Aktywność

Manifest komercyjnego widza

A tu się z Tobą zgodzę, bo mam wielu znajomych, którzy filmem sie nie interesują. Tylko wiesz co – oni nie uważają się za jakiś znawców, czy miłośników kina, których praw należy bronić. Nie próbują mi wmawiać, że amerykańskie papki są najlepsze na świecie i że to oni się znają, a inni nie. I że prawdziwe kino to amerykańskie hity.

Manifest komercyjnego widza

Otwarta na rożne punkty widzenia jestem, różne nie znaczy wszystkie. Jeden punkt widzenia opisany przez mnie nigdy nie będzie dla mnie zrozumiały. Może fakt, mimo mojej inteligencji jestem "głupia" (czy jak to ładnie nazwałeś zadufana) ale wybacz wiecznego ćpania i gadania pierdół, chlania piwka z kolegami, oglądania dup w kinie i słuchania prymitywnych dowcipów nie chcę nawet zrozumieć. I nie muszę. Bo czyżbym jako mądrzejsza musiała każdą głupotę na świecie rozumieć i być takie coś otwarta, bo to jest "inny punkt widzenia"? Nie sądzę…

A przypadki o których piszę, może są skrajne ale niestety nie są rzadkie… Zastanawia mnie jeszcze jedno – skąd u Ciebie ta pewność, że taki właśnie przypadek zmądrzeje, wytrzeźwieje i przyzna, że gadał głupoty? Bo ja znam ludzi z natury głupich, którzy nigdy nie mądrzeją i niezależnie od tego czy w danym momencie są na dragach czy nie, zawsze tak samo bełkoczą. Bywa, że mają rodziny, dzieci a i tak pod kopułką puściutko. Dragi kiedyś były teraz nie ma (albo są rzadko), mimo tego mądrości nie przybywa. Nadal w wieku lat 30 oglądają gnioty, gołe tyłki i śmieją się przy browarze z debilnych dowcipów. Zupełnie jak kolesie z tych super-amerykańskich produkcji tylko 15 lat później. Mózgi te same, tylko licznik inny. Może to jest wzór "oświeconego" widza?

Manifest komercyjnego widza

American Pie podałam jak przykład, chodzi mi o wielbicieli tego rodzaju papki, którzy oglądają głównie tego typu produkcje, wybacz ale większej ilości nie wymienię a ten tytuł miał służyć jako przykład pewnego rodzaju komercyjnych produkcji. Nie czepiam się tego jednego filmu, ale takich filmów jak on

Odpowiedź na moja wypowiedź masz tutaj:
Bo o to właśnie mniej więcej mi chodzi. I wybacz ale nie można porównać wielbiciela książek fantasy, czy miłośnika horrorów, czy choćby filmów z bollywood porównać do pierwszego lepszego "wielbiciela amerykańskich gniotów". Bo fantasy, s-f, horrory to odręby gatunek jeśli chodzi o film(literaturę) a amerykańskie produkcje o których piszemy ciężko nazwać gatunkiem, bo to po prostu kino klasy chyba E, bez specjalnej wartości jeśli chodzi o historię kina/sztuki. Nic nie wnoszące, będące jedynie papką dla mas.

Mysza – co do szacunku, oczywiście możemy przyjąć, że każdej ludzkiej istocie należy się szacunek itd, więc wielkiemu wielbicielowi amerykańskich gniotów również. Bo wszyscy jesteśmy ludźmi itd. tralala W ten sposób oczywiście ja również wszystkich szanuję. Niemniej jeśli chodzi o znajomość kina, to wybacz, ale ja naprawdę nie specjalnie mam z Tobą o czym dyskutować, zresztą gusta nasze są tak różne, że się nie da… Możecie mnie tu ukrzyżować za wywyższanie się. Sorry, ale mam to gdzieś. Dla mnie osoba która w swoim profilu wychwala się, że najlepsze filmy są po narkotykach (cytat!!!) , nieraz komentuje filmy bełkocząc (bo właśnie wypaliła zioło) i na dodatek pieje przy jakimś gniocie – to gdzie wspólna płaszczyzna? Nie ćpam nałogowo, nie piszę jak jestem na "zjebie", nie sikam po nogach po wypaleniu trawy nad jakimś głupim filmem i owszem – uważam się za mądrzejszego widza niż taki ktoś.
I jestem przekonana, że podobnie uważa 99% osób na tej stronie, tyle, że nikt tego nie przyzna wprost. Ale ja nie jestem zakłamana i pisze co myślę. Możecie sobie wszyscy uważać mnie za złą…:P

Cicha noc, śmierci noc (1984)

na tym filmie – nie wytrwałam do końca. Pierdoły jak rzadko, chyba nie dało się gorzej nakręcić tego filmu. Aktorstwo wyjątkowo sztuczne, po około 20 minutach wyłączyłam i nie zamierzam obejrzeć do końca. Zdecydowanie odradzam

Manifest komercyjnego widza

Michale nie do końca się z Tobą zgodzę. Sama lubię różne kino, komercyjne produkcje również, nie przeczę.

