Z najlepszych filmów proponowanych przez Ciebie widziałam jedynie Bękarty i Antychrysta, obydwa bardzo mi przypadły do gustu i spokojnie mogę je określić jako jedne z lepszych tego roku. Dorzuciłabym jeszcze Wojnę polsko-ruską, która przy drugim obejrzeniu spodobała mi się chyba bardziej niż za pierwszym razem.
Niestety jak spojrzałam w obejrzane przeze mnie filmy z premiera w tym roku to nie za wiele ich było… widać więcej starych pozycji oglądałam… znowu będę musiała nadrabiać…
Zgadzam sie z Janą. Dla mnie takie tradycje to żadne tradycje.
Pozdrawiam wszystkich i zdrowych, i wesołych świąt życzę.
> paleczka1993 o 2009-12-16 18:55 napisał:
> Raczej teraz juz komedia, ale czy tak czy tak i tak kapitalna ;p.
A niby czemu teraz komedia?
AlienK: a wyśmiewaj sobie ile chcesz, nie robią na mnie takie rzeczy większego wrażenia:)
Zapewniam Cię natomiast, że daleka jestem od histerii w ocenianiu sagi. Zadziwia mnie po prostu i pojąć tego nie potrafię, jak to się dzieje, że tak źle napisana książka odnosi taki sukces. A przeczytałam ją z zainteresowaniem jako nowinkę w temacie wampiryzmu, który (mniej więcej) był przedmiotem mojej pracy mgr. I może dlatego pojąć tego nie mogę jak pipa błyszcząca w słońcu może być następcą krwiożerczych istot ze Stokerowskim Draculą na czele.
Druga sprawa: przeczytaj sobie choćby parę rozdziałów książki, będziesz miał pojęcie o jakim banalnym języku mówię i będziesz wiedział co mam na myśli pisząc, że nawet ja, bez zacięcia literackiego, bez zdolności do pisania książek, mogłabym coś takiego napisać. Każdy (prawie każdy) mógłby coś takiego napisać. Na dal tylko nie wiem skąd taki sukces tego "dzieła":) Gdybym wiedziała jakie elementy połączyć, żeby sprzedać miliony książek, to dawno bym to zrobiła. I miałabym "bardzo głęboko" krytykę leżąc do góry brzuchem na plaży w Kankun:)
Vermin:
1: odpowiedziałam już to samo powyżej AlienK
2,3. Mimo wszystko uważam, że powinno się dyskutować w kwestii na temat której ma się jakieś pojecie. AlienK czepia się mojej krytyki, podczas gdy być może miałby inne zdanie (może nawet by mi przytaknął) gdyby wiedział z czego wynika moja krytyka tejże książki. Może sam stwierdziłby, że to słabo napisana opowiastka dla małolatów. Tego nie wiemy. Książki nie czytał, zdania na jej temat nie ma, ale krytykuje czyjeś zdanie, nie do końca wiadomo na jakiej podstawie… Inna sprawa, że kolega AlienK chyba adwokata nie potrzebuje… :)
4.Owszem to program amatorski, ale ja nie napisałam, że nie macie go robić. Napisałam, że jak dla mnie źle się go ogląda, bo amatorka w oczy kole. To jest moje zdanie i chyba mam do niego prawo? czy też może powinnam pochwalić Was jak większość? Przykro mi, ale tego nie zrobię. Na pewno macie wiele zapału, wiedzy i z pewnością w lepszych warunkach jesteście w stanie zrobić coś wartego obejrzenia, ale to jeszcze nie ten etap. Przynajmniej jak dla mnie.
5. Piszesz o wartościach sagi dla Meyer, a nie dla odbiorców. To, że dla niej to jest wartość to ja nie wątpię. Za takie pieniądze to chyba każdy podpisałby się jako autor, choćby to był gniot stulecia. Bo Meyer nie dość że ma kasę z książki, praw autorskich to jeszcze może napisać cokolwiek i jest niemalże pewne, że spotka się to z ogromnym zainteresowaniem (=kasą). Żyć nie umierać. Pytanie tylko jaką wartość ma taka książka dla czytelnika? Obawiam się, że taką jak pierwszy lepszy Harlequin…
Widzę, że przekonanie, iż te książki maja jakąkolwiek wartość (poza milionami na koncie Meyer) chyba wszędzie jest powszechne… Przykro mi, ale nie zgadzam się ze zdaniem, że to co się sprzedaje musi być dobre.
