnie dla CBA przewidziano rolę GeStaPo w nowym, lepszym państwie PO.

Rząd wie również lepiej, jak obywatel ma dbać o swoje zdrowie. Palenie jest szkodliwe, więc troskliwy Donald Tusk postanowił uwolnić nas od tego nałogu. Prawo obywatela do dysponowania własnym zdrowiem rządu ani trochę nie obchodzi. Donald Tusk uznał też, że to „liberalna” władza decyduje o tym, co wolno, a co nie w restauracjach i barach, a właściciel nie ma w tej sprawie nic do gadania. W walce z tytoniem PO wzoruje się wprost na dokonaniach Adolfa Hitlera.

PO przeciw rodzinie

To zresztą niejedyna kwestia, gdzie „liberalny” rząd obficie czerpie z dorobku klasyków socjalizmu. Szczególnie jaskrawym przykładem jest sfera wychowania młodego pokolenia. Postulowana przez Mao i Pol-Pota likwidacja więzi rodzinnych znalazła swoje odbicie w tzw. ustawie o przemocy w rodzinie. Przepisy zakazujące rodzicom wychowywania dzieci, a w zamian umożliwiające urzędasom rozbijanie rodzin koalicja rządząca uchwaliła z pomocą SLD, zaś Bronisław Komorowski podpisał je niezwłocznie, nie czekając na rozstrzygnięcie wyborów prezydenckich. Ustawa zakazuje kar cielesnych wobec dzieci, pod demagogicznym hasłem przeciwdziałania znęcaniu się nad dziećmi (jakby dotychczasowe przepisy tego nie zabraniały…).

Jak pokazały doświadczenia Szwecji, kraju w którym podobne przepisy obowiązują od prawie 30 lat, problem drastycznej przemocy wobec dzieci nie tylko nie zniknął, ale wręcz się nasilił. Ustawa za to promuje donosicielstwo dzieci na rodziców i pozwala urzędnikom na odbieranie dzieci pod byle pretekstem. A przede wszystkim odbiera rodzicom jakiekolwiek instrumenty wychowawcze – bo każdy rodzaj perswazji może być zakwalifikowany jako przemoc fizyczna, psychiczna lub emocjonalna (w Szwecji podstawą do odebrania dzieci rodzicom był zakaz wyjścia na dyskotekę, będący przecież przejawem przemocy emocjonalnej).

Pani poseł Iwona Guzowska wręcz nawołuje do rozwijania systemu donosicielstwa, postulując systematyczne odpytywanie dzieci w szkołach na temat sytuacji w ich rodzinach! Szczytem hipokryzji wykazał się pan poseł Tomczykiewicz, który tak skomentował ustawę:

Trochę żałuję, że nie zmieniliśmy tytułu tej ustawy. Wtedy byłaby do przyjęcia. Mówił też to obecny prezydent, kiedy ją podpisywał. Tytuł sugeruje, że w rodzinie jest przemoc, a jest ona zazwyczaj tam, gdzie tej rodziny nie ma.

Panu Tomczykiewiczowi w ogóle nie przeszkadza ustawowy maoizm, chciałby tylko ten maoizm ładnie pijarowsko sprzedać! Spore zasługi w percepcji maoizmu i jego twórczym zastosowaniu na gruncie polskim ma też pani minister Katarzyna Hall, która doprowadziła m.in. do odebrania dzieci rodzicom, by przymusowo umieścić je w przedszkolach. Jak przymus przedszkolny ma się do liberalizmu?

W deklaracji ideowej PO możemy przeczytać:

Dlatego zadaniem Państwa jest roztropne wspieranie rodziny i tradycyjnych norm obyczajowych, służących jej trwałości i rozwojowi
oraz:
Ideałowi obywatela – jako osoby wolnej i odpowiedzialnej za los swój i swojej rodziny.

Po raz kolejny okazało się, że własna deklaracja ideowa jest dla PO nic nie znaczącym świstkiem papieru i nie stanowi żadnej przeszkody w rozwijaniu wynaturzonej inżynierii społecznej.

Wolny rynek w kulturze?

Ciekawym obszarem postępów „liberalizmu” w wykonaniu PO jest kultura. Ministerstwo Kultury postanowiło zmusić nadawców radiowych do nadawania większej ilości polskich piosenek. Ustawa o radiofonii i telewizji nakazuje nadawcom radiowym wypełnienie co najmniej 33% czasu antenowego muzyką polskojęzyczną. Ustawodawcy nie obchodzi, że słuchacze chcą czego innego. A ponieważ słuchacze wolą inną muzykę, stacje radiowe obchodzą ten nakaz nadając polskie piosenki głównie w czasie najmniejszej słuchalności. Teraz minister Zdrojewski, stojący na czele najbardziej zbędnej instytucji w Polsce, postanowił zmusić Polaków do słuchania muzyki, której nie lubią (a może lubią tylko o tym nie wiedzą? W końcu „liberalny” rząd wie lepiej…). Nowe regulacje zakładają, że trzy czwarte ustawowej ilości polskich nagrań ma być emitowane między 6 a 23.

