Przeszedłem trochę obok tego filmu. Emocjonalnie czy moralizatorsko nie chwyta tak jak by mógł. Jako sama przygoda wypada tylko ok. Kłapouchy za to złoto.
Góry i doliny. To nie jest ten sam Jenkins co z kapitalnego Moonlight. Dużo tu scen bez dramatycznego wyczucia, ale dopiero od pewnego momentu. Naciągane to 6.
Dzięki bohaterom i ich relacji to niesamowicie urokliwy film. Nie zmienia to faktu, że jest bardzo wygładzony i baitowy, ale przy tym cholernie przyjemny.
Hill trafia w pewną lukę i robi to z takim wyczuciem, że przy całkiem niezłej historii upycha tony nostalgii i się na tym nie wywala. In A24 we trust.
W każdej materii jestem fanem tego filmu. Świetny zadziorny scenariusz, Lantimos'owski styl i aktorstwo dopełnione wizualiami wprost nie biorą jeńców.
McQueen jednak zawodzi, mimo popisów w kilku momentach nie utrzymuje mojej uwagi ani nie otrzymuje zachwytu.
Festiwal cringe'u i pokaz stereotypów, ale nie tak ciężkie do przełknięcia jak większość ostatnich polskich kom.romów. Obniżam jednak za odcinanie kuponów.
Ogromnie daleko do kapitalnego Nightcrawlera, ale będę bronił tego filmu. To fajne guilty pleasure. Jake jest tutaj wyborny.
Liczyłem na konkrety w postaci totalnie odjazdowych momentów, a te na moje nieszczęście zostały zastąpione w większej części rozciągniętym do bólu slow mo.
Fantastycznie nieprzewidywalny, zmuszający widza do czytania między wierszami i patrzenia na drugi plan. Wspaniały voice acting.
Proszę czekać…