Niemniej wg mnie osoby oglądające same amerykańskie papki jednak są i będą gorszymi widzami. I są prości i oglądają wyłącznie amerykański szajs. Sorry, ale znam osobiście ludzi, którzy pieją z zachwytu przy American Pie i Old School, lubią filmy pełne świńskich dowcipów i nagich dup. Takie osoby nigdy nie będą dla mnie widzem, którego należy traktować z szacunkiem, bo ich mózg ma wielkość ameby, a słownik składa się z kombinacji tekstów wypowiadanych właśnie w takich filmach. A szanować można ludzi, którzy mają coś więcej do powiedzenia.

Doktor Strangelove, lub jak przestałem się martwić i pokochałem bombę (1964)

Cóż, ja mam mieszane uczucia co do tego filmu, czegoś mi w nim brakowało. Na plus mogę zaliczyć aktualna tematykę i postać Dr Strangelove – w sumie to szkoda, że nie występował więcej. Inna sprawa, że odebrałam ten obraz jako połączenie absurdu i groteski (choćby w postaci wspomnianego doktora) z ważnym tematem i trochę wyszedł rozdźwięk. Bo nie bardzo wiem czy film miał mieć przesłanie antywojenne czy to miała być komedia. Niemniej tak czy tak polecam:)

Manifest komercyjnego widza

Mysza jak nie rozumiesz co ktoś do Ciebie mówi to nie pyskuj. przenośnia ci się nie udała, jak również zdecydowana większość Twoich wypowiedzi. Przenośnia taka, że koń by się uśmiał…. Inna sprawa to teksty w stylu: "dziewczyno czy ty jesteś chora" rzucaj sobie do małolat z którymi się umawiasz, bo dla Ciebie to ja chyba powinnam być per pani, choćby z racji wieku.
Dyskutować z toba w tym temacie więcej nie zamierzam, bo jak widzę mija się to z celem. Ot wracaj do kolejnego gniota w stylu "American Pie 5", bo twoj język i zachowanie to właśnie tam pasuje

Manifest komercyjnego widza

DEMAGOGIA – (gr. demos lud, agogos wiodący, prowadzący) – wpływanie na opinię publiczną poprzez działanie obliczone na łatwy efekt, poklask.
Demagogia rozwinęła się już w starożytnej Grecji, lecz pierwotnie miała nieco inne niż współcześnie znaczenie. Po grecku znaczy to "prowadzący lud". Nazywano tak doskonałych mówców potrafiących wpływać na decyzję zgromadzenia ludowego. Isokrates przeciwstawiał demagoga tyranowi, lecz już wówczas Tukidydes zauważał, że demagog prowadzi lud schlebiając jego próżności.

Współcześnie oznacza to kłamanie na rzecz wygranej w wyborach lub schlebianie wyborcom, np. rozdawanie kiełbasek. Za demagogię uważane są kłamstwa, składanie popularnych i efektownych, ale nie dających się spełnić obietnic (populizm) albo składanie obietnic bez intencji ich realizacji, schlebianie masom, szukanie kozła ofiarnego, stosowanie nielogicznych, ale przekonujących argumentów.
www.wikipedia.pl

wybacz ale nie rozumiem Mysza o co Ci chodziło. Chyba Ci się słowa pomyliły…

Manifest komercyjnego widza

No cóż kablówki nie mam, więc nie wiem co tam leci:) Na 6 jakie mam ciekawych pozycji jest niewiele. Zresztą pewnie jakbym nawet miała 100 kanałów to i tak bym tv nie włączała, bo jakoś nie mam w naturze oglądanie filmu w godzinach narzuconych odgórnie;)

Lustra (2008/I)

Dałam 7/10, jak dla mnie dobry ale bez przesady. A że ostatnio widziałam dużo dobrych filmów to poprzeczka wisi wysoko.

Proszę czekać…