Jestem ciekaw, co powiedziałyby sieci kinowe, gdyby musiały wyświetlać w kinach 30 procent polskich filmów, z czego 75 procent na seansach wieczornych i w weekendy. _Rynek komercyjny jest miejscem konkurencji, konkursem piękności, a nie odgórnym wspieraniem ludzi bez talentu przekonanych o swojej wartości. Czy podczas wyborów Miss Polski wprowadzimy odgórny nakaz prezentowania 30 procent brzydkich dziewcząt, z czego 75 procent z nich w finale, tylko dlatego że są i marzą o tym, by być piękne? _– skomentował działania ministra jeden z szefów dużej stacji radiowej.

Wypada więc przypomnieć panu ministrowi, że żadnemu polskiemu artyście nie udaje się przebić za granicą mimo obowiązywania regulacji promujących polską muzykę. Tymczasem w ciągu ostatnich dwóch miesięcy kilku rumuńskim artystom udało się wejść do czołówki brytyjskiej listy przebojów, mimo, że w Rumunii nikt ustawowo nie reguluje rynku. Podobno PO wspiera wolny rynek. Podobno wolny rynek jest najbardziej skutecznym narzędziem wykorzystywania zasobów i zaspokajania potrzeb… W każdym razie tak możemy przeczytać w deklaracji ideowej partii ministra Zdrojewskiego. Jak się ma do „wolnego rynku” i „polityki konkurencji” wspieranie przez MKiDN pieniędzmi podatnika organizacji „gejowskich” i lewactwa z „Krytyki Politycznej”?

Tak na marginesie wypada wspomnieć, że pan minister Zdrojewski (podobno jeden z najlepszych ministrów rządu Tuska) jako prezydent Wrocławia postanowił zbudować za pieniądze podatnika domy dla poszkodowanych w powodzi 1997 na… terenach zalewowych. W tym roku mieszkańców tych domów ponownie dotknęła powódź.

Rozrzutność zamiast oszczędności

Liberalne podejście do gospodarki zwykle wiąże się z oszczędnym gospodarowaniem pieniędzmi podatnika. Od rządu „liberalnej” partii oczekujemy marszu w kierunku państwa-minimum. Tymczasem polski budżet systematycznie się rozdyma. W tym roku udział wydatków publicznych w PKB wyniesie ok. 47,5 proc. i będzie najwyższy od czterech lat. W 2010 r. Wydatki rządu wzrosły w porównaniu do roku ubiegłego o ponad 40 mld zł. O ile w roku 2009 wynosiły one 597,3 mld zł, to w br. już 640,52 mld zł. Tak więc ich poziom wzrósł o 7,9 proc., czyli znacznie powyżej inflacji, a ich udział w PKB wzrósł o ok. 2 proc. Prosto i jasno wynika z tego, że propaganda PO o oszczędzaniu w obliczu kryzysu to zwykłe kłamstwo, w rzeczywistości rząd wydaje coraz więcej. 7,9% to wzrost bardzo duży, natomiast w czasie kryzysu, gdy zewsząd słyszymy frazesy o oszczędnościach, spodziewamy się przecież znacznej redukcji wydatków. Tymczasem zamiast oszczędności mamy wzrost wręcz gigantyczny.

Rząd Tuska nie zrobił też nic, by zreformować znajdujące się w katastrofalnej formie finanse państwa. Rzekomym krokiem PO w tę stronę miała być ustawa ograniczająca tzw. „pomostówki” i niektóre przywileje emerytalne. Warto więc zauważyć, że działania PO były krokiem wstecz. Gdyby nie ustawa PO, to wcześniejsze emerytury zostałyby wyeliminowane wcześniej i w większym zakresie na mocy obowiązujących uprzednio przepisów.

Za to w rozwoju biurokracji i powiększaniu urzędniczej hydry PO nie ma sobie równych. Od czwartego kwartału 2007 r. do czwartego kwartału 2009 r., za rządów „liberałów” z PO liczba „pierdzistołków” wzrosła od 572,2 tys. do 620,6 tys. – o ponad 48 tysięcy osób. A jeśli doliczyć dodatkowo pierwszy kwartał bieżącego roku, to liczba ta wzrosła do 633,6 tys. – czyli o ponad 60 tysięcy osób od początku rządów Donalda Tuska. Okazuje się, że za rządów „liberałów” z PO liczba urzędników przyrasta średnio w tempie ponad 3,5 raza szybszym niż za rządów uważanego za etatystyczne PiS! (dane za [url="http://sierp.libertarianizm.pl/?p=279"]artykułem p.Jacka Sierpinskiego[/url]). Za czasów rządów Tuska pensje urzędników rosły też znacznie szybciej niż pensje w gospodarce. Koszt utrzymania rządowej biurokracji w Polsce to 52 mld zł.

