Aktywność

Appaloosa (1966)

Dobre kino z wybitnym Marlonem Brando – Miał co prawda lepsze role, ale i tu pokazał klasę, grając powściągliwie i z klasą.

Śniadanie na Plutonie (2005)

Przyjemny film ale nie jakiś wspaniały – O ile można przyzwyczaić się do ekstrawaganckiego stylu bycia głównego bohatera/bohaterki, to reszta nie powinna być już tak dziwna i ogląda się to całkiem dobrze.

Pokuta (2007)

Rozczarowanie po tylu oscarowych nominacjach – Ładne zdjęcia i muzyka, ładna Keira Knightley (choć seksbombą to ona nie jest jednak), ale sam film ciężkostrawny, a przecież widziałem wiele nudnych obrazów, którym wybaczałem ich powolną narrację. Tu jednak nie ma specjalnie się czym przejąć, bohaterowie nie są interesujący. Szkoda.

6/10.

Nieznośna lekkość bytu (1988)

Taka erotyka to ja rozumiem! – Nastrojowa i świetnie zagrana (Day-Lewis, Olin i Binoche a w epizodzie Daniel Olbrychski), stanowi łakomy kąsek dla wielbicieli takiego rodzaju kina.

Niesamowity jeździec (1985)

Cóż, podobał mi się – Jeśli ktoś lubi gatunek i oschłą nieco osobowość Eastwooda, ten się nie zawiedzie.

Bez przebaczenia (1992)

Bez wątpienia to życiowe osiągnięcie Clinta jako reżysera i aktora – Wszystko jest tu na swoim miejscu, świetny western będący niejako zwieńczeniem tego zacnego gatunku.

Doskonały świat (1993)

Jedna z lepszych kreacji Costnera – No a film bardzo ciekawy i wiarygodny, chociaż to typowy Eastwood; nie brakuje mocnych tekstów oraz dosadnych scen. Warto!

Martwica mózgu (1992)

Obrzydliwy, ale przy tym także zabawny – Myślę, że warto go zobaczyć choćby po to by samemu się przekonać, że komedia i gore wcale się nawzajem nie wykluczają, a wręcz nakręcają.

Doktor Strangelove, lub jak przestałem się martwić i pokochałem bombę (1964)

Nic takiego, to miał być żart, ale widać nie trafiłem z nim:]

Harry Potter i Insygnia Śmierci: Część I (2010)

Znudził mnie, niestety – Nie byłem i nie jestem wielbicielem czarodzieja w okularach, toteż wybierałem się do kina przynajmniej na solidną porcję rozrywki, nic więcej. Nawet tego jednak nie zaznałem; film dobrze się zaczyna, ale rozwija w kierunku mało dla mnie jasnym i przejrzystym. Jakaś niemrawa intryga pseudokryminalna, drętwe aktorstwo, przyzwoite efekty specjalne i tylko po to właściwie można po film sięgnąć, chociaż nie jestem fanem Pottera i raczej nim już nie zostanę, a książki nie czytałem ani jednej. Ale pierwsze cztery adaptacje uważam mimo wszystko za udane i ciekawsze od tej, która wydaje się wymuszona i pozbawiona emocji.

Proszę czekać…