@tfilippo
Chory, pełen egzaltacji film – Warto oglądać w nocy – robi wtedy duże wrażenie. Ale z pewnością nie dla fanów "Transformers".
Wysokobudżetowy kloc celuloidowy – Dla mnie porażka, choć jeśli ma się 15 lat, może zaciekawić. Jednak ilość patosu i drętwych dialogów powoduje, że strawna jest jedynie warstwa wizualna i dźwiękowa.
Azjatycki odpowiednik Delona – Świetnie wciela się w role zarówno amantów jak i policjantów. Wielki talent!
Film dla smakoszy kina – Powolnie tocząca się akcja z minimum dialogów, powściągliwa gra aktorów, dobre zdjęcia i muzyka. Trzeba jednak mieć pewną słabość do kina azjatyckiego, by polubić Kar-Wai’a.
W swoim gatunku rzecz bardzo dobra – Ale jakoś nie czuję wielkiej potrzeby, by do niego wracać. Jest elegancki i brawurowo zagrany, to ta sama klasa co "Wiek niewinności" Scorsese i "Okruchy dnia" oraz "Powrót do Howards End" Ivory’ego. Porządna robota.
Rewelacyjny melodramat – Zasłużył na deszcz nagród, jaki na niego spadł. Ang Lee jest wielki!
Ostra jatka – Najbrutalniejsza część przygód sławnego komandosa. Jako relaksacyjny odmóżdżacz – ok.
Genialny kameleon – Potrafi wcielić się w każdą postać, zarówno apodyktycznego typa jak i rozdartego starca. Respect, von Sydow.
W USA to mają fajne psychiatryki – W Polsce nie ma tak dobrze, żeby trafić do takiego sanatorium trzeba sporo wybulić. A sam film mógł być mocniejszy, jest tylko przyzwoity.
Nie pojmuję, jak można nie lubić tego filmu:) – Jest cholernie śmieszny i zasługa w tym zarówno aktorów jak i błyskotliwego scenariusza. Zasłużony przebój kasowy roku 97.
Proszę czekać…