Co by tu jeszcze zepsuć?

Przy okazji warto dodać, że akurat obszary, na których państwo-minimum powinno się skupić, pod rządami PO wypadają najgorzej. Coraz częściej słyszymy o złej sytuacji w armii, masowych dymisjach oficerów (w tym zwłaszcza służb elitarnych, jak „Grom” czy lotnictwo wojskowe) i o nasilającej się krytyce działań ministra Klicha (kto w ogóle wpadł na pomysł, by ministrem obrony zrobić działacza pacyfistycznego?). Policja zaś stała się dla rządu najwygodniejszym obszarem oszczędności, po raz kolejny okazało się, że łatwiej jest zabrać policji pieniądze na paliwo do samochodów niż sprzedać rządowy ośrodek wczasowy…

Platforma Obywatelska zrodziła się z protestu przeciwko złej polityce – czytamy w Deklaracji Ideowej PO. Interesujące, jak ten protest przeciwko złej polityce ma się do jawnego zamachu na niezależność banku centralnego? PO wraz z usłużnymi, mianowanymi głosami rządzącej koalicji członkami Rady Polityki Pieniężnej uznało za celowe odgrzebać idiotyczny pomysł Andrzeja Leppera „wykorzystania rezerwy rewaluacyjnej”. Czyli w praktyce postanowiono zmusić NBP do dodrukowania kilku miliardów złotych, zapominając o własnych deklaracjach obrony wartości polskiej waluty. Takimi „drobiazgami” jak niedziałanie prawa wstecz, „liberałowie” z PO w ogóle się nie przejęli.

Porządną wolnorynkowa formację polityczną powinno też cechować poszanowanie prawa własności. Tymczasem zapowiadanej ustawy reprywatyzacyjnej wciąż nie ma, a sugerowane rozwiązania mają coraz mniej wspólnego z ideą sprawiedliwości i naprawy krzywd. Zrezygnowano z pomysłu zwrotu mienia w naturze (jasne, przecież musi być coś, co można będzie rozkradać!), zapowiadane rekompensaty stanowią zaś ułamek wartości zagrabionego mienia. Platformerskie władze Warszawy wprost kpią sobie z roszczeń reprywatyzacyjnych budując nikomu niepotrzebne (za to bardzo drogie) Muzeum Sztuki Nowoczesnej na gruntach podlegających zwrotowi prawowitym właścicielom.

Zresztą władze Warszawy są odbiciem w mniejszej skali tego samego tuskowego socjalizmu i nieudolności. Prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz, deklarująca się jako osoba głęboko wierząca, hojną ręką wspiera pieniędzmi miejskiego podatnika organizacje „gejowskie” i czerwoną bandę tow.Sierakowskiego. Fundowanie na koszt podatnika pewnemu koncernowi medialnemu stadionu za 400 mln zł też nie bardzo się mieści w moim pojęciu wolnego rynku i dobrego rządzenia…

Gdzie ten liberalizm? Nigdzie!

Bezskuteczne poszukiwania wolnorynkowych dążeń w działalności PO można mnożyć. Nawet pewne przyśpieszenie prywatyzacji majątku państwowego wynika tylko z dramatycznej sytuacji budżetowej i odbywa się według dotychczasowych reguł, niemających nic wspólnego z przejrzystością. Nie ma uczciwej licytacji, rząd za to dba, by w każdej prywatyzowanej firmie zostawić miejsce dla politycznych ingerencji i zapewnić odpowiednie koryto dla swoich. A to oczywiście kosztem ceny, jaką można by osiągnąć. Nawet w drobnych sprawach rząd nie zamierza bronić wolnego rynku – idiotyczna decyzja KE o zakazie sprzedaży żarówek została podjęta za zgodą wszystkich rządów EU, czyli także „liberalnego” rządu Tuska.

Nawet z pomysłu prywatyzacji służby zdrowia PO się już wycofała. Co ciekawe, obrońcy PO tłumaczą często, że to tak naprawdę tylko retoryka wyborcza, a w rzeczywistości PO nadal chce sprywatyzować szpitale. Tylko po co w takim razie czołowi politycy PO tak stanowczo temu zaprzeczają, posuwając się nawet do procesów sądowych? Mamy tu niespójność w deklaracjach, takie „plątanie się w zeznaniach” – z jednej strony Platforma tłumaczy, że reformy nie ma, bo zły prezydent Kaczyński groził vetem, z drugiej strony kategorycznie zaprzecza, jakoby takie reformy w ogóle planowała. Pomijam już fakt, że sama prywatyzacja szpitali nie rozwiąże problemów służby zdrowia. Znacznie ważniejszą rzeczą jest zdemonopolizowanie rynku ubezpieczeń zdrowotnych. I to właśnie byłaby prawdziwie wolnorynkowa reforma! Ale nie słyszałem, żeby pani minister Kopacz miała takie plany…

