Dawid Burdelak

@dawidek98

Aktywność

Napoleon (2023)

Nudne, rwane wątki, a w pewnych momentach wręcz męczące.

Jumanji (1995)

Gdyby nie Robin Williams, to nie zdzierżyłbym do końca. Tylko z tego względu 5/10.

Cud w Nowym Jorku (1994)

@Elizabeth_Linton Całkiem sympatyczny film? To ty chyba nie widziałeś "To wspaniałe życie" Franka Capry.

Cud w Nowym Jorku (1994)

Jeden z wielu nienadzwyczajnych filmów świątecznych, jakie kiedykolwiek powstały.

Szpital na peryferiach (1977 - 1981)

Genialny i najlepszy serial medyczny, jaki kiedykolwiek powstał. Doktor Strosmajer grany przez Milosa Kopeckiego i jego najsławniejsze powiedzonko: "Gdyby głupota umiała fruwać, to latałaby Pani jak gołębica!" stało się po prostu legendą. Szkoda, że spotkało go nieszczęście na sam koniec serialu. Doktor Sova (którego to rolę wykreował charyzmatyczny Ladislav Chudik), doktor Arnost Blazej, Elzbeta i Dana Kralova są bohaterami po prostu na medal. W przeciwieństwie do 95% produkcji tego typu (tyczy się to także "Dr House’a") postacie nie zajmują się żadnymi pierdołami, tylko leży im jak najbardziej na sercu dobro pacjenta, którego mają przed sobą na sali. Ba, nawet rozmawiają o dolegliwościach i pytają, co jest pacjentom, co czują, przeżywają i tak dalej. Muzyka Jana Klusaka jest momentami wesoła (w czołówce), a raz smutna (jak się kończy "Szpital na peryferiach"), ale naprawdę potrafi umilić widzowi czas antenowy przeznaczony na obcowanie z tym czeskim dziełem sztuki. Tak już mam, że uwielbiam stare seriale, bo w nich czuć, że aktorzy grają, a nie tylko są i plotą androny. Żadnej amatorszczyzny, tylko dopieszczanie szczegółów na ostatni guzik. Nie oglądałem co prawda wiele czeskich seriali, ale ten jest jak najbardziej godny polecenia. Jak by to powiedzieli Anglicy – "must see". Szkoda, że udanych seriali o tematyce medycznej powstało tyle, że mogę policzyć na palcach jednej ręki. Według mnie doktor House się chowa przy czeskiej załodze szpitala na peryferiach Pragi. Nawet jak ktoś nie lubi lekarzy w rolach głównych, to i tak musi obejrzeć, bo to nie jest kolejna produkcja na zamówienie telewizji, tylko powstały z głębi serca serial składający się z dwóch sezonów (w pierwszym sezonie 13 odcinków, a w drugim 7 – co daje 20). 10/10

Farinelli: Ostatni kastrat (1994)

Ciekawe, czy w dzisiejszych czasach znajdzie się zuch, który w imię muzyki będzie skłonny do takiego poświęcenia.

To wspaniałe życie (1946)

@bizarre No i co najważniejsze, jak na kino bożonarodzeniowe wcale nie jest przesłodzony. Gdybym żył we wcześniejszych latach XX wieku, to ten film oglądałbym sobie co roku na Święta (jeżeli go wówczas namiętnie puszczali w naszym kraju) zamiast "Kevina…"

To wspaniałe życie (1946)

Super kino świąteczne. James Stewart jako główny bohater wypadł aktorsko rewelacyjnie. Aż widać było w jego oczach ból, zagubienie, smutek i niezrozumienie. Ten film powinien przekonać człowieka, by polubił Święta Bożego Narodzenia, bo to jest jedyny czas w roku, kiedy powinniśmy się wszyscy pojednać niezależnie od rasy ludzkiej, wyznawanej religii czy kultury. Donna Reed jako żona głównego bohatera też wypada bardzo dobrze, podobnie Henry Travers w roli anioła – śmietanka aktorska czasów II wojny światowej. No, film powstał króciutko po jej zakończeniu. Bardzo też ubolewam nad tym, że krytycy i widzowie początkowo olali tak wartościowy, przejmujący, a zarazem dający nadzieję na lepsze jutro obraz Franka Capry z 1946 roku. Do tego dorzućmy imponujący finał, kiedy to George Bailey odnajduje samego siebie, a w domu czeka go niespodzianka z żoną i dziećmi śpiewającymi "Auld Lang Syne" i mamy klasykę filmów bożonarodzeniowych. Każdy powinien to cudo obejrzeć, bo to naprawdę coś nadzwyczajnego. Kiedyś nie potrzeba było narkotyków, seksu i bluzgów co drugą kwestię, by zainteresować człowieka danym filmem. Ode mnie mocne 9/10.

Nieśmiertelny 3: Mag (1994)

Może być. Dla zabicia czasu doskonale się nadaje trzecia część przygód Connora MacLeoda – mam ją nawet na płycie DVD. Ale to zdecydowanie już nie jest to samo, co wyśmienita i wiekopomna pierwsza część. Zamiast widowiskowych pojedynków na miecze mamy wspomnienia głównego bohatera, których jest niestety za dużo i walki, które zostały zrobione na siłę, przez co stały się nieciekawe. Dalsze części niż trzecia najlepiej z daleka omijać i milczeniem pomijać. Zrymowało mi się, przepraszam. Nic wielkiego to nie jest, kino z rodzaju na niedzielne popołudnie lub do wspólnego obiadu. Prościutkie i banalne kino. Potem Peter Jackson dorównał "Nieśmiertelnemu" swoją zaczepistością, kręcąc wiekopomną, legendarną, genialną i jedyną w swoim rodzaju "Władcę Pierścieni". "Nieśmiertelny III" to po prostu znośny film. 6/10

Nieśmiertelny II: Nowe życie (1991)

Dobra kontynuacja. Obejrzałem m.in. ten film z tego względu, żeby ludzie z mojego otoczenia nie pomyśleli, że oglądam tylko same poważne filmy. Lubię sobie obejrzeć czasami mało ambitny film, takie jak części kultowej serii "Nieśmiertelnego" – ponownie efekty wizualne nie zawodzą, pojedynki na miecze w wykonaniu Connora MacLeoda i Katany robią wrażenie nawet do dzisiaj, co prawda w mniejszej ilości niżeli w pierwszej można usłyszeć zespół Queen, ale jednak. Nawet zbliżamy się wielkimi krokami do roku 2024, w którym dzieje się akcja filmu. Czy wizja twórców się sprawdzi, jeżeli chodzi o wygląd teoretycznego miasta przyszłości jeżeli chodzi o wcześniej wspomniany przeze mnie rok? Moim zdaniem nie do końca, ale i tak scenarzyści popisali się oryginalną koncepcją, ale jeszcze nie ma na razie latających maszyn, jak w przypadku drugiej części "Nieśmiertelnego" lub "Piątego elementu" Luca Bessona. Kino ma być też rozrywką. Nie każdy film ma sprawić, że będzie nas prześladowało tysiąc przemyśleń na temat życia. Mój komentarz to taki apel dla marud, narzekaczy i malkontentów. Polecam każdemu, kto lubi naprawdę niewymagające kino. 7/10

Proszę czekać…