AlienK: nie twierdzę, że komentujesz książkę. Twierdzę natomiast, iż krytykujesz moją krytykę tej książki. Zabawne, że uważasz, iż Ty masz prawo do komentowania mojej krytyki, ale nie wiesz czy ona jest uzasadniona czy nie (bo książki nie czytałeś…). Innymi słowy Ty możesz krytykować czyjeś podejście (nie wiedząc z czego ono wynika), ale inni nie mają prawa czegoś krytykować (nawet jeśli mają ku temu powody). Dalsza dyskusja z Tobą na ten temat mogłaby mieć sens gdybyś książkę przeczytał, a tak to piszesz, ale nie wiesz o czym. A w dwie noce powieści żadnej nie napisałam jeszcze, ale uwierz mi, że w takim czasie potrafię napisać bardziej wartościowe rzeczy niż pani Meyer. Jeśli kiedykolwiek zdarzy Ci się przeczytać choćby 1 część sagi, to będziesz wiedział dlaczego tak twierdzę. To po prostu jest bardzo słabo napisana książka.
W tej sytuacji może warto, żebyś przeczytał, może byś wiedział skąd się bierze krytyka tejże książki. Poza tym jeśli się bierze udział w dyskusji to warto wiedzieć czego ona dotyczy…
Vermin: bez nakładu środków (pieniędzy) trudno zrobić coś dobrego/profesjonalnego. I ja doskonale zdaję sobie z tego sprawę. A skoro zgadzasz się, że "Stryszek filmowy" jest amatorką to skąd takie oburzenie, że ktoś mu to zarzuca? Odpowiadam z perspektywy widza, co sądzę na temat tego materiału: dla mnie szkoda czasu niestety na oglądanie programów amatorskich. I tyle. Domyślam się, że włożyliście w to wiele trudu, ale niestety jest to w zbyt dużym stopniu amatorka, by oglądało się przyjemnie. Takie jest moje zdanie. Przykro mi, że oczekiwaliście samych miłych komentarzy, i że wyłamuję się spośród osób które was chwilą za pomysł i chęć, ale jak dla mnie to za mało.
Sol: Wampiry ogólnie mają straszyć i chyba tak jest ze wszystkimi, poza tymi w książkach Meyer, a jak dla mnie już w wersji literackiej nie było grozy, więc trudno o nia tym bardziej w adaptacji filmowej.
AlienK: nie sądziłam, że jesteś fanem "Zmierzchu" i że moja wypowiedź uraziła Twe uczucia, ale jak widać wielbiciele sagi są wszędzie…
średni – Niestety nic specjalnego. Niby komedia i niby kryminał, a ani jedno ani drugie tak naprawdę. Parę motywów jest całkiem niezłych, ale ogólnie żadna rewelacja. 5/10
Pewnie, że bym chciała napisać tak dobrze sprzedający się tytuł, bo dzięki temu mogłabym do konca życia leżeć do góry brzuchem i żyć z odsetek na koncie i tantiemów. Przeraża mnie, że tak kiepską powieść czytają miliony ludzi (niestety nie tylko nastolatki), przeraża mnie, że zachwycają się dorośli ludzie, bo takie "dzieło" to ja za przeproszeniem z palcem w tył… przez dwie noce wypłodzić… Wybaczcie, ale język tegoż "dzieła" jest banalny, zdania proste, historia naiwna i głupia. Gorzej niż blog jakiejś nastolatki. Ale pomysł chwycił. I to jest tragedia.
[Edit] jeszcze jedna rzecz mi sie nasunęła a propos treści (w części dot. Zmierzchu): wybaczcie, ale skoro mówicie, że postacie/aktorzy "nie przytłaczali swoją obecnością i powinni budzić strach". No cóż: a to te "wampiry" książkowe straszyły? Bo mnie w ogóle…. Ogólnie zero napięcia, strachu i emocji. A skoro w książce nie straszyły, to jak miały straszyć w filmie?
Co do samego Stryszka, to póki co jest bardzo amatorski pod względem technicznym, przez co wszystko co mówicie (choćby nie wiem jak było mądre (dobre czy fajne) traci o 80%. Prosze o wybaczenie, ale pooglądałam przewijając kilka razy, i dopóki nie poprawicie jakości technicznej to każda treść się zgubi.
> regoat o 2009-12-11 20:51 napisał:
> uu, głęboka jesteś :). Co wniosło do twojego życia np. Blade albo Underworld :)?
Inspirację do 4 rozdziału pracę mgr…
Proszę czekać…