Interesujący jest też sposób myślenia niektórych konserwatywnych liberałów, wciąż jeszcze niewyleczonych z sympatii do partii zakłamanych pseudoliberałów. Z jednej strony tłumaczą wszelkie socjalistyczne wypowiedzi polityków PO „retoryką wyborczą”, twierdząc, że przecież oni tak tylko mówią, a naprawdę mają dobre chęci. Z drugiej strony do socjalnej retoryki PiS przywiązują wagę znacznie większą niż do realnych czynów. Dlaczego deklaracja Jarosława Kaczyńskiego, że nie przeszkadza mu nazwanie go lewicowcem, staje się dla niektórych wolnorynkowców poważnym argumentem przeciwko niemu, zaś socjalistyczne obietnice wyborcze Bronisława Komorowskiego nie robią na nich żadnego wrażenia?

Zwolennicy PO głośno zapewniali, że rząd Tuska ma całe szuflady wypełnione projektami wolnorynkowych ustaw. Nie prezentuje ich, bo zły prezydent Lech Kaczyński kierowany pustą pisiacką złośliwością z pewnością skorzysta z prawa weta. Kiedy jednak tylko kandydat PO zostanie prezydentem, to na pewno rząd zajmie się na poważnie koniecznymi reformami. No i doczekaliśmy się, PO przejęła pełnię władzy i z magicznej szuflady zamiast projektów reform wypłynął projekt podwyżki podatków. Innych reform nie należy oczekiwać, co zresztą półoficjalnie przyznają sami politycy PO.

Donald Tusk często sam siebie określa mianem „liberała”. Lecz ta deklaracja to absolutnie jedyny przejaw tego mitycznego „liberalizmu” PO. Niestety, niektórzy dają się na to nabrać. Jest to tym bardziej niebezpieczne, że prowadzi to zaburzenia pojęć. Mogliśmy podobną sytuację obserwować po rządach poprzedniego wcielenia PO, czyli Kongresu Aferałów. Wówczas to nieudolne, przesiąknięte socjalizmem i korupcją rządy również przedstawiano społeczeństwu jako „liberalizm”. Do dziś owocuje to negatywnym i całkowicie nieprawdziwym obrazem liberalizmu i systemu kapitalistycznego w społecznym odbiorze.

Szybka i całkowita klęska faszystowskiego (w dosłownym znaczeniu tego słowa) gangu Tuska jest absolutną koniecznością, jeżeli cokolwiek z idei konserwatywno-liberalnej ma w Polsce przetrwać. Precz z PO!

Tomasz Dalecki
Sekretarz Generalny UPR

źródło: http://uniapolitykirealnej.pl/wiadomoci/253-by-yo-si-lepiej-czyli-trzy-lata-psucia-pastwa

Skandal HYDE PARK

> Beznickowy o 2010-08-06 21:47 napisał:
>
> Ty w ogóle wiesz, co napisałeś? Mimo że obalił komunizm, to wprowadził
> dyktaturę. Krwawą dyktaturę, gdzie opozycja od razu była likwidowana. Chile
> przeszło ze złych rąk w kolejne złe ręce. Były szef tajnej policji Pinocheta,
> Manuel Contreras, odbywa karę dożywotniego więzienia za morderstwa na członkach
> opozycji. Mało tego – jest z tego dumny, powołując się na wyższe dobro.
> Dyktatura Pinocheta była o wiele gorsza niż u nas komunizm. Dopiero na początku
> wieku zaczął tracić wpływy w Chile, gdzie zamierzano już mu wytoczyć serię
> procesów sądowych. W moim rozumowaniu (i tak mnie na WoS-ie uczyli) patriotyzm
> to czynienie dobra dla państwa, obywateli, nie naruszając przy tym praw
> współobywateli i ludzi innych nacji.

Nie miałem czasu wcześniej odpisać, za co przepraszam, więc robię to z lekkim opóźnieniem.

Sytuacja gospodarczo-społeczna w Chile za prezydentury Allende uległa drastycznemu pogorszeniu, a przed samym puczem była wręcz katastrofalna. Argumentacja w stylu "obalił komunizm, ale wprowadził dyktaturę" jako argument przeciw jest lekko nietrafiona. Wprowadzenie dyktatury było konieczne w Chile, tylko to mogło uratować państwo. Wtedy była groźba, że przemiany komunistyczne z Chile, z pomocą Kuby i ZSSR, rozejdą się na całą Amerykę Południową. Trzeba też trochę rozróżnić pojęcia, nie była likwidowana opozycja, a komuniści, a to znacząca różnica. Na pewno zginęło trochę niewinnych ludzi, ale jest to dość mała liczna. Szacuję się, że Pinocheta zginęło około 3 tys. ludzi, z czego prawie 2 tys. podczas samego puczu po obu stronach konfliktu. Działania likwidujące komunistów nie mogły się obyć bez ich zabijania, gdyż w większości przypadków można było mówić o terrorystach. Za Allende do Chile napłynęły całe grupy bojówek z Kuby, a także mnóstwo agentów KGB i miejscowych, chilijskich komunistów. I tak łaskawie umożliwiono części komunistom ucieczkę po przejęciu władzy przez Pinocheta.

Same rządy Pinocheta były zbawienne, dzięki reformom wolnorynkowym, zastosowaniu myśli ekonomicznej Miltona Friedmana, Chile do dziś są jedną z najprężniej rozwijających się gospodarek Ameryki Łacińskiej. Krytyka i zły obraz rządów Pinocheta to przede wszystkich efekt lewicowej propagandy, dla której osoba generała jest jednym z największych wrogów, zresztą, żeby tutaj nie powtarzać tekstów innych przytoczę link do tekstu "Augusto Pinochet – belka w oczach czerwonych" – http://www.prawica.net/node/5338 Określanie rządów Pinocheta jako krwawych jest nadużyciem podobnych do określania rządów Platformy jako wolnorynkowe.

"Chile przeszło ze złych rąk w kolejne złe ręce." – czyli rządy Pinocheta można włożyć w ten sam koszyk co rządy Allende? Absurd.

Zresztą Pinochet był takim strasznym dyktatorem, że aż sam dobrowolnie oddał władzę, w czasach gdy ogłaszano koniec zimnej wojny. Zresztą podobnie przypina się taką łatkę Jarosławowi Kaczyńskiemu – że zrobi wszystko dla władzy, a jednak dobrowolnie ją oddał w 2007 roku.

Procesy polityczne dla Pinocheta i jego ludzi to przede wszystkim sprawka socjalistów, pokolenie zwolenników Allende, więc trudno tutaj o jakąkolwiek sprawiedliwość.

A dlaczego Pinochet był patriotą? Bo działał dla dobra ojczyzny, w imię wyższego celu niż tylko władza, bezgraniczne kochał swój kraj. Zostawił po sobie kraj wolny od komunistów, kraj wolnej i dobrze prosperującej gospodarki. Zastanawiało mnie też kiedyś, że pewnie taka sama krytyka jak na Pinocheta, spadła by na jakiegoś wojskowego, który doprowadziłby do usunięcia Stalina w latach 30-tych i wymordowaniu kilku tysięcy bolszewików – sytuacja podobna. A trzeba pamiętać, że socjalizm czy komunizm to ustrój zbrodniczy i niesie za sobą śmierć milionów ludzkich istnień.

Przy okazji napiszę, że i w Polsce przydałby się taki Pinochet, który uwolniłby nas z ucisków socjalistycznego systemu, bo już chyba tylko takie wyjście pozostaje Polsce. Bo powoli zbliżamy się do systemu niewolniczego wręcz, gdy już w tej chwili oddajemy państwu w różnego rodzaju podatku około 70-80% swoich dochodów. Pamiętajcie, że niewolnicy mieli prawo zachować dla siebie 10% wytworzonych dóbr.

"patriotyzm to czynienie dobra dla państwa, obywateli, nie naruszając przy tym praw współobywateli i ludzi innych nacji." – jeżeli takim patriotyzmem będą się kierować rządy krajów Zachodniej Europy, doprowadzi to do nieuniknionej islamizacji i wynarodowieniu.

> Pisanie, że był patriotą jest – delikatnie mówiąc – nie na miejscu. Już prędzej
> bym się dał przekonać Kaczyńskiemu, że to Gierek był patriotą.

Kaczyński powiedział, że był komunistycznym patriotą i jakby nie patrzeć jest to prawda. Bo chciał dla państwa polskiego jak najlepiej, miał ambicję, aby polska gospodarka wskoczyła do dziesiątki najlepszych na świecie. Za jego urzędowania poziom życia w PRL-u znacznie się podwyższył, budowano na potęgę – np mieszkania z "wielkiej płyty". Niedawno w radiowej Trójce Michał Karnowski w rozmowie z Januszem Korwin-Mikke powiedział, że "Gierek przy Tusku to oszczędny chłopak" i … jest to prawda. Bo Gierek nie dość, że przez 10 lat zadłużył Polskę na mniej niż Tusk przez 3, to za Gierka było przynajmniej widać na co idą te kredyty, a dzisiaj mimo, że zadłużenie jest większe, to prawie nic się nie dzieje, a kasa jest przejadana przez gigantyczną, wciąż rosnącą administrację państwową (liczba urzędników obecnie jest 3 czy nawet 4x większa niż w PRL !!!), ZUS, KRUS, NFZ…

Skandal HYDE PARK

> Lukasz_N o 2010-08-06 18:55 napisał:
> Ronaldinho, uwielbiam się z Tobą nie zgadzać, ale chyba nie tym razem. ;)

Ja tam zawszę lubię wymianę argumentów :)

> Jeśli dobrze rozumiem, to a propos zamachu – nie wykluczasz go, ale nie jesteś
> zwolennikiem tej teorii.

Dokładnie tak. Nie jestem zwolennikiem głoszenia tej teorii jako tej najbardziej prawdopodobnej, ani tej bardzo prawdopodobnej, zamach oceniam jako prawdopodobny. Ze stenogramów wynika, że piloci do końca na lajcie przeprowadzali proces lądowania będąc pewnym, że wylądują na płycie lotniska, na tę chwilę obstawiam, że zawinił nawigator z wieży kontroli lotów na lotnisku, ale tego nawigatora mógł, lub też nie, ktoś sterować.

> Ponieważ PiS nie jest partią z mojej bajki (a
> tutaj argumentów mam mnóstwo, większość związanych z programem, dalej sposobem
> rządzenia, językiem itd.), będąc pośrodku PO a SLD, zawsze wybieram tych, którzy
> są mi bliżsi.

Sposób rządzenia, a także język nie wpływa w żaden sposób na przeciętnego obywatela, liczą się czyny, nie słowa. Tylko wiesz chyba też, że co innego program, co innego realne działania – koronny przykład Platformy Obywatelskiej i jej programu gospodarczego, o dziwo do dziś można spotkać wśród wyborców dość sporą grupę niedobitków uważających tę partię za liberalną w sprawach gospodarczych. Niedawno ktoś nawet zrobił takie zestawienie:

"Liberałowie" z PO:
1. Wzrost akcyzy na sprowadzane samochody
2. Wzrost akcyzy na węgiel i koks
3. Wzrost akcyzy na oleje opałowe
4. Wzrost akcyzy na gaz ziemny opałowy i pozostałe paliwa gazowe opałowe
5. Wzrost akcyzy na papierosy
6. Likwidacja zwolnienia VAT na zakup aut z kratką
7. Wzrost podatków od środków transportowych
8. Wzrost podatków gruntowych związanych z prowadzoną działalnością gospodarczą, zbiornikami wodnymi i retencyjnymi, budynkami mieszkalnymi itp.
9. Wzrost zatrudnienia w administracji publicznej o 30 000 etatów !!!
10. Wzrost gospodarczy: 2008- 5,0%; 2009- 1,8%; 2010- ?
11. Przedstawiona podwyżka podatku VAT o 1pkt czyli 4,55%.

"Socjaliści" z PiS:
1. Wprowadzenie dwóch stawek w podatku PiT – 18 i 32% zamiast obowiązujących trzech stawek- 19, 30 i 40%
2. Likwidacja podatku od spadków i darowizn.
3. Możliwość odliczenia pełnej kwoty podatku VAT przy zakupie samochodów w celach służbowych.
4. Zwolnienie małych firm z obowiązku instalowania kas fiskalnych.
5. Obniżenie składki rentowej.
6. Zniesienie akcyzy na kosmetyki.
7. Ułatwienia w przekazywaniu 1% podatku na organizacje pożytku publicznego.
8. Zatrzymanie wzrostu zatrudnienia w administracji publicznej
9. Wzrost gospodarczy: 2005- 3,3%; 2006- 6,2%; 2007- 6,7%

Ale nawet takie zestawienia i wykres z deficytem nie pomagają ślepym wyborcom PO, którzy stale dukają hasła "PiS nie zna się na gospodarce", ale to za rządów PiS Ministrem Finansów była prof. Zyta Gilowska, polecam wywiad – http://www.obserwatorfinansowy.pl/2010/08/05/gilowska-rzadowi-przetarla-sie-jedwabna-poduszka/ Można się z niego dowiedzieć m.in., że rząd twardo brnie w sytuacje Grecji i to już całkiem jawnie. Gdy PiS oddawał władzę pod koniec roku 2007, to w budżecie na ten rok była nawet nadwyżka 200 mln zł. O nieudolności gospodarczej tego rządu świadczy wypowiedź niemal każdego szanującego się ekonomisty, niemal wszyscy twierdzą, pomijając keynesistów, marksistów i tym podobnych, że rząd wybiera najgorsze z możliwych rozwiązań na ratowanie budżetu. Dr Robert Gwiazdowski słusznie stwierdził, że PO wprowadza socjalizm państwowy. A i tak wracając do Zyty Gilowskiej i jej oceny przez PO – http://www.youtube.com/watch?v=4MMMyLAQ5UU Da się tę wypowiedź skomentować? Chyba nie warto.

Do tego obyczajowo, to poza opinią o homosiach, to PO robi się co raz bardziej lewicowe, narazie jeszcze jest tak centro-lewicowe, bo jak wytłumaczyć, że partia deklarująca się jako prawicowa, wprowadza stalinowską ustawę o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie, posyła 6-latki do szkoły, opowiada się za parytetami, sprzeciwia się karze śmierci…

> Ronald, znając Twoje poglądy i czytając, co piszesz, zagłosowałeś na MJ.

Nie, zagłosowałem na Janusza Korwin-Mikkego, nawet zbierałem dla niego podpisy do wymaganych 100 tys., zebrałem ich 40, dzięki temu siedziałem w komisji wyborczej jako przedstawiciel komitetu wyborczego JKM. Mam taki też zwyczaj i postanowienie, że nigdy nie zagłosuję na polityka, który sprzeciwia się karze śmierci i tak w ogóle liczyło się dla mnie tylko trzech kandydatów, których polecałem: Janusz Korwin-Mikke, Jarosław Kaczyński i Marek Jurek. Taki Kornel Morawiecki odpadł u mnie za popieranie zupełnie niepotrzebnych związków partnerskich dla homosiów.

> Beznickowy o 2010-08-06 21:47 napisał:
> Gwoli ścisłości: nie napisałem nigdzie, że w pierwszej turze się głosuje
> przeciwko. Ja w pierwszej turze nie zagłosowałem ani na BK ani na JK. Mój
> kandydat nie przeszedł i wtedy to "mniejsze zło" musiałem wybrać, czyli Bronka.

Napisałeś, że w pierwszej turze zagłosowałeś antyPO. Pytanie tylko czy słusznie oceniłeś co jest mniejszym złem, bo czytałem trafną wypowiedzieć, że Polacy mieli dosyć wybierania mniejszego złą, więc wybrali większe :) Jeśli według ciebie mniejsze zło to:
- przejęcie mediów publicznych przez partię rządzącą
- wyższe podatki
- upolitycznienie IPN-u
- stalinowska ustawa o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie
- prawdopodobieństwo cenzury Internetu
- duża szansa, że PiS wygra wybory parlamentarne w 2011 roku, czego się niektórzy obawiają, a sama partia PiS przeszłaby gruntowną reformę tracąc obecnego prezesa i kilka wpływowych osób, które zaciągnięte zostałaby do Kancelarii Prezydenta
- wprowadzenie parytetu na listach wyborczych według płci

Jeśli to jest według ciebie mniejsze zło, to OK, w takim razie nie ma sporu.

Można też inaczej ocenić mniejsze zło, patrząc na fakt, jakie poparcie otrzymali dani kandydaci. Osoby, które oficjalnie poparły Bronka, to m.in.: Kwaśniewski, Wałęsa, gen.Jaruzelski, gen. Kiszczak, gen. Dukaczewski, Jerzy Urban, Wojciech Olejniczak, Włodzimierz Cimoszewicz… oraz liczne autorytety – http://www.youtube.com/results?search_query=autorytety+po&page&utm

> Beznickowy o 2010-08-06 21:47 napisał:
> Ty w ogóle wiesz, co napisałeś?

Tak, inaczej bym tego nie napisał, jestem w pełni świadom jak oceniłem gen. Pinocheta, i mogę to nawet powtórzyć – jest bohaterem narodowym Chile i był wielkim patriotą. Więcej o tym dlaczego tak uważam napiszę jutro, bo już późno jest, a rano muszę wstać wcześniej.

Safe the planet :P FILMY

Podam ci filmy z 2009 i 2010, które mi się najbardziej podobały:
- Watchmen
- Generał Nil
- Star Trek
- The Last House on the Left
- Public Enemies
- The Hangover
- Inglourious Basterds
- Moon
- District 9
- Zombieland
- (500) Days of Summer
- Drag Me to Hell
- Avatar
- The Ghost Writer
- The Crazies
- The Pacific – miniserial HBO
- Shutter Island
- Inception

Skandal HYDE PARK

> Beznickowy o 2010-08-04 15:28 napisał:
> Wśród ludzi istnieje przekonanie, że to
> był zamach, że parę osób przeżyło i ich potem rozstrzeliwano.

Byłoby to może śmieszne, gdyby nie np wypowiedź jednego z generałów amerykańskich, który powiedział, że wie ze swoich źródeł, że FSB zabiło tych, którzy przeżyli katastrofę, miały to być trzy osoby i co dziwniejsze to właśnie o trzech osobach, które przeżyły katastrofę mówiły media w granicach 10:00-10:30, natomiast jakąś godzinę później dopiero gubernator obwodu smoleńskiego dał wiadomość do mediów, że katastrofy nikt nie przeżył. Uważam to za wersję zdarzeń prawdopodobną, że być może tak było, stawiam przy tym znak zapytania. Natomiast jeśli chodzi o sam zamach – myślę, że go nie było, również nie wykluczam takiej opcji, ale powiem, że Rosjanie nie zrobili wszystkiego, aby ta katastrofa nie mogła się wydarzyć.

Zauważ, szanowny Beznickowy, że podobnie w USA jak i na całym świecie, strzelam, że jest to 30% wierzy, że zamachy z 11 września to nie sprawka talibów, a samej Ameryki – głównie CIA. I o ile wyśmiewam w umyśle ludzi, którzy wierzą, że to była sprawka Amerykanów, o tyle w przypadku Smoleńska nie. Dlaczego? Obalenie tez zwolenników spisku 9/11 jest w miarę łatwe – mamy szczegółowe dokumentacje fotograficzne, w przypadku WTC nawet filmy, mamy stenogramy, mamy parametry lotów, przyznanie się Al-Kaidy i wiele, wiele innych dowodów. Natomiast w przypadku Smoleńska mamy mnóstwo mataczeń – różnego rodzaju, mamy takie kwiatki jak stwierdzenie chyba naszego szefa MSWiA Jerzego Millera, że dalsze rozszyfrowania ze stenogramów nie zostaną ujawnione, śledztwo w całkowitych rękach Federacji Rosyjskiej, do tej pory szczątki Tupolewa są w Rosji, po katastrofie nie zrobione takiej prostej rzeczy jak zabezpieczenie terenu – prostych przegród budowlanych nie postawiono nawet, czarne skrzynki wciąż są w rękach prokuratury rosyjskiej, a my łaskawie dostaliśmy kopie…

> W końcu kto
> normalny na stanowisku marszałka sejmu umieszcza Jurka – osobę składającą hołd
> Pinochetowi.

Nie wiem jakim cudem wyskoczyłeś tutaj z Pinochetem. Po pierwsze jest to bohater narodowy Chile i wielki patriota. Po drugie hołd to złe słowo, Marek Jurek pojechał tam odwiedzić człowieka, który został uwięziony, przekazał mu przy tym ryngraf z wizerunkiem Matki Boskiej, chciał go tym wesprzeć i oficjalnie poprzeć jego działania w Chile i działania mające na celu uwolnienie go.

> Aż się boję pomyśleć, co by się stało, jakby PiS miało pełnię
> władzy. Chyba wojna domowa by wybuchła.

Teza wzięta z niczego, niczym w stylu Tomasza Lisa z 2007 roku – "PiS to zagrożenie dla demokracji w naszym kraju".

Nie chce mi się odpowiadać na resztę, bo już nie raz miałem dyskusje z ludźmi, którzy głosowali na PO, bo chcieli lub głosowali na PO, żeby nie PiS. I jak zawsze w tego typu dyskusjach nie można nic zdziałać merytorycznymi argumentów, są zazwyczaj ignorowane, a gdy mówi się np o projektach ustaw PO, to leci odpowiedź "ale nic nie zostało jeszcze przegłosowane, to tylko projekt". Zazwyczaj kontrargumenty opierają się na tezach lewicowych mediów "ale PiS to oszołomy", "PiS zawarł koalicje z LPR i Samoobroną", "Kaczyński chce tylko władzy"… Sprawy tak małostkowe jak skupianie całej uwagi na krzyżu, a raczej jego obrońcach, przed Pałacem czy pierdnięciu Palikota są tak obwicie relacjonowane jakby to miało jakiekolwiek znaczenie dla przeciętnego obywatela tego kraju, a w międzyczasie po cichu ustala się kolejny cios w naród – narada w sprawie podwyżki podatków w tym samym czasie co akcja z krzyżem, terminy obu tych wydarzeń zostały zsynchronizowane przez partię obecnie rządzącą krajem. A z kościołem przeniesienia niewygodnych krzyży też ustalono z władzą kościelną o czym przypomniał Cejrowski – http://www.fakt.pl/Cejrowski-porownal-ugode-ws-krzyza-do-Jaruzelskiego,artykuly,78990,1.html Moje zdanie jest takie, że krzyż powinien zostać przeniesiony zaraz po ustawieniu tam jakiegoś pomnika/tablicy, dobrym miejscem dla krzyża byłaby Świątynia Opatrzności Bożej – z początku myślałem, że to tam pochowają Lecha Kaczyńskiego, bo według mnie awantura z krzyżem jest też konsekwencją pochowania go na Wawelu, gdyż mimo, że był Warszawiakiem i to dla tego miasta się zasłużył i było godne miejsce na jego pochówek, to teraz Warszawiacy, którzy np chcieli by postawić znicz czy zostawić kwiaty specjalnie dla pary prezydenckiej, to właściwie nie mają gdzie tego obecnie zrobić.

I dla jasności, w pierwszej turze nie głosowałem na Jarosława Kaczyńskiego, dopiero w drugiej, bo co mylnie stwierdził Beznickowy, w pierwszej turze nie głosuje się anty komuś, tylko na kandydata, który według nas jest najwłaściwszy lub reprezentuje najwyższą zgodność z naszymi poglądami i przekonaniami. A przy okazji to jeszcze powiem, że głos na Kaczyńskiego nie był antyPO i musiałem na niego głosować, bo w większości, ale nie we wszystkich sprawach, się z nim zgadzam.

Zobacz zwiastun Jackass 3D

Chętnie obejrzę w 3D, teraz tylko pytanie czy w Polsce będzie premiera, jak nie, to się jakoś specjalnie nie zdziwię, jak tak, to mile zaskoczę.

Proszę czekać…